Debiut bez wstydu

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Po pierwsze film jest dobry. Prawdopodobnie nie wybitny, ale i nie „dobry jak na debiutanta” – lecz po prostu dobry :).
Po drugie – pozostawił po sobie dobre wrażenie. Ale to może być kwestia subiektywnego przesytu dominującą ostatnio tematyką wojenno – holocaustową…

Co na plus

W filmie podobały mi się zdjęcia i sposób operowania kamerą. Dużo ujęć kręconych z bliska, z niską głębią ostrości. Trochę kręconych bardzo szerokim kątem. Całość do mnie przemawiała ;)

Aktorsko przyzwoicie. Absolutnie nie można narzekać na Mateusza Kosciukiewicza (w roli Tadka). Jakoś tak się stało, że przypadł mi do gustu jako aktor i po prostu lubię na niego patrzeć. Nieźle zagrała Anna Próchniak (w roli Irminy). Słabo i mało wiarygodnie pokazała się natomiast Agnieszka Grochowska (Siostra).

Na plus można zaliczyć dobrze pokazaną historię. Miała momenty lepsze i gorsze, ale więcej tych pierwszych :)

Co na minus

Dźwięk. Przejścia od scen cichych do głośnych oraz zbyt wyraźnie nagrane niektóre fragmenty wybijały mnie z nastroju. I nie było to wrażenie wynikające z nagłośnienia w sali kinowej.

Rola narzeczonego (Maciej Marczewski). Zagrana dobrze, napisana źle. Jak dla mnie, najbardziej niespójna postać filmu. Zachowanie postaci do pewnego momentu filmu konsekwentne, pod koniec niestety coraz mniej zrozumiałe.

Na koniec

Parę słów o fabule. Co prawda całość mi się podobała, odnosiłem jednak wrażenie, że fabuła miała większy potencjał. Wątek główny (Tadek+siostra) otoczony jest drugim wątkiem (Irmina ze strony Tadka, narzeczony po stronie siostry), a te łączą się dalej z tłem społecznym (nazistowsko-polityczna organizacja narzeczonego, grupa Romów stanowiąca rodzinę Irminy). Te wątki tła przenikają całą historię. Oglądając odnosiłem wrażenie, że poboczne wątki można było zrealizować lepiej – albo pokazując je głębiej, albo znacznie bardziej marginalizując.