The Loved Ones

Data:
Artykuł zawiera spoilery!

The Loved Ones to absolutnie przepiękny, pokręcony majstersztyk z Australii. Wydaje mi się, że te kilka słów wystarczyłoby za recenzję ale chyba warto rozwinąć trochę myśl.

Kiedy pomyślę, że jest to debiut reżyserski Byrne’a i zarazem on sam jest autorem scenariusza, przeraża mnie myśl co ten facet ma jeszcze w zanadrzu. The Loved Ones na pierwszy rzut oka przypomina zeszłoroczny Dance of the Dead ale to tylko pozory. Film, który z początku wydaje się zabawny, z czasem zamienia się w wykręconą jatkę a w trakcie projekcji widz raczej się nie uśmiecha.

Fabułę można streścić naprawdę w kilku słowach – chłopak odrzuca zaproszenie dziewczyny na bal, jej ojciec go porywa i tutaj zaczynają się problemy. Pomimo przejścia w zupełnie ponury ton film ciągle zachowuje swój urok, dzięki bohaterom, którzy grają główne role. Siłą napędową filmu jest Lola – najdelikatniejsze określenie jakie przychodzi mi do głowy to „wyrazista”. Mając na myśli urok – w potoku obrzydliwości i okrucieństw znajduje się miejsce na swego rodzaju nostalgię za marzeniami, które nękają głównych bohaterów – w końcu to nastolatkowie. Skontrastowanie tak prostych spraw jak szkolny bal czy zaproszenie kogoś na taką imprezę z tragedią, która rozgrywa się dosłownie obok to mistrzowskie posunięcie. Jednak mam także swoje ale. Trochę nie rozumiem zachwytu nad rolą Xaviera Samuela – chłopak stoi zdecydowanie kilka kategorii za McLeavy, która gra Lolę. Tak samo rozwiązanie filmu nie jest do końca dobrze poprowadzone – czegoś brakuje. Niektóre sprawy potraktowano po macoszemu. Być może kiedyś pojawi się pełniejsza wersja The Loved Ones. Póki co trzeba się zadowolić tym co jest a jest czym.

Na atrakcyjność filmu składa się jeszcze wiele rzeczy. Przede wszystkim wspomnę o soundtracku – pomijając metalowe kawałki to co zostaje, to sama nostalgiczna słodycz – niczym podróż na studniówkę 20 lat wcześniej i to w Australii. Muzyka idealnie buduje klimat i kontrastuje ze scenami, które momentami mogą zahaczać o to, co niektórzy nazywają fachowo ‘torture porn’.

Na zakończenie powtórzę jeszcze raz – The Loved Ones to rewelacyjny film. Pomimo kilku ułomności, które posiada. Jak wiadomo nie ma rzeczy idealnych. Kropa.

Zwiastun: