WFF 26 Daily Digest: Episode 4

Data:

Tradycyjnie już festiwal musi zaliczyć przynajmniej jeden fuck up, i znowu puszczono film bez żadnych napisów - w tym roku padło na rosyjskiego Słonia, i to w dodatku na pokazie dla Jury!. Biorąc pod uwagę, że języka naszego starszego brata nie znam, zdumiałem się, że w zasadzie nie miałem problemu ze śledzeniem akcji. To dobrze świadczy o filmie: znaczy, że nie jest przegadany, używa bardziej środków wizualnych niż narracji i dialogów do opowiedzenia historii i jest bliższy cinema pur. Coś mi oczywiście na pewno umknęło, ale oglądał mi się z przyjemnością. To pogodny film drogi, z optymistyczną i zwariowaną dziewczyną z cyrku, gburowatym kierowcą i oczywiście tytułowym słoniem w rolach główychj. Pościgi samochodowe z gigantyczną ciężarówką przywodziły na myśl Mistrz kierownicy ucieka 2. Zgodnie z refleksją z ostatniej notki o tym, jak trudno docenić lekki film, niniejszym oceniam go wysoko.

Na Infiltrację wybrałem się z duszą na ramieniu, gdyż nie lubię filmów o niepełnosprawnych: okazują się zwylke albo niewybrednymi komediami, albo żenujące, albo po prostu mnie nie interesujące. Ostatecznie zaważyło, że jest to produkcja izraelska, a nie widziałem dotąd jeszcze złego izraelskiego filmu. Okazał się strzałem w dziesiątkę i najlepszym dotąd filmem festiwalu - nie zdziwię się, jeśli wygra plebiscyt publiczności. Na szczęście niepełnosprawność bohaterów jest niewielka lub zgoła żadna: to po prostu zbiorowisko ludzi, którzy nigdy nie powinni trafić do wojska i nie potrafią się w nim odnaleźć. Śmiejemy się raczej z tego ich nie przystosowania, a nie z nich samych. Scenarzysta przemycił trochę poważnych treści i nie jest to zwariowana komedia w stylu Akademii Policyjnej, ale daleko mu też do Full Metal Jacket. To bardzo udany, lekki, zabawny film na trudny temat: chylę czoła przed reżyserem i scenarzystą.

Związani to swoista odpowiedź na niemieckie 'Życie na podsłuchu'. Główny bohater, porucznik czeskiej bezpieki jest bezwzględną świnią i bez skrupułów wykorzystuje swoją pozycję dla osobistych korzyści, niszcząc przy tym życie innych. Niezły dramat, z bardzo dobrą rolą główną, ale nie czuć w nim napięcia, postać osaczanego Sykory nie jest dostatecznie zarysowana i trudno mu kibicować. Ogólnie zmęczył mnie późna godziną, brakiem przerwy po poprzednim seansie i przeszło dwugodzinnym czasem trwania - zdecydowanie wyszłoby mu na dobre skrócenie o przynajmniej pół godziny.