Świat bez smutku

Data:
Ocena recenzenta: 10/10
Artykuł zawiera spoilery!

Jakże życie byłoby puste bez smutku czy radości. Świat oraz to, kim jestem to zbiór tego, co dotychczas przeżyłem. Gdybym się pozbawił chociaż jednego ze wspomnień, runąłbym w otchłań.


Joela (Jim Carrey) poznałem w dzień świętego Walentego. Dokładnie 14 lutego, kiedy to wszyscy zakochani idą świętować ze swoją drugą połówką. Niestety, dla niego samego ten dzień nie będzie szczęśliwy. Rano zauważa, że ktoś mu uszkodził samochód, a samopoczucia nie poprawia mu fakt, że jest sam i nie ma z kim spędzić tego dnia. Skoro jednak już wstał, to postanowił pojechać do pracy korzystając z transportu publicznego. Na stacji, czekając na pociąg, pod wpływem impulsu postanawia zmienić cel podróży i zamiast spędzić kolejny dzień za biurkiem, jedzie nad jezioro by w mroźny dzień, samotnie spędzić tam czas. Po drodze poznaje jednak Clementine, z którą bardzo dobrze się dogaduje i pomimo tego, że żadne z nich nic nie pamięta, wygląda na to jakby już wcześniej się spotkali.

Jim Carrey to aktor, który kojarzy mi się jedynie z głupkowatymi komediami jak "Głupi i Głupszy" czy "Ace Ventura". Miał swojego "Truman Show", ale jakoś nie zmienił we mnie swojego obrazu, aż do teraz.

Dodając do tego Kate Winslet, otrzymałem zgrany zespół, który poprowadził mnie przez prawie 2h fascynującej historii. Film oglądałem z zapartym tchem. Sposób prowadzenia narracji, przedstawienie postaci, czy realizacja są niesamowite. Od samego początku reżyser wciągnął mnie w plątaninę majaków i rzeczywistości, domysłów, niedopowiedzeń. Czym dalej zagłębiałem się w film, tym więcej wątków zaczęło się łączyć w całość.
Ciężko mi podsumować ten film jednym zdaniem. Na pierwszy rzut oka wygląda jak połączenie sci-fi z komedią romantyczną, chociaż bardziej chyba pasowałoby określenie dramatem romantycznym. Wydaje mi się jednak, że takie określenie byłoby krzywdzące, gdyż filmy romantyczne kojarzą się głównie z beztroską. W tym przypadku dostałem głębokie studium przypadku dwóch, pozornie różnych osób, które pod wpływem smutku posunęły się do drastycznego krokuPrzeczytaj spoilery +

.
Między Joelem a Clementine zabrakło podstawowej rzeczy: rozmowy. Żadne z nich nie chciało wysłuchać tego, co drugie ma do powiedzenia, co lubi, jakie ma zwyczaje. Jedyne, czego sobie nie żałowali to wyrzutów.Przeczytaj spoilery +
Polecam ten film, jako dobry sposób na ukazanie tego, co się może stać między dwojgiem bliskich sobie ludzi, kiedy zabraknie między nimi zrozumienia.

Zwiastun:

Film bardzo dobry, szkoda tylko żle przetłumaczonego tytułu...

Ja przestałem już zwracać uwagę na polskie tytuły, bo różne kwiatki wychodzą.
Kiedyś czytałem wywiad z tłumaczami tytułów, dlaczego takie, a nie inne rzeczy się dzieją. Z prostego powodu: żeby zainteresować polskiego odbiorcę, bo często bezpośrednie tłumaczenie filmu jest koślawe, albo odstraszające: "Postman" z Kevinem Costnerem, tłumaczone jako "Wysłannik przyszłości'. Kto poszedłby do kina na 'Listonosza'? A oryginalnego tytułu nie zostawią, bo jesteśmy w Polsce i ma być po polsku :P

Dodaj komentarz