Esme

napisała o Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

JJ Abrams próbuje ugłaskać toksyczny fandom, który eksplodował po "Ostatnim Jedi". Robi to bez wielkiego wdzięku. Oszczędza na rozwoju postaci, wpycha na siłę obsadę starej sagi, ciąga młodych bohaterów po galaktyce bez większego ładu i składu. W rezultacie naprawdę świetni aktorzy się marnują (biedny Driver...), a widz jest jednocześnie znudzony i przestymulowany. Mogę posiedzieć w kinie na tych Gwiezdnych Wojnach i je obejrzeć, bo co mi tam. Ale spójrzmy prawdzie w oczy - to jest bardzo droga ekranizacja niezbyt zbornego fanfiku.