CANNES 2019: BONG, ALMODOVAR, SERRA, LAXE

Data:

PARASITE
reż. Bong Joon-ho

Konkurs Główny

Na tym etapie znajomości z Bongiem Joon-ho możemy chyba darować sobie karkołomne próby wpasowania jego filmów do znanych, gatunkowych klisz. Średnio działało to przy "The Host" czy "Snowpiercer", nie zagra i przy "Parasite", które aktualnie pretenduje do miana najbardziej kompletnego i spełnionego na wielu poziomach dzieła koreańskiego twórcy. Nowy film Bonga z początku wydaje się penetrować podobne rewiry, jak zeszłoroczny laureat Złotej Palmy "Złodziejaszki" Kore-edy. W tragikomicznej atmosferze poznajemy czteroosobową rodzinę ze społecznych nizin. Zamieszkującą obskurną suterenę na poziomie piwnicy, zarabiającą na życie dorywczymi pracami pokroju składanie kartonowych pudełek dla pobliskiej pizzerii. Z bożym dopustem przyjmującą wszystko, co darmowe - Wi-fi z pobliskiej knajpki łapane tylko w toalecie ich mieszkania czy deratyzację przeprowadzaną na ulicy tuż przy oknie ich klitki. Ich położenie wydaje się beznadziejne, ale społeczne zmarginalizowanie ani nie rozluźniło ich bliskich, rodzinnych relacji, ani nie złamało ich ducha. Wbrew okolicznościom to bardzo zaradni, pomysłowi ludzie, co najlepiej pokazuje, jak sprytnie wykorzystali szansę, która pojawiła się, gdy dzięki niewinnemu oszustwu niedoszły student Ki-woo zostaje korepetytorem nastoletniej córki bogatych państwa Parków. Nie potrzeba dużo czasu, by za chwilę, w wyniku kolejnego, drobnego przekrętu, nauczycielką rysunku dla ich małego synka została siostra chłopaka - również nieposiadająca do tego żadnych kwalifikacji. Na horyzoncie rysują się też warte przejęcia posady kierowcy i gospodyni, które mogą zagospodarować kolejno ojciec i matka Ki-woo.

Cały tekst >>> 

 

BÓL I BLASK
reż. Pedro Almodovar

Konkurs Główny

A film by Almodovar - ikony światowego kina takie jak Pedro nie potrzebują nawet pełnej introdukcji w napisach początkowych swojego nowego filmu. Albo raczej, ta wizytówka, film Almodovara, wystarczy za wszelakie słowa wstępu. Slogany promocyjne też są tu zupełnie niepotrzebne. 40 lat zawodowej kariery zobowiązuje i może ciążyć na duszy nawet takiego mistrza jak hiszpański reżyser. Zwłaszcze że w tej dekadzie nie zawsze publika, a na pewno filmowa krytyka, były mu przychylne. "Bólem i Blaskiem" Almodovar odważnie mierzy się z tym, co nieuchronne - upływem czasu, który go dotyczy nie tylko jako człowieka, zwykłego śmiertelnika, ale też artysty. Wcielający się w rolę wielkiego reżysera cierpiącego fizyczne i emocjonalne katusze Salvadora Mallo gra Antonio Banderas. Aktor, który nie tylko wywodzi się z uniwersum filmowego Almodovara, ale też w "Bólu i Brzasku" z gęstą czupryną na głowie i siwizną na brodzie bardzo przypomina tego, który stoi po drugiej stronie kamery. Jeśli dodamy do tego małą ciekawostkę, iż sceny w kolorowym, stylowym domu Mallo kręcone były w autentycznych wnętrzach Pedra, osobisty kontekst
filmu staje się bezsporny. 

Cały tekst >>>

 

LIBERTE
reż. Albert Serra

Un Certain Regard

Podczas gdy publika i media okrzyknęły najbardziej kontrowersyjnym filmem w Cannes nawalony pornograficzną cielesnością obraz Kechiche'a, zdecydowanie dużo mocniej i mądrzej erotyką posługiwało się "Liberte" Alberta Serry. W leśnej głuszy daleko od paryskiego zgiełku i szlacheckich konwenansów pod osłoną nocy spotyka się śmietanka francuskiej arystokracji i jej zagraniczni wspólnicy. Nie mają zamiaru uskuteczniać politycznej intrygi, choć gorący, XVIII-wieczny kontekst epoki mógłby to sugerować. Ta polana, ten las, ta noc to miejsce spektakularnej orgi przedstawicieli klasy wyższej. Oddaje się ona - przez około 2 godziny filmu - najróżniejszym sprośnościom, sadomasochistycznym praktykom, seksualnym upokorzeniem, czerpiąc z tego niewymowną przyjemność. Serra obserwuje to wszystko z zaskakującym spokojem. Nastrój tego filmu, na przekór uprawianym w nim bezeceństwom, jest wyciszony i liryczny. Nikt, a już na pewno Katalończyk po drugiej stronie kamery, nie ekscytuje się obecną na ekranie perwersją. Zachęca bowiem ona do osobliwej kontemplacji i konfrontacji -  z nigdy nie wskazaną w filmie bezpośrednio - jakąś ideą filozoficzną. Zadumą nad libertariańskimi wartościami, definiowaniem pojęcia wolności w jej najbardziej totalnej odsłonie, równości i sprawiedliwości, jaka towarzyszy uczestnikom leśnej orgii. Dla niektórych to będzie wizjonerstwo i sztuka najwyższych lotów, dla innych niestrawna, kostiumowa papka, sztuczna i ordynarnie popaprana. Przyznam się szczerze, że sama stoję gdzieś pomiędzy.

 

O QUE ARDE
reż. Oliver Laxe

Un Certain Regard

Od brutalnego zderzenia natury z ludzką aktywnością zaczyna swój nowy film Oliver Laxe. Wieczorową porą, otulone mgłą drzewa taranują buldożery. Przyroda galicyjskiej prowincji nieustannie wchodzi w konfrontację z człowiekiem - zdaje się mówić reżyser. W jej efekcie - dosłownie - czasem płoną lasy. Za jedno z takich podpaleń odpowiada Amador, który po odsiadce w więzieniu wraca w rodzinne strony. Tu nikt na niego nie czeka. Nawet starą matkę zaskakuje pojawienie się syna, ale czule przyjmuje mężczyznę pod swój dach. Na odludziu, w ciszy drzew, w bardzo skromnym gospodarstwie Amador może wieść pustelnicze, spokojne życie. Sporadyczne kontakty z niegdysiejszymi sąsiadami, złośliwe żarty w stronę mężczyzny, nerwowe szepty związane z jego występkiem mówią raczej o tym, jak wielką zagadką pozostaje Amador i motywy jego działań, aniżeli stanowią przejaw strachu i obaw. Laxe poprzez oniryczną atmosferę gęstych niedopowiedzeń, ultra naturalistyczne spojrzenie na wiejską Galicję, niepokojące wyciszenie zamkniętego w sobie bohatera, aż w końcu profetyczny tytuł filmu buduje jego głęboko przeszywające napięcie. Odnoszące się zarówno do przeszłości, jak i tego, co może nadejść. I tylko ten wyobcowany, milczący Amador wydaje się całkowicie pogodzony z losem. Bez względu na to, czy przyjdzie mu odgrywać rolę marnotrawnego syna powracającego z trudem na łono lokalnej wspólnoty czy jej kozła ofiarnego. Laxe kręcił swój film w stronach, gdzie mieszkają jego dziadkowie, współpracując z amatorami zamieszkującymi tę okolicę. Zawdzięczamy temu magnetyczny realizm i fascynującą surowość spojrzenia na małomiasteczkowy wszechświat, z czego wyłania się poetycka refleksja o ambiwalentnej naturze świata i człowieka. Płonących najintensywniej zwłaszcza w ogniu, którego nie da się łatwo opanować i szybko zmierzyć się z jego skutkami.