Oz: wielki i potężny

Data:

Hen, gdzieś daleko ponad tęczą... rozpoczęła się wielka przygoda czarnoksiężnika z Oz. Okazuje się bowiem, że to nie Dorotka była pierwszym przybyszem z Kansas w przepięknej, dziwnej krainie.
„Oz: wielki i potężny” stanowi preqel znanej nam wszystkim opowieści, przedstawiający historę tego, jak wielki Oz znalazł się w miejscu o tej samej nazwie. Przypadek i wielkie tornado sprawiają, że zwykły oszust i kuglarz Oscar, uciekając w swym balonie przed cyrkowcami, trafia do krainy Oz, gdzie ludzie wyczekują przybycie wielkiego czarnoksiężnika. Spotkana na drodze Teodora będzie przekonana, że znalazła wybrańca i zabierze go do Szmaragdowego Grodu, aby powierzyc mu misję pozbycia się Złej Czarownicy.
Jakkolwiek, Czarownic będzie w tej opowieści kilka i nie wszystkie będą złe. A o tym, która zasługuje na naszą uwagę jako ta niewinna przekona nas stary hollywoodzki wybieg, który będzie próbował nam wmówić, że „wszyscy mężczyźni wolą blondynki”.
Aktorstwo w tym filmie jest poprawne, aczkolwiek zaskakuje bardzo dobry i adekwatny do oryginału dubbing. Polscy aktorzy zostali dobrani wręcz idealnie, ich głosy nie tylko próbują przedstawiać emocje amerykańskich odtwórców, ale także współgrają z ich wyglądem. Do tego wszystkiego dostajemy dużą dawkę humoru i mamy gwarantowaną zabawę.
Samo otoczenie jest zapierające dech w piersiach. Scenografia (bazująca oczywiście na efektach specjalnych) jest jeszcze bardziej kolorowa co sławetna tęcza i zasługuje na najwyższe wyróżnienie.
W kwestii fabularnej, dzieło nie ejst być może zaskakujące: posiada elementy znane nam już z oryginału: żółtą ścieżkę, Szmaragdowy Gród, tornado i Kansas, a nawet elementy lwa czy strachów na wróble. Tak naprawdę „Oz: wielki i potężny” czerpie z szeregu bajek i mitów, ale tak zgrabnie wkomponowanych, że komponuje z tego całkiem przyzwoite danie.
Film posługuje się dość banalnym, ale uniwersalnym przesłaniem, że trzeba szukać w sobie dobra, ale w przypadku produkcji Disneya nie jest to rażące czy infantylne. Wręcz przeciwnie – fabularność opowieści pozwala na zyskanie pewnej nauki dla dorosłej części widowni – zwłaszcza dla płci męskiej. Jak często bowiem nieostrożni Panowie zapominają, by nie igrać z uczuciami niewiast? Przykład Oza ukazuje, że wystarczy przesada, aby odmienić na gorsze los swój, drugiej osoby, a nawet całego narodu. Ukazuje też genezę zła kobiecego.
Spektrum interesujących psychologicznie, a także wizualnie postaci to nie jedyna zaleta filmu. Warto zwrócić uwagę na wyraźne podzielenie go na część pełną koloru w miejscu właściwym ku temu i na szarą czarno-biała rzeczywistość. Ma to jeszcze jeden aspekt – zwrócenie uwagi na to, że pewna starośc, dziewiętnastowieczność, tamta magia i kuglarstwo stanowiło byt niesamowity sam w sobie i z chęcią do niego wracamy i go podziwiamy (sama czołówka to istny majstersztyk wizualny!).
Mimo tego, że „Oz: wielki i potężny” niezaprzeczalnie jest bajką, to jednak taką, do której ma sie ochotę wracać. Zapewnia on nie tylko rozrywkę, ale także coś, co w dzisiejszym zepsutym świecie jest niezbędnie potrzebne – naukę, że warto być dobrym w otoczeniu tylu niegodziwców. Oraz że warto wierzyć. Magia potarfi być bowiem wciągająca. Tylko... wydaje mi się, że odczuwam niedosyt wróżek wodnych...

Ocena: 8,5/10

Zwiastun:

Trochę dziwna jest koncepcja tego prequela, bo z tego co ja pamiętam z oryginalnego filmu z Judy Garland (książki nie czytałem), to na końcu okazywało się, że to wszystko jest snem Dorotki. Prequel do snu? Intrygujące :D

Dodaj komentarz