Polska, biało czerwoni...

Data:

Pochwalę, a co tam. Przede wszystkim to najlepsze 3D w historii kina. Idziakowi spokojnie oddałbym oscara za zastosowanie trójwymiaru, bo zrobił robotę jakiej nikt do tej pory wcześniej lepiej nie wykonał w światowym kinie. Ujęcia są tu genialne od początku do końca. Hollywood zapewne przestudiuje te zdjęcia, aby dokształcić się w tej dziedzinie.

Sam film oglądało mi się bardzo dobrze mimo takiego sobie scenariusza. Rozmach, dbałość o detale scenograficzne, kostiumy budzą szacunek i wręcz mnie zachwyciły. Nie mogłem oderwać wzroku od ekranu nawet przy słabszych scenach. Aktorzy mnie nie zawiedli i zagrali tak jak powinni. Zwłaszcza Olbrychski bardzo mi pasował w roli Piłsudskiego. Bończak, Ferency, Linda dali radę. Nawet główna para była o dziwo do strawienia. Muzycznie niezbyt mnie porwało, ale za to cieszyłem się, że wykorzystano stare pieśni ułańskie w kilku scenach.

To chyba najbardziej widowiskowy polski film. Sceny walk świetne, soczyste, takie jak trzeba.Fabularnie mogło być lepiej, ale przy takich walorach wizualnych miałem to gdzieś.

Zwiastun:

Czyli warto iść do kina? W sumie przez te okulary i tak mi się gorzej myśli, więc może nie będzie tak źle ;)

Jeśli chcesz zobaczyć genialne 3D to na pewno warto.

...czyli jednak słabizna ;)

Na to wygląda. Umbrin od początku był pozytywnie nastawiony do filmu, więc spodziewałem się dobrej recenzji. Mnie zwiastun w 3d nie powalił (wczoraj widziałem przez Piną), a polskie historyczne superprodukcje od czasu Potopu zawodziły, więc nie wybieram się raczej do kina.

Technicznie arcydzieło, a fabuła szału nie robi. Warto zobaczyć na pewno.

tak, to już pewne, słabizna ;)

ciekawe tylko, kiedy 3D w polskich produkcjach stanie się normą.

Raczej nieprędko, ile w Polsce powstaje rocznie produkcji, w których zastosowanie 3d miałoby sens? Czasami jedna, czasem wcale. Po co efekt głębi w komediach romantycznych, kino bardziej artystyczne też się bez tego doskonale obchodzi.

Zarówno w "Pinie" jak i w "Jaskini zapomnianych snów" 3D miało dużo sensu. Ja widzę sens 3D właściwie głównie w kinie artystycznym :)

Akurat te dwa filmy skupiają się na oddaniu tego czego trójwymiarowość jest niezwykle istotna (przyznaję się Piny nie widziałem). Ten efekt w "Jaskini zapomnianych snów" był wyśmienity gdy Herzog pokazywał jaskinię i jej okolicę, ale zupełnie zbędny przy "gadających głowach". Wszystko zależy od tego co twórca chce uzyskać, 3D w obecnym kształcie chyba niespecjalnie pomaga przełamaniu poczucia sztuczności, nie ułatwia wejścia w świat przedstawiony (albo na mnie nie działa). Nie wyobrażam sobie filmów Haneke albo Almodóvara (niech będą skrajności) w tej technologii, nie daje ona nic co mogłoby się im przydać. W kinie niekomercyjnym trójwymiar widzę raczej w filmowych wycieczkach po zamkniętych dla publiczności zabytkach.

Też jak inheracil uważam, że 3D w kinie artystycznym nie za bardzo by się sprawdziło.
Bardzo spodobały mi się ostatnie zdjęcia Idziaka też z tego powodu, że jest wiele bliskich ujęć kamery z tym efektem, co daje piorunujący efekt. Mamy ujęcia spod kół, kopyt, butów, aż chce się przesunąć kogoś z tłumu, bo zasłania przejeżdżających ułanów na paradzie. Wcześniej tego typu podejścia do trójwymiaru nie widziałem. 3D u Hoffmana, a pseudo 3D u Piratów z Karaibów to dla mnie dwie różne bajki.

w Piratach przynajmniej część scen była kręcona w 3D, prawdziwe pseudo to przeróbka z 2D na 3D. ale fakt, większość tych filmów w ogóle nie wykorzystuje możliwości trójwymiarowych efektów, dlatego wolę oglądać bardziej płaskie wersje.

recenzja jakich mało [;

Po pierwsze lepsi byli komuniści (ideologicznie i aktorsko). Po drugie Urbańska wogole tam nie grała, zamiast okazywac emocje twarzą po prostu zakrywała ją rękoma.
Mogliby sie też skupic bardziej na "prawdzie czasu, prawdzie ekranu". 1920rok, 2 tygodnie w okopach a Urbańska szczerzy białe zęby jakby grała w reklamie pasty do zębów.

Dodaj komentarz