moremore

napisał(a) o Prometeusz

Jeśli ma się 25 zeta wolnych i nie wie się, co robić w wolnym czasie - dla efektów specjalnych oraz genialnych zdjęć Dariusza Wolskiego, to można się wybrać. Na resztę spuśmy litościwie zasłonę milczenia. Po wyjściu z kina czuje się głębokie, wewnętrzne FUJ. Scenariusz rwie się jak stare prześcieradło, luki logiczne nadają się do analizy dla studentów kierunków filmowych na zajęciach pod tytułem: "jak napisać totalną bzdurę", dialogi rażą kretynizmem, filozoficzne wtręty swoją głębią "powalają na kolana".
Poważnie, nie nastawiajcie się ani na klasę Obcego, ani na dobre SF, ani na sprawną rozrywkę. To rodzaj ciężkostrawnej kaszy filmowej. Oby jak najszybciej zapomnieć, co zapewne nie będzie trudne.