Profil użytkownika jarou

jarou napisał(a) o: jarou
Wszystko w porządku (2010)

Z dzieciakami OK, z mamami ostatecznie też. Tylko Mark Ruffalo dostał od życia po tyłku. Poza tym - a może właśnie dlatego - ładnie.

jarou napisał(a) o: jarou
Robin Hood (2010)

Blockbuster scottowski i jego bohater - maturzyści, jeśli szukacie tematu na pracę, macie parę pierwszych zdań: "Blokbaster skotoski to jest taki, we którym ktoś przychodzi znikąd i dochodzi dokądś. Niezłomność ducha, wielkość charakteru, wierność swoim zasadom, szlachetność, idealizm, koń oraz miecz – protagonista skotoski zostaje zwycięzcą, a przynajmniej moralnym, właśnie dzięki tym swoim własnościom". Ale nie marudzę, bo bawiłem się na filmie świetnie i Lea Seydoux jest fajna. Nic poza tym.

jarou napisał(a) o: jarou
Wkraczając w pustkę (2009)

"Okruchy życia" w wersji, którą nadawałaby stacja MTV Hardcore Hypnosis. Gdyby istniała. Od strony technicznej - majstersztyk. Od tej drugiej - ciągle nie wiem, im więcej myślę o "Enter the Void", tym bardziej zalety stają się wadami, i na odwrót. Ale coś oznacza i sam fakt, że półtora dnia po obejrzeniu film potrafi się w różnych kontekstach wciąż obijać o mózg. I nie za bardzo chce z niego wyjść.

jarou napisał(a) o: jarou
JCVD (2008)

Kopanina, banalna fabuła i ogólna tandeta - tego tu nie ma. Jest za to ogromna dawka dystansu, doskonała realizacja i bardzo zgrabne, nieprostackie wplecenie prawdziwej postaci w fikcyjną historię. Jakkolwiek nazwać efekt końcowy - czy quasi-biografią, czy hołdem, spowiedzią lub teledyskiem - ogląda się to świetnie. I last but not least, jakkolwiek by to nie brzmiało, Van Damme jest cholernie przekonujący w roli samego siebie.

jarou napisał(a) o: jarou
Kieł (2009)

Mocna, miażdżąca różne dziwne części ciała hiperbola.

Zaborczy, fanatyczni rodzice chcą dzieci:
a) kształtować po swojemu;
b) kontrolować ich zachowania;
c) ochronić przed "złym" światem.

Czyli samo życie, dla niepoznaki lub poznaki sprowadzone ad absurdum et horrorum.

jarou napisał(a) o: jarou
Green Zone (2010)

"Green Zone" od strony technicznej jest zrobiony więcej niż bardzo porządnie, aż chce się powiedzieć - "jak na Greengrassa przystało". Żeby było śmieszniej, najbardziej zasmuciła mnie w tym filmie właśnie ta świetna realizacja. Dlaczego? Ano dlatego, że zaraz po seansie miałem wrażenie, że wszystkie swoje punkty many reżyser stracił na ładne poskładanie obrazków do kupy. I na niesztampowe poprowadzenie fabuły już mu zabrakło. Szkoda, kolejny film do wpisania na listę "dobre, ale złe".

jarou napisał(a) o: jarou
Paranormal Activity (2007)

Horror może sprawić, że będziesz płakać ze strachu. Horror może sprawić, że będziesz płakać ze śmiechu. Horror nie może sprawić, że będziesz płakać z nudów. Temu się udało. Smutno mi, że tak myślę, bo PA został przecież zbudowany z zupełnie przyzwoitych cegiełek. Aktorzy się w końcu spisali, zabawa w kręcenie wszystkiego kamerą wyszła całkiem przekonująco, scenariusz najgłupszy też nie był. Tylko gdyby nie ta przeraźliwa nuda...

jarou napisał(a) o: jarou
Nereikalingi zmones (2008)

Dłuży się toto niemiłosiernie. Nudzi. Ale i na swój sposób wciąga, albo lepiej - hipnotyzuje. Fabułę uszyto grubymi nićmi, ale efekt tych prac krawieckich to całkiem ładna wyszywanka pt. "splątane ludzkie losy". Muzyka jest natrętna, wcale nie pasuje do filmu, ale jednak wpada w ucho i zostaje w głowie. Tylko zdjęcia są bez żadnego "ale" - ale tu pewnie wychodzi moja słabość do kręcenia z ręki. Dziwny film. Wcale mi się nie spodobał, ale mimo to mi się spodobał. Cokolwiek to miałoby znaczyć.

jarou napisał(a) o: jarou
Pocałunek mordercy (1955)

"Smells like teen Kubrick", chciałoby się zanucić, ale nie, miał już 26 lat, gdy to nakręcił. Całość jest niezła, ale zachwyciły mnie pojedyncze sceny, np. pomysłowe wykorzystanie luster i sprytny zabieg z baletnicą ilustrującą tańcem puszczone z offu opowiadanie bohaterki. Sama historyjka przypadkowego uczucia i jego konsekwencji jest bardzo zgrabna i, choć na kolana nie rzuca, ma klimat i postacie dokładnie takie, jakie powinny być w filmie, w którego tytule jest coś o buziakach i mordercach.

jarou napisał(a) o: jarou
Capote (2005)

Czasem nadużywa się tego zwrotu, ale tutaj można go wykorzystać z czystym sumieniem - Philip Seymour Hoffman nie gra Capote'a, on nim jest. Cały film został zbudowany wokół tej postaci, jednak ciężko go nazwać tradycyjną biografią. Widzimy tu jeden zamknięty rozdział z życia pisarza - i to jest strzał w dziesiątkę. Okazuje się, że za pomocą takiego wycinka można namalować pełny, sugestywny portret danej osoby, unikając jednocześnie monotonii, która jest plagą przekrojowych biografii.

jarou napisał(a) o: jarou
Zły porucznik (2009)

Porucznik Cage jest zupełnie inny niż porucznik Keitel - i w tym momencie trzeba zakończyć porównania między obydwoma filmami. Herzog podszedł do tematu z dużą dawką dystansu, co dało co najmniej interesujące efekty. Film urzeka też swoją stroną wizualną - hipnotyzuje zdjęciami i barwami, pokazuje, że można tak brzydką historię opowiedzieć za pomocą tak pięknych środków. A jakby tego mało, wszystko spaja ciepły, wilgotny, klejący się do oczu, płuc i mózgu klimat Nowego Orleanu.

jarou napisał(a) o: jarou
Avatar (2009)

Wizualnie - zapowiedzi rewolucji na miarę "Star Wars" chyba nie były czcze. Wykreowany świat po zdjęciu okularów wydaje się prawdziwszy od sali kinowej, a 3D jest więcej niż efektowne i zupełnie nie efekciarskie. Fabuła - bez tragedii. Historia jest prosta, mocno gra na emocjach, ale robi to przynajmniej dobrze i trzyma się kupy. Przesłanie - tu mam problem. Na pierwszy rzut oka jest naiwne, ale wrażenie to znika po spojrzeniu na przykład na obrazki z Amazonii. Te z buldożerami w roli głównej.

jarou napisał(a) o: jarou
Matnia (1966)

Zdaję sobie sprawę z niedorzeczności tego (po)równania, ale też nie mogę wyrzucić go z głowy: "Funny Games" + "In Bruges" = "Cul-de-sac". Z dziełem Hanekego "Matnia" kojarzy mi się przede wszystkim z powodu wtargnięcia w prywatność bohaterów i ich sterroryzowania; z filmem McDonagha natomiast przez specyficzny klimat i identyczny, powiedzmy, ogólny feeling. A poza tym, to po prostu kawał porządnego, świetnie zagranego i mocno polańskiego kina. Idealnego na morderczy niedzielny poranek.

jarou napisał(a) o: jarou
Zostawić Las Vegas (1995)

Równie zwykła, co niezwykła historia miłości dwojga, jak to się ładnie mówi, "życiowych rozbitków". Pomimo że temat bardzo temu sprzyjał, udało się uniknąć taniego melodramatyzmu i stworzyć kameralny, nienachalny obraz. Role życia zagrali Cage i Shue, na uwagę zasługuje też muzyka, świetnie ilustrująca to, co dzieje się na ekranie. Sam problem alkoholizmu pokazany jest tu mimo wszystko trochę zbyt estetycznie, ale też nie wyobrażam sobie tego filmu zrobionego inaczej. Piękne kino, po prostu.

jarou napisał(a) o: jarou
Osiem milimetrów (1999)

Potencjał był spory, pomysł całkiem niegłupi, ale efekt końcowy nie jest aż tak zadowalający. Film jest poprawny, jednak za dużo tu dosłowności, stereotypów i/lub ogranych motywów. W dodatku momentami wyłazi nieporadność twórców - na przykład gdy uparcie każą poszczególnym postaciom wyjaśniać swoje motywacje, zamiast znaleźć sposób na ich pokazanie. Nie jest źle z aktorstwem - dobrze gra Phoenix, Cage jest smutny jak trzeba, jednak najlepiej wypadają Gandolfini i Stormare.

jarou napisał(a) o: jarou
[Rec] 2 (2009)

Miałem całkiem spore oczekiwania i oczywiście zawiodłem się. Niedopowiedzenia z pierwszej części zostały wyjaśnione w stylu "wystudzona kawa na ławę podana na łopacie", a razem z nimi szlag trafił też klimat. Szkoda, że twórcy nie pokusili się na choć trochę oryginalności, bo potencjał ku temu istniał spory. Nie pomaga też realizacyjny chaos, któremu daleko do szaleństwa, w którym jest metoda. I na dodatek szybko, dużo szybciej niż powinienem, domyśliłem się, jakie będzie zakończenie.

jarou napisał(a) o: jarou
Święta krew (1989)

Mocno hm, nieszablonowe kino. W tym szaleństwie jest jednak metoda i więcej sensu, niż na pierwszy rzut oka może się wydawać. Na pewno warto dotrwać do zakończenia, które tłumaczy, dlaczego forma obrazu jest jaka jest. Sam film - między innymi - eksploruje konsekwencje, jakie może mieć tragedia przeżyta w dzieciństwie. Zawiera także sporo celnych uwag na temat religii, z których najciekawsze wydało mi się spojrzenie na kult męczeństwa.

jarou napisał(a) o: jarou
Sauna (2008)

Ta sauna jest lodowato zimna. Chłód bije i od idealnie ponurych ujęć fińskich krajobrazów, i od bardzo dobrze budowanej, ciężkiej atmosfery. To specyficzne otulanie niepokojem jest główną zaletą filmu, ale do fabuły czy realizacji też ciężko się przyczepiać. Świetnym posunięciem okazało się osadzenie historii w słabo eksploatowanym przez kino miejscu i czasie. Nie oberwałem dzięki temu po mózgu żadnym deja vu, które mogłoby zepsuć dobre wrażenia z seansu "Sauny".

jarou napisał(a) o: jarou
Sherlock Holmes (2009)

Popcorn. Smaczny popcorn, taki nieprzesolony, z odpowiednią ilością świeżego masła. Wrzucony w ładne opakowanie razem z dużą dawką dystansu. Odejście od stereotypowego wizerunku ekranowego Holmesa to dla mnie strzał w dziesiątkę, Downey Jr. i Law - pasują idealnie. Czasem ich wspólne sceny zbyt przypominały dynamic duo House-Wilson, ale nie jestem jeszcze pewny, czy to wada, czy zaleta. Całość zrealizowana po prostu fajnie (yup, "fajnie" to najlepsze słowo), fabularnie i szału, i tragedii brak.

jarou napisał(a) o: jarou
Droga (2009)

Żałuję, że nie przeczytałem książki, łatwiej byłoby mi teraz ocenić, jak bardzo zmarnowany został potencjał tego filmu. Jego treść broni się bowiem bardzo mocno sama przez się, został jednak nakręcony zbyt "po bożemu", w formie zabrakło charakteru i realizacyjnej odwagi. Problem mam zwłaszcza z warstwą wizualną. Robi wrażenie, lecz jest też przestylizowana, bije z niej sztuczność. To taki sterylny brud, który sprawdza się dobrze w tapetach na pulpit, ale mniej w historiach takich jak "Droga".