Wierząca?

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Strasznie mnie ten film męczył aby o nim napisać. Nie wiem czy to poczucie odpowiedzialności (obejrzałem dzięki łaskawości filmastera ;D), czy też postępująca grafomania, mniejsza o to. Od razu mówię, że prawdopodobnie nie zrozumiałem "Hadewijch", jednak by nie pęknąć musiałem wyrzucić z głębin swojej ignorancji ten tekst. W miejscach, gdzie wydaje mi się, że coś wiem, prawdopodobnie dokonałem nadinterpretacji, czego nie wiem, tego nie pisałem ;)

Celine jest kandydatką na zakonnicę, wydaloną z klasztoru za zbytnie umartwianie się. Po powrocie do świeckiego świata spotyka muzułmanów i stara się poznać islam. Fabuła jest szczątkowa, niewiele się dzieje i nie za bardzo jest o czym pisać. Uważam, że Bruno Dumont potraktował wykreowaną postać i wydarzenia pretekstowo. Prawdopodobieństwo nie miało dla niego znaczenia, Celine jest nośnikiem pewnych cech, a fabuła jest tylko po to by je skonfrontować z innymi. Nie wmówicie mi, że jakikolwiek minister pozwoliłby na to by jego córka mogłaby zniszczyć mu karierę przystając do terrorystów. Facet z takim podejściem kariery w polityce by nie zrobił. Patrzenie tylko przez pryzmat wydarzeń, możliwości ich zaistnienia, zubaża film i sprowadza go do sztucznej, wydumanej opowiastki, do tego niemożebnie rozwleczonej.

Podczas oglądania filmu miałem wrażenie, że byłby idealny do DKFu, mnogość możliwych interpretacji jest ogromna, każdy może odnaleźć w nim coś innego. Dla mnie jest to historia o ścieraniu się cywilizacji. Hadewijch reprezentuje cywilizację zachodnioeuropejską, żyjącą w luksusie, ale pozbawioną witalności, szansą na ożycie jest kontakt z muzułmanami (imigranci napędzający gospodarkę?). Widać to nawet w wyglądzie, islamiści są pełni życia, natomiast Celine, blada i apatyczna, smętnie włóczy się po ekranie.

Nie bez znaczenia wydaje się, że klasztor w którym przebywa główna bohaterka jest remontowany. Kolejne odniesienie do kryzysu cywilizacji, momentu przejściowego? Dumont doprowadził do sytuacji ekstremalnej, zbytnio nasycił swój film symboliką, wszystko znaczy coś więcej, ale nie zawsze wiadomo co. Istnieje jeszcze ewentualność, że ja jestem zbyt głupi, co nie jest tak mało prawdopodobne.

Ten film był reklamowany jako dzieło o wierze, poniekąd miało to być zmierzenie się z dogmatami chrześcijaństwa. Tego w "Hadewijch" nie znalazłem, a przynajmniej nie w sposób satysfakcjonujący. Celine jest dla mnie osobą areligijną. Gorąco wierzącą, ale w żaden sposób nie mieszczącą się w ramach religii. Nie przedstawiono tutaj ścierania się poglądów, bohaterka przyjęła racje muzułmanów jakby zmieniała bluzkę, co jest tym dziwniejsze, że studiuje teologię. Uważam, że warstwa religijna, mimo wszystko, jest zbyt mało zaakcentowana, ale to chyba kwestia moich oczekiwań.

Jaki jest więc film Bruno Dumonta? Na pewno na tyle niejednoznaczny, że warto z nim się zapoznać, ale to nie arcydzieło. Reżyser nie pokazuje tego co najciekawsze, zostawiając widza zdziwionego, ale nie w pozytywnym sensie, zakończeniem (może końcowe sceny wcale nie są chronologicznie ostatnie, a jest to retrospekcja?). Nie oglądać w pojedynkę, dyskusje "na świeżo" były interesujące :)

Zwiastun:

..i ta nasza (?) zmurszała, ociężała cywilizacja dokonuje autodestrukcji. Sama na siebie kręci bicz. Swoją niemocą. O, tu jest szerokie pole dla interpretacji. Nad.

Tylko tyle bym dodała, bo reszta Twojej recenzji, to mniej więcej to samo, co ja myślę o tym filmie. Łącznie z tym usprawiedliwianiem się co do nadintepretacji, głupoty i niewiedzy. :P

Ja się do DKFów nie nadaję. Muszę przetrawić film, zanim zacznę mieć jakiekolwiek zdanie na jego temat (krótkie recenzje piszę najczęściej po kilku dniach od obejrzenia filmu). A potem i tak zmieniam. Po tym, co napisałam też już mam wątpliwości, więc szybko wysyłam tę wiadomość.

Na forum ENH była dyskusja na temat filmu i ktoś tam próbował przekonywać, że ta ostatnia scena to właśnie była retrospekcja. Do mnie to tłumaczenie za bardzo nie trafia, ale może Ciebie zainspiruje:

http://forum.nowehoryzonty.pl/viewtopic.php?t=2255

Doktorze, trochę się pogubiłam w chronologii... przejrzałam to forum - końcówka to jej nieudana próba s.? Jeśli tak, to też uważam, że to retrospekcja. Myślałam, że chodzi o wybuch.

spoilery - spoilery - spoilery - spoilery
spoilery - spoilery - spoilery - spoilery
spoilery - spoilery - spoilery - spoilery

Tak, przez końcówkę uważam nieudaną próbę samobójczą i pomocną dłoń. Jakoś nie pasuje mi logicznie, żeby to miała być retrospekcja, choćby dlatego, że po co miałaby popełniać samobójstwo?

Logiczniejszym wydaje mi się taki porządek, że się pogubiła, przystała z tego pogubienia do muzułmanów i pomogła im w zamachu, a potem z żalu próbowała się zabić, a Bóg / człowiek podał jej pomocną dłoń. Inaczej to już jakoś ni w ząb nie kumam logiki jej czynów, ale chętnie wysłucham, jak to zatem by miało Twoim zdaniem po kolei wyglądać.

[SPOILER] [SPOILER] [SPOILER] [SPOILER] [SPOILER] [SPOILER] [SPOILER] [SPOILER] [SPOILER] [SPOILER] [SPOILER] [SPOILER] [SPOILER] [SPOILER] [SPOILER] [SPOILER] [SPOILER] [SPOILER]

Hm, hm. Może to część umartwiania się? Albo, chęć połączenia się z ukochanym? A Twoim zdaniem oni przeżyli ten wybuch? To chyba raczej niemożliwe?

S
P
O
I
L
E
R

Wiele rzeczy tam jest mało logicznych, jak dla mnie :) Nie pamiętam już jak to było z tym wybuchem, ale nie mogło być tak, że zostawili plecaki w pociągu i wysiedli? Widziałem to już ponad pół roku temu, więc nie pamiętam szczegółów, ale jakoś mnie to wtedy nie zastanawiało.

Mi ta scena z samobójstwem i uratowaniem nie pasuje jako scena wczesna, bo wygląda na jakieś jej odrodzenie, a w całym filmie (czyli tym co niby było w rzeczywistości później) na specjalnie odrodzoną mi nie wygląda :)

Ja też nie pamiętam... jak to było dokładnie.

Może dlatego coś jest dla nas 'nielogiczne' (rozumiem, że chodzi o jakieś prawdopodobieństwo życiowe, że mogłoby się zdarzyć IRL), bo jednak źle to interpretujemy. Sama nie wiem.

Spojler napisany w ten sposób wyświetla się na Planecie tak samo jak napisany poziomo.

(spoiler) Według mnie Celine szukała swojego boga (stąd zbratanie się z terrorystami), ale nie mogła go znaleźć (i dlatego próbowała się zabić).

Grafomania, czyli chęć pisania notek? Ja tam się cieszę, że napisałeś, proszę się nie marnować czasu na usprawiedliwienia, tylko zużywać go na kolejne notki. :)

Grafomania jako przymus pisania i obdarowywania innych tym wątpliwej jakości darem :)

E tam, e tam. To nie literatura. Chyba, że zamierzasz swoje notki wydać w formie książkowej? Może mały e-buk? ;-)

Dodaj komentarz