Battle Royale II - Bad Horror Club

Data:
Ocena recenzenta: 1/10

Ten film jest tak zły, że nie mam ochoty nawet poświęcać czasu na wymyślanie mu innego podtytułu. Battle Royale II od dziś powinien stanowić synonym do słów takich jak: nieporozumienie, chłam, syf, oraz wyrażenia “jesteś pewien, że to istnieje?”

Nie wiem, ilu z was miało kontakt z jedynką. Otóż ja film ten wspominam dosyć miło. Sam pomysł jest tak wyssany z palca jak mało co, ale to horror! Trup ściele się gęsto, a poboczne pseudosentymentalne wątki są tak tendencyjne jak wykrzykiwanie “wake up (tu wstaw imię)” widząc trupa, ale przecież to horror! I w końcu bardzo średnie aktorstwo, nieraz nietrafiona muzyka i małokreatywne zdjęcia, ale to w końcu horror, a jak wszyscy wiemy, horror jako gatunek ma swoje własne prawa. Jednak i najgorszy horror przestaje (a może właśnie zaczyna) być straszny, kiedy te prawa zostają zakłócone.

Spoglądam właśnie na okładkę filmu, żeby przepisać nazwisko reżysera i czego się dowiaduje? Dwóch reżyserów! Jeden człowiek nie wystarczy, żeby stworzyć taki gówniany film, potrzeba aż dwóch ludzi! Boję się sprawdzać, ile ludzi pisało scenariusz…

Zacznijmy więc od początku. Film Battle Royale II jest najzwyczajniej w świecie nudny. Po pierwszych trzydziestu minutach zaczęłam nerwowo zerkać na zegarek, po godzinie zaczęłam robić sobie przerwy na facebooka, po półtorej natomiast, postanowiłam zażyć używki, które pozwolą mi jakoś przetrwać (domyślam się, że cała ekipa na nich jechała). W końcu Batthe Royale II jest all about survival. Gdzie więc popełniono błąd?

Naciągana historia naciąganą historią, ale delikatnie mówiąc, wtf? Trzy lata po pierwszej części i nikt nie wie o sprawie? Ba, wydaje się, że jakieś tajne służby rządowe mordują teraz rodziców uczniów, którzy z nieznanego mi zupełnie powodu nie raczą się nawet dowiedzieć, dlaczego ktoś morduje ich rodzinę. Tak więc w momencie kiedy kolejna klasa zostaje porwana na wyspę, nikt z uczniów oczywiście nie wie, gdzie są, co się dzieje, jakie są reguły gry i dlaczego im to robią (jeszcze raz- NIE WIEDZĄ CO SIE DZIEJE- zamordowali im rodzinę, program pokazują na żywo w telewizji i wydaje się, że jest całkiem popularny, minęły trzy lata i program leci w państwie od trzech lat, ale ONI NIE WIEDZĄ, CO SIĘ DZIEJE). Poza tym jeszcze jeden problem. Jedna z dziewczyn na początku filmu zapisuje się do gry przez internet! To znaczy, że możesz wybrać, czy chcesz tam być? Skoro jest strona internetowa, to czy jest dużo chętnych? Skoro tak, to po co porywać klasę, która nic nie wie??? Potem jest wątek jakiejś zemsty, jakichś rebeliantów (przetrwańcy z pozostałych gier) i nawet nędzy i biedy w niezwiązanych zupełnie z fabułą kraju arabskim. Poza tym pojawia się jeszcze problem ekonomiczny. Rząd wymyśla Battle Royale, bo dzieci pyskują. Ok, można w ten sposób dać przykład innym klasom, ale mordować tysiące klas w Japonii??? Czy dorośli ludzie w tym filmie to kompletni idioci? Poza tym dowiadujemy się, że obserwowana przez nas klasa otrzymuje misję zabicia głównego przetrwańca (Shuya). Jak mało opłacalne jest wysłanie takiej “armii”! Nie dość, że organizatorzy gry wiedzą, gdzie jest Shuya, to jeszcze marnują kasę na broń i super zaawansowane kołnieże łączone w pary uczniów, których mordują niszcząc sobie szanse na dobrą emeryturę w przyszłości!

Po jakiejś godzinie film jest tak nudny, że zaczynamy skupiać się na największych pierdołach robiąc z igły widły. Jak już wspomniałam, jedynkę wspominam dobrze mimo jej błędów logicznych, ponieważ kiedy film jest dobry, można przymrużyć oko na pewne jego gorsze aspekty. Ale kiedy film jest do dupy, to wszystko w nim zaczyna być dwadzieścia razy bardziej do dupy! Przyglądamy się więc bardzo słabym efektom specjalnym (burzenie dwóch wież musiało być epicznym wydarzeniem w studiu), histerycznej grze aktorskiej i chaotycznym zdjęciom (nie tylko my przysypiamy; operator czasem nie reaguje bardzo długo zanim dojdzie do cięcia.

Jak ogólnie więc oceniam Battle Royale II? Film jest po prostu tak nudny, że musiałam oglądać go w trzech częściach, więc wszystkim, którzy chcą się go podjąć, radzę po prostu obejrzeć Mode Na Sukces jedząc tatara- będzie trochę krwawo i baaaaaaaardzo nudnu.

Część pierwsza Battle Royale to ulubiony film Quentina Tarantino z ostatnich 25 lat. Szkoda, że dwójki nie nakręcił sam :>

ponoć po prostu nie dali praw

Słodki opis :) Nie ma to jak pisać na ostrym wkurzeniu ;))

Ze swojej strony powiem, że mnie już BR I znudziło. Chyba po opisach znajomych spodziewałem się Bóg wie czego, a był to film taki sobie. Ale od BR II, jak widzę, dzieliły go ze trzy klasy :))

BR I byl jakby to powiedziec, innowacyjny w pewien sposob. Jezeli kopiuje sie pomysl, to tak naprawde glowna zaleta filmu od razy znika.
Dziekuje, do dzis staram sie uspokoic;0

O jedynce należy po prostu nic nie czytać i nic nie słuchać przed jej obejrzeniem. Mi wystarczyła rekomendacja Tarantino, upewniająca, że jakikolwiek nie będzie ten film, na pewno będzie technicznie sprawnie zrealizowany, z fajnymi zdjęciami i muzyką oraz nastrojem, który nie siada po pięciu minutach oraz dużą ilością krwi. I taki dokładnie był + efekt pozytywnego WTF w kilku miejscach będących zwrotami akcji :)

Ale to rodzaj filmu który po prostu NIE MOŻE mieć dobrego sequela. Podobnie jak dobrego sequela nie mógł mieć American Psycho (i faktycznie dwójka okazała się podobno fatalnym nieporozumieniem i zupełnym wypaczeniem autoironicznej jednki).

A to nie jest pastisz I części? Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że to na poważnie! Sami aktorzy się wygłupiają! To jest naprawdę zabawne, zwłaszcza na samym początku. Te ich wszystkie miny. W I części tego nie było.

Dodaj komentarz