Na horyzoncie widziałam: historia jednego upadku

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

To chwytający za serce dokument o muzyce, miłości i upadku Amy Winehouse - dziś już ikonicznej postaci muzyki popularnej zbudowany z prywatnych i publicznych nagrań, na których widać całe skomplikowane życie tej utalentowanej wokalistki.

W "Amy" jest taka scena, gdzie kamera uchwyciła Winehouse na chwilę po jej największym triumfie - pokonaniu w rywalizacji o nagrodę Grammy takich postaci jak Beyonce, Jay-Z czy Justin Timberlake. Wokalista nie odbierała osobiście tego wyróżnienia, ceremonię oglądała w bardziej kameralnym gronie w klubie w Anglii, cieszyła się ogromnie. Ale w tym jednym ujęciu pokazano ją, gdy siedzi sama na krawędzi sceny i patrzy szczęśliwym wzrokiem w oko kamery. Z filmu Asifa Kapadia wynika, że taka właśnie była - otoczona ludźmi i kamerami, ale straszliwie samotna (przede wszystkim w walce ze sobą samą i swoim nałogiem). Niby szczęśliwa, ale do USA, by odebrać Grammy nie pojechała, bo właśnie trwała jej rekonwalescencja po kolejnym odwyku.

Asif Kapadia zbudowała swój dokument z publicznych i prywatnych archiwów poświęconych wokalistce. W filmie wypowiadają się także najbliższe Winehouse osoby - jej rodzice, przyjaciele, były mąż, współpracownicy. "Amy" pod względem czysto formalno to bardzo banalny film, ale ta forma właśnie sprawiła, że jest w nim coś przerażającego. Życie Amy dokumentowano od najmłodszych lat, kamera śledziła niemalże jej każdy krok nad długo przed tym nim stała się sławna. Dlatego nie trzeba było rekonstruować żadnych wydarzeń. Dziennikarze, paparazzi, rodzina i przyjaciele wokalistki (!) sami stworzyli archiwum wzlotów i upadków Amy Winehouse. Chcesz zobaczyć, jak pijana i odurzona wije się na kanapie? Takie wideo ma w swoich zbiorach jej były mąż. Wolisz zobaczyć jej bardziej publiczną katastrofę? Wystarczy odpalić sobie na youtube jej słynny koncert w Serbii. Powolną agonię swojej idolki oglądał przez kilka lat cały świat, jej kolejne wpadki stały się obiektem kpin i żartów, codzienną rozrywką. Póki żyła, wszyscy czerpali korzyści z jej talentu i ekscesów, odwracali głowę, by nie widzieć zbyt dokładnie jej problemów. Dziwnie czasem w "Amy" brzmią tłumaczenia szczególnie rodziny i przyjaciół wokalistki, którzy tak ją kochali i troszczyli się o nią, ale nie potrafili stanąć po jej stronie, gdy to było najbardziej potrzebne.

W dzisiejszych czasach takie historie jak ta Amy Winehouse nie powinni już się zdarzyć. Jim Morrison, Janis Joplin czy nawet Kurt Cobain żyli w zupełnie innych czasach - gdy jeszcze nie było możliwości śledzenia ich każdego kroku. Winehouse zapewne nie była łatwą osobą, dokonywała w życiu różnych, w tym złych, wyborów. Na pewno jednak nie zasłużyła sobie na to, co ją spotkało - bierność najbliższych, zaszczucie przez media, tragiczną, smutną śmierć w samotności.

Zwiastun: