Świat to za mało

Data:
Ocena recenzenta: 4/10

Nad morzem unosi się mężczyzna w mundurze lotnika. Nie znajduje się na pokładzie samolotu, po prostu leci. To jeden ze snów Adama, chłopca mieszkającego w Katowicach. Trwa epoka Gomułki, a on marzy o powrocie ojca, który latał w dywizjonie 302. Rzeczywistość jest ponura, więc jedyne co pozostaje, to uciec w wyobraźnię znajdującą idealną pożywkę w zachodniej muzyce, filmach oraz najbardziej pożądanej kobiecie tamtych czasów - Brigitte Bardot.

Lech Majewski to specjalista od marzeń, który doskonale radzi sobie w kinie kreacyjnym. Problem Brigitte Bardot cudownej polega na tym, że to w dużej mierze kino realistyczne. Zanim główny bohater w pełni wejdzie w świat fantazji mija naprawdę dużo czasu. Co tu dużo kryć, twórca Onirici dużo lepiej potrafi w bardzo udany sposób dodać bohaterowi dodatkową parę źrenic niż utrzymać historyczną wiarygodność świata przedstawionego. Lata sześćdziesiąte są tu rozsmarowane tak cienką warstwą, że tegoroczne Bo we mnie jest seks wydaje się wręcz arcydziełem rekonstrukcji..Mimo wszystkich udziwnień to wciąż film o dzieciństwie w Polsce Ludowej. Nie pierwszy i na pewno nie ostatni. I podobnie jak niedawne próby podejścia do tej tematyki równie nieudany. W ostatnich latach, mimo braku ograniczeń cenzuralnych, wyprawy w krainę dzieciństwa nie przynoszą efektów, które mogłyby mierzyć się z chociażby Dreszczami Wojciecha Marczewskiego. 

W końcu jednak Adam porzuca rzeczywistość i przenosi się do wyobrażonego hotelu. Budynek wykończony został we wszelkich możliwych stylach, a podróż po jego wnętrzu ma chłopakowi pozwolić lepiej zrozumieć siebie. Do wykonania tej części trudno mieć zarzuty. Z Majewskim za kamerą niemożliwa budowla jest bardziej prawdopodobna niż zwyczajna sala lekcyjna. Zupełnie inaczej jednak się patrzy na Brigitte Bardot..., kiedy trzeba się zastanowić po co to wszystko. Twórca Angelusa po raz kolejny wybiera środki nieadekwatne do celu. Marnuje swój niewątpliwy talent inscenizacyjny, żeby opowiedzieć historię która nie wymaga tworzenia hotelu-świata. Brigitte Bardot cudowna tam gdzie powinna chwytać za serce śmieszy, a momenty wzruszające wywołują zażenowanie. To film, który wyrasta z prawdziwych uczuć, ale w procesie produkcji Brigitte Bardot zmienia się w Joannę Opozdę, a Elizabeth Taylor w Weronikę Rosati. Nie ma w tym grama złośliwości, po prostu przez film Majewskiego przebiega niemożliwe do niezauważenia pęknięcie między intencjami a końcowym efektem.