Niezapomniany sen.

Data:

Herzog zawsze mnie intrygował. Intrygował mnie jego sposób patrzenia na świat i to co w nim dostrzega. A zawsze dostrzegał więcej niż przeciętny człowiek. I miejsca, które wybierał, które przedstawiał w swoich filmach, również przeciętnymi nie są. Była już Antarktyda, były wyprawy sci-fi na odległą planetę i marzenia człowieka o podboju kosmosu, a także walka z nieokiełznaną i niebezpieczną naturą, którą ludzie od lat próbują ujarzmić. Zawsze coś oryginalnego i niedostępnego dla zwykłego człowieka. Być może dlatego francuska jaskinia była następnym 'punktem programu'.

Już na samym początku dowiadujemy się, że samo przebywanie Herzoga i jego ekipy w jaskini Chauveta, jest dość niezwykłym i niebywałym osiągnięciem, gdyż miejsce to jest niedostępne dla ludzi. Szczelnie zamknięte, badane jedynie kilka razy do roku przez najlepszych ekspertów, pozostaje zamkniętym przed światem. Wszystko po to by zachować wielką tajemnicę tkwiącą w tym miejscu dla przyszłych pokoleń.

Pierwsze co do dociera do widza, to fakt, że nigdy nie zobaczy tych historycznych rysunków skalnych na własne oczy. Obrazki, które można obejrzeć w internecie, czy które sama pamiętam z podręczników szkolnych, pozostaną tylko zdjęciami, niedostępnymi do poznania. Następnie człowiek zaczyna sobie zdawać sprawę, że to niepowtarzalna okazja, by obejrzeć niezwykłe rysunki naskalne sprzed 32 tys. lat i doświadczyć tego światowego dziedzictwa pozostawionego nam przez prehistorycznych przodków.

Ciężko uwierzyć, że w rysunkach ponad 13 różnych zwierząt, znajdujących się na skałach jaskini Chauveta, drzemię tyle tysięcy lat historii, bo na pierwszy rzut oka wydają się dość niepozorne. Ale w połączeniu z całą panoramą jaskini i tym wszystkim co ma do zaoferowania, obraz zapiera dech w piersiach. Jaskinia żyje własnym życiem, nawet filmowcy twierdzą, że czują jej oddech na swojej szyji i mają wrażenie, że są bacznie obserwowani. Trudno się dziwić - dla kilkudziesięciotysięcznej jaskini, broniącej tej historycznej spuścizny przed obcymi, ekipa Herzoga wydaje się być nieproszonym gościem.

Mam jedno ale - film dla mnie, osobiście był za długi. A technika 3D co najmniej zbyteczna. Ponad półtorej godziny patrzenia przez te okulary doprowadzało do szału. Tym bardziej, że po godzinie fascynacji przychodziło chwilowe znużenie, kiedy eksperci trudzili się rzucaniem z łuku i z filmu dokumentalnego robiło się National Geographic o czasach prehistorycznych. Mimo wszystko rozumiem i poniekąd doceniam pomysł na technikę 3D - dostarcza to teoretycznie bardziej prawdziwych i bardziej realnych wrażeń.

Najbardziej w filmie uwodzi jednak anonimowość obrazów, ich autorów, którzy pozostaną na wieki niezidentyfikowani, a po których zostanie największe dziedzictwo z możliwych - pamięć.

Zwiastun: