Teoria wszystkiego

Data:

Zdolność fizyka Stephena Hawkinga do kontynuowania pracy zawodowej, pomimo swojej ograniczonej przez chorobę neurodegeneracyjną, sprawności fizycznej, stała się prawie równie sławna, co jego pionierskie teorie na temat czasu i przestrzeni. W jego filmowej biografii „Teoria wszystkiego” oba te osiągnięcia odsunięte zostają jednak w cień, a na pierwszy plan wysuwa się jego życie prywatne, zadając przy tym pytania o granice nie czasu i przestrzeni, a miłości i człowieczeństwa.

Historia rozpoczyna się od pierwszego spotkania Stephena z jego przyszłą żoną, Jane. Zapoznani na jednej z zabaw w kampusie studenckiego Cambridge tych dwoje. mimo ogromnych różnic ideologicznych (Jane studiowała poezję i była osoba religijną), od samego początku byli dla siebie idealnym towarzystwem do rozmowy. Obiecująco zapowiadającą się wspólną przyszłość pod wątpliwość poddaje nagła informacja o ciężkiej chorobie Stephena oraz przytłaczająca diagnoza lekarska, według której zostały mu zaledwie dwa lata życia, w trakcie których czeka go całkowita utrata sprawności fizycznej. Ukochana bez wahania postanawia pozostać dla niego opoką i trwać przy nim tak długo, jak tylko będzie to możliwe. Nikt nie przypuszczał wtedy, że ich związek małżeński potrwa ponad 25 lat, a Hawking do końca swoich dni (obecnie ma on 73 lata) będzie w stanie nie tylko jakkolwiek funkcjonować, ale i osiągać rzeczy niedostępne nawet dla w pełni zdrowych.

Reżyser – James Marsh (zdobywca Oscara za dokument „Człowiek na linie”) – za główny nurt swojej opowieści wybrał obserwację szczerego uczucia dwojga ludzi, które wraz z upływem lat będzie coraz bardziej zdarte przez utratę możliwości nie tylko bliskości fizycznej, ale i w późniejszym czasie nawet zwykłej rozmowy. Ich codzienna walka nie dotyczyła utrzymania ciągłości w zawodowej pracy Stephena, a nawiązywania porozumienia, stworzenia rodziny i życia w sposób najzwyklejszy, jaki to tylko możliwe. Jane wraz z postępującą chorobą męża nie traciła fascynacji jego osobą, a świadomie przyjęte obowiązki nigdy nie były dla niej ciężarem. Nie do zniesienia okazała się jednak nieoczekiwana samotność w walce, która nigdy nie będzie ani wygrana, ani przegrana.

Esencjonalnym dla filmu jest spektakularny występ Eddiego Redmayne’a, który z ekscentrycznego i tryskającego życiem młodzieńca prawie z dnia na dzień przeistacza się w przykutego do wózka niepełnosprawnego, po czym na przestrzeni lat staje się naukowcem znanym na całym świecie, jak również odnajduje spełnienie w takich sferach życia, jak małżeństwo czy ojcostwo. Dzięki wsparciu kochającej żony, Hawking nigdy nie ugiął się pod własnymi ograniczeniami, co ma swój największy wydźwięk w finałowej dla obrazu scenie, w trakcie jednej z bardziej wzruszających przemów filmowych ostatnich lat, gdy wypowiada słowa: „nie powinno być żadnych ograniczeń dla ludzkich możliwości”.

Film, choć zamknięty w ciasnych ramach podnoszącego na duchu melodramatu, z klasą broni się, stosując do narzuconych sobie zasad, będąc ciekawym zalążkiem refleksji o istocie więzi międzyludzkich. Niewybaczalny błąd popełnia jednak w samym punkcie wyjściowym, jakim jest zignorowanie rozbudowanego świata idei i wątpliwości wielkiego fizyka, ograniczając jego postać do rzeczy wypowiedzianych czy wykonanych. Cały obraz zdaje się być niczym przeglądanie albumu rodzinnego sprzed lat, przy którym wspominane i koloryzowane są momenty radości, a wszelkie trudy racjonalizowane jako konieczne i przemijające. Ból, złość i rozpacz są przedstawiane jedynie jako nieudogodnienia, by dostosować się do zaplanowanego optymistycznego wydźwięku historii. Ostatecznie na „Teorię wszystkiego” warto zwrócić uwagę przede wszystkim ze względu na kreacje aktorskie, które mogą (powinny) być bardzo znaczące w tegorocznej rywalizacji oscarowej.

Zwiastun: