Szkoła życia

Data:

PRZELITERUJ: „NIEPOPRAWNOŚĆ”

Ze współczesną amerykańską komedią jest jak z chodzeniem po trawniku – niby jest to przyjemne, niby to lubisz, ale nigdy nie masz pewności, czy zaraz nie wdepniesz w fekalną przeszkodę. Ostatnią rzeczą po której udało mi odetchnąć z ulgą, była zeszłoroczna produkcja „Millerowie” z anarchistycznym, w miarę zróżnicowanym humorem i przesłaniem dla wiecznych outsiderów. Jeszcze lepiej rokuje debiutujący w roli kinowego reżysera Jason Bateman – aktor o sporym potencjale błyszczącym w drugich planach poważnych produkcji i marnującym się w typowo chamskich komedyjkach. Jak poradził sobie z opowieścią o czterdziestolatku, który wykorzystując luki w przepisach startuje w konkursach literowania dla dzieci?

 Trilby został wyzwany

Guy Trilby korzysta z typowego zestawu posądzeń o dyskryminację jego osoby, ażeby osiągnąć zamierzony cel. Na koniec szybkich i dobitnych jak snajperska kula wystąpień daje osłupiałej komisji chwilę na zastanowienie, zapytując w którą stronę ma się tutaj odwrócić, by pomodlić się do Mekki. Wtóruje mu równie niedostosowana partnerka, Jenny (Kathryn Hahn), która potrafi wykorzystywać dziennikarskie frazesy, aby sprawa uszła mu na sucho. Ważniejszą kwestią pozostaje zarówno dla Jenny, jak i dla widzów, sam powód determinacji głównego bohatera. Bowiem konstrukcja tej historii sprawia, że nic o nim nie wiemy. Nie znaczy to, że ktoś popełnił błąd fabularny. To przemyślany scenariuszowy zabieg, który mocno intryguje. Będziemy śledzić poczynania Trilby’ego niejednokrotnie, nie wiedząc, czy mamy mu kibicować, czy też współczuć utraty zmysłów. Ciekawość zaś zawsze zwycięży, zwłaszcza jeżeli usłyszeliśmy na początku jego zachętę: „Zraniono moje uczucia, ale przynajmniej próbuję coś z tym zrobić”.

Bateman politycznie niepoprawnie obraża zarówno rodziców, którzy wykorzystują swoje pociechy jako narzędzia do realizacji własnych ambicji, jak i dzieci ślepo przystające na ten proceder. Świat dzieci i dorosłych przedstawiony jest zresztą w ujmującym, nieco stylizowanym na staroświecki stylu. Po aulach i korytarzach hotelowych plątają się Trilby i Jenny, stając się niedoskonałymi, ale mocno świadomymi swoich wad przewodnikami po świecie, gdzie każdy musi udawać co najmniej, iż jest moralnym autorytetem. Wkrótce dołączy do nich chłopczyk Chaitainya, który będzie toczył boje o przyjaźń głównego bohatera. I choć tutaj w środkowej i najdłuższej scenie ich figli Bateman przypomina, że może wrócić do dzisiejszego humoru, nie powtarza już tej zagrywki i powraca do historii o przyjaźni niedoskonałej i co najmniej trudnemu zauroczeniu. Dzieci pozostają czysto naiwne, reszta nigdy już nie wyłamie się z zaklętego kręgu.  badwords2

Na koniec warto zaprzątnąć sobie głowę doborem piosenek zgodnych z gustem wkurzającego nas reżysera. Dlaczego wybrał tak dziwaczną i mało widowiskową historię na swój skromny debiut? Przeliterujcie słowo „Niepoprawność”. Potem poproście o definicję słownikową. A później sprawdźcie jego genezę.

Zwiastun: