Prawdziwy obraz

Data:
Ocena recenzenta: 5/10

Verónica to rasowa wag, żona piłkarza, której noszone na co dzień ubrania i biżuteria są warte więcej niż przeciętna pensja. Prowadzi popularny profil na Instagramie, na którym sprzedaje obrazy ze swojego szczęśliwego życia. Leonardo Medel przekonuje, że jednak nie aż tak wspaniałego, pokazując jak internetowe persony bywają mniej skomplikowane niż prawdziwi ludzie, którzy je wytworzyli.

Reżyser przykleił kamerę do twarzy grającej Verónicę Mariany Di Girólamo, cały czas znajduje się w centrum każdego kadru. Wydawałoby się, że to ciekawy pomysł na opowiedzenie o życiu influencerki, niestety, okazało się, że w ogóle nie działa. Samo pokazanie twarzy nie daje jeszcze obrazom wizualnej siły. Ujęcia są dość konserwatywne i po prostu nudne. Śmiało można powiedzieć, że nikt nimi kariery na Instagramie by nie zrobił. Do tego aktorka odgrywająca główną rolę nie staje na wysokości zadania. To na niej spoczywa ciężar uniesienia tej produkcji, w końcu jej oblicze jest cały czas widoczna. Verónica powinna być magnetyczna, do tego stopnia, że nie da się od niej odwrócić wzroku, a nie tak mdła, że widzowie muszą na nią patrzeć z braku innej możliwości.

Medel sam diagnozuje przyczyny porażki swojego filmu. W jednym z dialogów główna bohaterka mówi, że dla intelektualistów jest odrażająca. Ludzie inteligentni może chcą ją zrozumieć, ale to jedynie badawcza ciekawość. Reżyser prezentuje podobną postawę. Dla zrozumienia fenomenu oglądania obrazów czyjegoś ciała buduje wielopiętrową strukturę, która więcej mówi o jego możliwościach intelektualnych niż o samym fenomenie influencerstwa. Każde ujęcie jest jak oddzielny post w mediach społecznościowych. Te fragmenty układają się  w większą historię i powoli pozwalają poznać sekrety Verónici. Relacje z mężem i dzieckiem okazują się dużo bardziej skomplikowane niż widać to w mediach społecznościowych, a ambicjonalny projekt stania się twarzą marki nabiera większego znaczenia niż powinien. Modelce z Instagrama na siłę wkładana jest psychologiczna głębia, a wydarzeniom nadany zostaje niemal szekspirowski wymiar.

Cały wysiłek twórców idzie w obarczenie zjawiska internetowej sławy, które wydaje się im irracjonalne, kulturowymi sensami, a nie próbę prawdziwego zrozumienia. Do tego forma oddala od tematu, ale nie na tyle, żeby umożliwić twórcom i widowni chłodnią analizę. Tym razem rozum zdecydowanie przegrywa z fotogenią..

Film prezentowany w Konkursie Rebels with a Cause 24. Festiwalu Black Nights w Tallinie

Zwiastun: