Erratum

Data:
Artykuł zawiera spoilery!

Słowo "erratum" w języku łacińskim oznacza błąd. Używane jest do określenia wykazu błędów w treści publikacji poligraficznej dostrzeżonych dopiero po wydrukowaniu nakładu. Te błędy dostrzeżone są zbyt późno, aby można było im zapobiec, ale wystarczająco wcześnie, aby można było je naprawić.
"Erratum" to tytuł filmu Marka Lechkiego, który swoją premierę miał w maju 2010 roku na festiwalu w Gdyni, a do dystrybucji dotarł prawie rok później. W trakcie tego roku zyskał określenie najczęściej nagradzanego za granicą polskiego filmu.

Fabuła tego filmu wydaje się prosta. Główny bohater Michał jest trzydziestoparoletnim ustabilizowanym człowiekiem. Ma piękną żonę i syna, który za kilka dni przystąpi do pierwszej komunii. Mieszka w ładnym mieszkaniu w Warszawie. Pracuje w dużym biurze rachunkowym i dobrze zarabia. Na prośbę szefa wyjeżdża na jeden dzień do Szczecina, aby odebrać dla niego importowany z Ameryki luksusowy samochód. Wystarczy tylko wziąść ze składu celnego kluczyki i powrócić nim do stolicy. Ale Szczecin to rodzinne miasto Michała, które opuścił przed laty wybierając się na studia. Namawiany przez żonę zgadza się odwiedzić przy okazji swojego ojca zapraszając go na uroczystość komunijną i licząc po cichu na odrzucenie zaproszenia. Rozmowa z ojcem kończy się kłótnią, po której Michał rusza w stronę drogi wylotowej z miasta. Zbyt późno dostrzega wtargającego na jezdnię bezdomnego, na hamowanie nie starcza już czasu, pieszy ginie w wypadku. Dla Michała oznacza to przede wszystkim konieczność dłuższego pozostania w Szczecinie. Musi zaczekać na naprawę auta i złożyć wyjaśnienia na posterunku policji. Moment wyjazdu odwleka się coraz bardziej. Michał wyrwany z codzienności, skazany na przymusowy pobyt w miejscu, którego nie może opuścić, chodzi po mieści spotykając dawnych znajomych i jednocześnie próbuje odnaleźć bliskich mężczyzny z wypadku. To uzmysławia mu własną bezradność i poczucie otaczającej pustki. Rozmowa z synem bezdomnego odbija jak w lustrze jego negatywny stosunek do własnego ojca. Spotkanie z kolegą,z którym przed laty zakładał zespół muzyczny uświadamia mu, jak daleko odszedł od dawnych marzeń i ideałów. Chyba popełnił gdzieś błąd, który dopiero teraz może dostrzec. Jest zbyt późno, aby zapobiec jego następstwom, ale wystarczająco wcześnie, aby próbować coś naprawić.

Tomasz Kot grający główną rolę doskonale oddaje postać człowieka sukcesu, który tak naprawdę jest wypalony psychicznie, otępiały emocjonalnie, nie potrafi zakomunikować swoich potrzeb i nie umie odnaleźć się w pozornym szczęściu. Podobnie Ryszard Kotys w roli ojca Michała tworzy postać wyrazistą, szorstką i jednocześnie pełną niewypowiedzianych emocji. Także aktorzy drugoplanowi są świetnie dobrani i równie dobrze grają swoje role. Tworzy to w filmie szczególną atmosferę podkreślaną jeszcze przez stronę wizualną i dźwiękową. Jednak mimo spójności artystyczne wizji to dzieło męczy i przytłacza.

W tej negatywnej wymowie należy mimo wszystko szukać pozytywnych aspektów. Wtedy można odnaleźć wiele symboli rozjaśniających ten ponury obraz. Wielokrotnie na ekranie pojawia się szumiąca woda pełna wciągających wirów. Ale wartka i zdradliwa górska rzeka zmienia się przecież z biegiem czasu w powolny stateczny nurt mogący nieść ukojenie. Płonąca wieża obserwacyjna niszczy przeszłość, na jej zgliszczach można zbudować coś nowego, jakby ogień pochodził z czyśćca. Popsute drobiazgi z życia codziennego jak niezamykająca się skrzynka pocztowa czy zatkany odpływ wody spod prysznica dają się naprawić, a życie wydaje się wtedy wracać do normalności. Pseudonim bezdomnego brzmi Andrzej Kmicic, a to w literaturze pewien symbol zrehabilitowanego dobrego imienia. Ale najważniejszy jest chyba symbol zawarty w ostatniej scenie filmu - delikatne pukanie w drzwi najpierw przez syna, potem przez ojca. To jakby obraz konfesjonału: odpuszczam tobie grzechy, idź i nie grzesz więcej. Panie odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.

Zwiastun: