Ida

Data:

Co zrobisz, kiedy pewnego dnia okaże się, że nie jesteś tym, kim byłeś dotychczas? Zmienia się Twoje nazwisko, zupełnie inna jest twoja historia i historia twojej rodziny. Postarasz się to zweryfikować, czy może to bez znaczenia? Będziesz szukał siebie? Wystarczy Ci odwagi na zwrot akcji Twego życia?

Uważaj, takie sytuacje się zdarzają- nie tylko w filmach. Dlaczego ten motyw tak często pojawia się w historii X Muzy? Może dlatego, że pozwala na poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o naszą tożsamość, które frapuje ludzkość od momentu zniknięcia pierwszego dinozaura z powierzchni ziemi.

Właśnie w tym kierunku stara się iść Paweł Pawlikowski w „Idzie”. Główna bohaterka (w tej roli Agata Trzebuchowska) wychowana została wśród zakonnic. Naturalną dla niej drogą było wstąpienie do zgromadzenia. Przed, wydawać by się mogło, najważniejszym dla niej dniem ślubów, zostaje zmuszona do konfrontacji ze swoją ciotką (Agata Kulesza). Dowiaduje się o swoich żydowskich korzeniach, co nie najlepiej wpływa na wizerunek nowicjuszki. Budzi się w niej potrzeba poznania historii swoich rodziców. Razem z ciotką wyrusza w podróż, która staje się podróżą do wnętrza.

Pawlikowski zręcznie przenosi punkt ciężkości z Idy na Wandę Gruz, zwaną Krwawą Wandą. Uporządkowanie dawno zaniedbanych spraw staje się przełomowym etapem życia stalinowskiej prokuratorki. Tak jakby reżyser chciał powiedzieć: każdy dąży do jakiegoś momentu, punktu kulminacyjnego, po osiągnięciu celu nic nie jest już ważne, możesz paść w objęcia śmierci.

Powrót do postaci Idy to ukazanie poszukiwania drogi. Nie zawsze zboczenie z tej, którą dążyłeś i uważałeś za najlepszą, prowadzi do zguby. W naturze człowieka leży zarówno smakowanie życia jak i nieustanne błądzenie, uleganie namiętnościom i ich poskramianie. Życie Idy to seria antagonizmów, nic w niej nie jest jasne i oczywiste.

Są w „Idzie” sceny zaskakujące (decyzje głównych bohaterek), są i tendencyjne. Znajdziemy naiwne zagrywki, znajdziemy i mocne bodźce sprawiające gęsią skórkę. Znajdziemy realizm np. ukazanie życia w zakonie, znajdziemy też symbolikę poszukiwania. Jednak to, co zapiera dech w piersiach, to zdjęcia (dzieło Ryszarda Lenczewskiego i Łukasza Żala). Utrzymane w kolorystyce szarości, mistrzowsko wykadrowane, tworzą poetykę filmu. Do tego cisza, co raz przełamywana fenomenalną muzyką jazzową Johna Coltrane’a. Kontrast za kontrastem.

Duet aktorski nie pozwala o sobie zapomnieć. Agata Kulesza po raz kolejny udowodniła, że nie wychodzi z formy. Nie gorzej wypada przy niej debiutująca Agata Trzebuchowska. Obie pokazały, że bez zadęcia można przekazać mnóstwo emocji, nie koniecznie nawet używając słów.

Dawno w Polsce nie było tak wielowymiarowego filmu. Gdyby dokonać głębszej analizy, można znaleźć kilka dróg, które stara się pokazać Pawlikowski. Poszukiwanie tożsamości. Smakowanie życia. Przełamywanie kanonów i powroty w ramy obyczajowe. To wszystko wokół zaledwie dwóch bohaterek. Tak różnych, a tak do siebie podobnych. Pozostaje kilka pytań, na które reżyser nie daje nam konkretnej odpowiedzi, bo przecież poszukiwać musimy sami. Tak jak bohaterki jego filmu.

Zwiastun: