ZAPŁON

Data:

Film powracającego do Cannes po kilkuletniej przerwie Lee Chang-Donga rozbił bank. Przynajmniej wśród krytyków - w codziennym Jury Grid w magazynie Screen oceniony został na 3.8/4. Tylko dwóch krytyków nie przyznało mu maksymalnej noty. Tak samo było dwa lata temu z "Tonim Erdmanem", ale wtedy zachwyty krytyków nie szły w parze z uznaniem jury. Już jutro dowiemy się, czy w przypadku "Burning" historia się powtórzy.

Inspirowany opowiadaniem Harukiego Murakami film perfekcyjnie podejmuje tropy znane z twórczości japońskiego pisarza. Osobliwy trójkąt młodych ludzi, niedopowiedziane relacje, ukryte sekrety. Alienacja, samotność i zderzenie klas. Po latach w handlowej, kiczowatej dzielnicy Seulu spotykają się dawni sąsiedzi z prowincji. Żywiołowa Hae-mi (Jong-seo Jun) wciąga wyciszonego Jongsoo (Ah In Yoo) w swoje życie. Spędza z nim dzień, zaprasza do małego mieszkanka, zaczyna romans... i równie szybko kończy, informując chłopaka, że niedługo wyjeżdża w długo planowaną podróż do Afryki. Prosi Jongsoo o opiekę nad kotem. Z wycieczki wraca z nowym znajomym, Benem (Steven Yeun), właścicielem Porsche i wystawnego mieszkania w drogiej dzielnicy Seulu.

"Burning" trwa blisko dwie i pół godziny, ale trzyma w napięciu do samego końca. Po mistrzowsku rysuje psychologiczne niuanse, zwłaszcza wtedy gdy w dziwnych okolicznościach znika Hae-mi. Jongsoo z jej zniknięciem łączy Bena zaś odnalezienie dziewczyny staje się jego obsesją. A może inspiracją dla powieści, którą chłopak chce napisać? Subtelne niedopowiedzenia oraz rzucane z zegarmistrzowską precyzją tropy podnoszą regularnie temperaturę tego klimatycznego dreszczowca. Dodatkowo pięknie sfotografowanego. Światowemu kinu ewidentnie brakowało kogoś takiego jak Lee Chang-Dong, tworzącego historie wyraziste, genialnie pokomplikowane, świetnie napisane i bezbłędnie opowiedziane.