Na co nie warto iść do kina, czyli krótka recenzja "Baby są jakieś inne"

Data:
Ocena recenzenta: 3/10
Artykuł zawiera spoilery!

Jaki jest idealny film, dla jego twórców? Taki, który niewielkimi nakładami kosztów, przyniesie duże zyski. Zdaje się, że z takim właśnie filmem mamy do czynienia w przypadku komediodramatu "Baby są jakieś inne", w reżyserii Marka Koterskiego --> http://filmaster.pl/film/baby-sa-jakies-inne/

Reżyser przyzwyczaił Nas, do obrazów, które w komiczny, trochę przerysowany i przesadzony sposób, wyśmiewają otaczającą nas rzeczywistość i ludzkie (tudzież: typowo polskie) przywary. W poprzednich filmach Koterskiego mieliśmy okazję przejrzeć się w krzywym zwierciadle, momentami - nieźle się przy tym bawiąc.
Z pozoru, nowy film reżysera bazuje na podobnym schemacie. Tym razem Koterski "trąca" delikatny temat 'wojny damsko-męskiej' - a bardziej męskiego, stereotypowego wglądu w kobiecą psychikę i sposób postępowania.

Film ten, w 99% składa się ze scen, w których para bohaterów (w których role wcielili się Robert Więckiewicz i Adam Woronowicz), podróżując w nieznanym celu samochodem, rozmawia (a bardziej: agresywnie narzeka) o kobietach. Podczas swoich wywodów i opowieść "z życia wziętych", faceci ci, starają się przeanalizować schematy zachowań kobiet i wniknąć w meandry kobiecej psychiki oraz pojmowania świata.
Napisałem "rozmawia", choć często wypowiedzi bohaterów, to właściwie monologi pełne zacietrzewienia i jadu; i choć są często zabawne i momentami trafne, to jednak szybko męczą i rozstrajają psychicznie.
By urozmaicić nieco tą monotonię jazdo-gadaniny, reżyser sięgnął po kilka krótkich przerywników w postaci, ni to wyobrażeń bohaterów, ni to artystycznych odskoczni, z udziałem kobiet. Również dla higieny psychicznej widza, ujęcia samochodu i bohaterów ukazywane są z różnej perspektywy.

Zabiegi "odnudzające" niewiele jednak pomagają. Film mocno nuży już po 20-30 minutach oglądania. Zabawna formuła, facetów narzekających na kobiety, wyczerpuje się niezwykle szybko. Dobry nastrój szybko zastępuje podirytowanie, które szybko zamienia się w rozdrażnienie. No bo ileż można słuchać w kółko, jakie te kobiety są złe i jakież to życie bez nich, byłoby mniej skomplikowane? Odniosłem nawet wrażenie, że są to prywatne wynurzenia reżysera/scenarzysty, spowodowane trudnym dzieciństwem, tudzież nieudanym małżeństwem.
Niewiele pomaga również dobra gra aktorów (która, nota bene, jest na prawdę niezła) - bo choć wycisnęli oni maksimum swoich umiejętności, by ożywić monotonne sceny, to cudów, niestety, nie zdziałali.

Na siłę, można jednak wyciągnąć jakąś puentę z tego filmu. Zdaje się, że reżyser miał w zamyśle pokazać, że faceci, tak na prawdę niewiele się od kobiet różnią - są tak samo irytujący, dla kobiet, jak kobiety dla mężczyzn. Zachowują się podobnie, mają te same wady, lecz u siebie zdają się ich nie zauważać. Można też wyciągnąć pewne wnioski odnośnie ludzkiej wrażliwości i pamiętliwości - uświadomić sobie, jak pewne, pozornie - drobiazgi, mają wpływ na życie innych ludzi.

Reasumując: nuda, nuda, nuda i jeszcze raz nuda - kilka dobrych dialogów, niezła gra aktorska, a poza tym, niewiele z tego wynika. Siedząc w kinie zastanawiałem się czy nie opuścić sali (gdybym był sam, zapewne bym tak zrobił) - modliłem się o puentę i napisy końcowe. Sala kinowa, na początku pełna, w trakcie seansu wyraźnie pustoszała - to wiele mówi.
Film dobry do obejrzenia w domu, w jesienny wieczór, jednak wybranie się na niego do kina, to (moim zdaniem) strata czasu i pieniędzy.

Chciałbym zadać twórcy tego artykułu pytanie związane z przekazem jaki niesie ten film. Proszę moje pytanie potraktować bardzo poważnie. Czy współczesny egzystencjalizmy wciąż docieka co w człowieku egzystencjalnie jednostkowe oraz co stawia tego człowieka ustawicznie wobec alternatywy "albo - albo"? Bardzo chciałbym poznać odpowiedź na to nurtujące mnie pytanie.

U mnie sala była prawie pełna (na pewno ponad sto osób), kino studyjne i nikt w trakcie seansu nie wyszedł, więc dla mnie "wychodzenie w trakcie" tego filmu jest ciekawym zjawiskiem ;) owszem, było kilka nużących momentów, nawet nie potrafię powiedzieć, które to były (łatwiej opowiada się o tym, co było zabawne), no i w ogólnym rozrachunku nie było źle. A puenta wynurzeń wg mnie brzmiała raczej podobnie do powiedzonka: kobiety - z nimi źle, bez nich jeszcze gorzej. Ale widocznie autor recenzji przysnął pod koniec ;)

@ eng - odpowiadając na Twoje pytanie: "oczywiście - choć nie do końca". Motywy egzystencjalne widoczne są w filmie dosyć wyraźnie - można by chyba nawet powiedzieć, że stanowią jego istotę. Nie można jednak, według mnie, odnosić fabuły filmu do całej idei - a jedynie do jej części. Mam tu na myśli silne poczucie bohaterów, o niedoskonałości natury ludzkiej (a konkretnie kobiecej - w ich mniemaniu). A czemu 'nie do końca'? a dlatego, że dwaj bohaterowie nie są w stanie dojrzeć w sobie negatywów, z kolei gotowi są bezlitośnie wytknąć wszystkie słabości i wady innym. Do tego dochodzi problem wypełnienia życia codziennego troskami - czyli egzystencjalny motyw tragizmu. Z wypowiedzi postaci wywnioskować można, iż uważają oni swe życie za naszpikowane trwogą i troskami, za co (ich zdaniem) winę ponoszą kobiety.
Jeśli chodzi o alternatywę - bohaterowie jej nie mają - sami przyznają, że "bez kobiet, nie byłoby warto wstawać rano z łóżka".

@ bezludna - dziękuję za dopełnienie recenzji Twoim komentarzem :) może faktycznie nieco przesadziłem w negatywnej ocenie tego filmu - takie jednak były moje pierwsze, świeże odczucia ;) co zaś się tyczy opuszczania sali - seans zaczął się o 22:05 - może po prostu, o tej godzinie, próg wytrzymałości na monotonię się mocno obniża? ;)

Możliwe, w takim razie rada, dla tych, którzy filmu nie widzieli - OGLĄDAJCIE TEN FILM PRZED 22 ;-)

Koterski przyzwyczaił nad do poziomu filmu jak z "Dnia świra", który nomen omen wygrał chyba Filmasterowy plebiscyt na najbardziej kultowy polski film. Nie ma się więc co dziwić, że "Baby..." zgarniają mierne recenzje. W przypadku innego reżysera może by to i uszło za kino dobre, ale od Koterskiego wymagamy już prawdziwej klasyki ;)

Dodaj komentarz