CANNES 2018: FARHADI, ŁOŹNICA, KAHIU, DANO (1)

Data:


WSZYSCY WIEDZĄ
reż. Asghar Farhadi
Konkurs Główny

"Wszyscy wiedzą" rozpoczyna się - dosłownie - od wesela i kończy - metaforycznie - na stypie. Pomiędzy nimi, wśród skąpanych w hiszpańskim słońcu winorośli, na sielskiej prowincji, rozgrywa się rodzinny dramat. Laura wraz z dziećmi przyjeżdża z Argentyny w rodzinne strony, by wziąć udział w ślubie siostry. Początkowo pogoda dopisuje, krewni i dawni znajomi mają się z pozoru nieźle, zaś wesele zapowiada się na całkiem przyjemną celebrę. Tylko że w jego trakcie znika nastoletnia córka Laury. Dość szybko okazuje się, że dziewczyna została uprowadzona. Porywacze kontaktują się z matką, zabraniają kontaktu z policją i domagają się okupu.

Cała recenzja >>>
DONBAS
reż. Siergiej Łoźnica
Un Certain Regard

Mozaika złożona ze śmieszno-smutnych, ciekawie ukazanych kamerą Olega Mutu opowieści, w formie przypominająca kino Roya Anderssona, ale sugestywnie odnosząca się do czasów współczesnych i stanowiąca swoisty rewers do pokazywanej w zeszłym roku w Cannes "Łagodnej". Jednak w "Donbasie" realistyczna narracja ustępuje często miejsca przerysowanej grotesce i wisielczemu humorowi, który rozładowuje tragizm sytuacji, jaka dzieje się tu i teraz na wschodniej Ukrainie. Ów specyficzny, polityczny kontekst Łoźnica umieszcza też w zdecydowanie szerszej perspektywie. Bohaterami 13 epizodów w jego filmie są więc zarówno żołnierze, ale też zwykli ludzie wojną dotknięci na wiele różnych sposobów. Ofiarami są zatem nie tylko ci, którzy zginęli od kul z karabinów, ale także osoby doświadczające "nowych porządków" pod nową władzą, którym np. w majestacie indywidualnie i ad hoc tworzonego prawa zabiera się pieniądze i dobytek. Całość "Donbasu" pomimo autentycznie zabawnych w swoim absurdzie momentów układa się (ale bardziej szorstko niż płynnie) w przejmujący i zgoła uniwersalny obraz degrengolady tkanki społecznej w epoce post prawdy, upowszechniającej się znieczulicy i szerzącej się beznadziei, z którymi jednostka w pojedynkę walczyć po prostu nie jest w stanie.

RAFIKI
reż. Wanuri Kahiu
Un Certain Regard

Płynące wieżowce zacumowały na przedmieściach kenijskiej stolicy, by wyrzucić z siebie boleśnie schematyczną i okrutnie naiwną love story o zakazanym uczuciu rodzącym się między dwoma dziewczynami u progu dorosłości. Rodzice bohaterek - niczym w "Romeo i Julii" - stoją po przeciwnych stronach politycznej barykady. Każda z nich ma przynajmniej jednego rodzica, który jej całkowicie nie rozumie. Jedna z nich ma zazdrosnego adoratora, druga - zawistne przyjaciółki. Do samego zauroczenia i kolejnych zbliżeń dochodzi z głębią historii z teledysków miałkiego r'n'b (zresztą równie rzewna i kiczowata muzyka towarzyszy tym miłosnym scenkom). W takim filmie nie mogło oczywiście zabraknąć również wątku emancypacyjnego i religijnego, z egzorcyzmami włącznie. W Kenii, z której pochodzi reżyserka Wanuri Kahiu i jej młode aktorki, być może tematyka LGBT stanowi gorący społecznie, kontrowersyjny temat. Jej film został w tym kraju nawet zakazany z powodu promowania LGBT właśnie. Należałoby jednakowoż zakazać kręcenia tak żenująco banalnych historii z zupełnie innych powodów.

WILDLIFE
reż. Paul Dano
Semaine de la Critique

Wspaniała Carey Mulligan i majestatycznie wyciszony Jake Gyllenhaal jako
małżeństwo chylące się ku upadkowi w spokojnej Montanie roku 1960. Reżyserski debiut jednego z bardziej charakterystycznych aktorów amerykańskiej sceny niezależnej to dzieło niezwykłe na wielu płaszczyznach. Paul Dano scenariusz na podstawie powieści Richarda Forda stworzył sam wraz ze swoją kumpelą, Zoe Kazan. Dokonał świetnych wyborów obsadowych, w tym także odkrywając dla kina szerzej nieznanego Australijczyka, Eda Oxenboulda. Zdecydował się na film szalenie kameralny i subtelny, unikający jakiejkolwiek dramatycznej ostentacji. Jeanette i Jerry Brinsonowie to niezwykłe, pełnokrwiste postacie - piękne w swoim rozgoryczeniu i niespełnieniu, w małżeństwie i w życiu. Ona z pozytywnie nastawionej do życia pomimo przeciwności losu kobiety wspaniale zmienia się w zagubioną desperate housewife. On, w permanentnym kryzysie, wydaje się przejmująco nieobecny w swoim małżeństwie. Najpierw w przenośni, w końcu dosłownie. Ich syn Joe - świadek rozkładu swojej rodziny - to jedna z najmądrzej napisanych dziecięcych postaci, jaka pojawiła się w kinie w ostatnich latach. Szlachetność i delikatności retro kadrów to zasługa Diego Garcii, który stał za kamerą również przy "Cmentarzu Wspaniałości". "Wildlife" to najlepszy film otwarcia wszystkich tegorocznych canneńskich sekcji.