Alamar

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Ja to najbardziej lubię filmy jak ojciec ma syna. Alamar, meksykańska mikrobudżetowa produkcja to debiut Pedro González-Rubio, który znalazł temat wybitnie dokumentalny i zamienił go w krótki i niepozorny film fabularny. Nad morzem opowiada prawdziwą historię. Meksykanin Jorge Machado był kiedyś z Włoszką, Robertą Palombini. Efektem ich krótkiej znajomości jest młody Natan. Zainspirowany historią rodziny reżyser poprosił ich o udział w fabule opowiadającej o kilku dniach spędzonych przez Natana i Jorge na wybrzeżu Meksyku, zanim ten pierwszy będzie musiał powrócić do mieszkającej w Rzymie matki.


W filmie oglądamy trzy pokolenia Meksykanów. Jorge uczy syna jak pływać, łowić ryby i skorupiaki, jak żyć w harmonii z morzem. W dobie cywilizacji życie Jorge jest proste, ale wielkim błędem było by uznać go za zwykłego dzikusa, który współczesnego świata nie rozumie. Jorge zwiedził kawał świata, zna łacińskie nazwy wielu zwierząt jakie spotyka. Ale tak właśnie życie które wybrał, życie, które jest dla niego wartościowe. Chce, by jego syn zrozumiał ten wybór, zrozumiał różnice między Rzymem a Meksykiem i potrafił być w obu tych miejscach szczęśliwy. Pokazuje mu naturę w jej największym pięknie. Alamar nie opowiada historii, a zwyczajnie pokazuje życie, tak inne od naszego. Z dala od cywilizacji Jorge i Natan są szczęśliwi, wiedząc jednocześnie że czas ten nie będzie trwał długo.

Okrojony pięknymi zdjęciami meksykańskiej rafy koralowej Alamar to znaczący film, który mam nadzieję, trafi do dystrybucji kinowej i do serc wielu miłośników kina mało fikcyjnego, a nie tylko tych, którzy „lubią filmy jak ojciec ma syna” i „za takie kino daliby się pociąć”.