Cienie zapomnianych przodków

Data:
Ocena recenzenta: 5/10

Cienie zapomnianych przodków zaprezentowano w 1964 roku, w setną rocznicę urodzin ukraińskiego prozaika Mychajło Kociubyńskiego na podstawie jego prozy pod tym samym tytułem. Film opowiada historię życia Iwana Mikołajczuka, młodego ukraińskiego górala pochodzącego z grupy Huculi, zamieszkującego Wschodnie Karpaty. Istotą dramatu i rozterek Iwana jest fakt, że kocha się w córce mężczyzny, który zabił jego ojca, czemu szczególnie przeciwna jest jego matka. Jest to jednak jedynie punkt wyjściowy, skorzystanie z archetypu Romea i Julii, miłości niepożądanej, wręcz wyklętej przez rodziny kochanków.

Motyw zakazanej miłości jest jedynie pretekstem, a głównym celem filmu jest pokazanie wspaniałej, unikalnej kultury wschodniokarpackich górali, ich obyczajów, zachowań, wierzeń i obrzędów. Paradżanow sięgnął nawet po typ narracji, który odpowiada klimatowi góralskiej opowieści, gdyż o wielu wydarzeniach, które na ekranie są pomijane bądź pokazywane w sposób skrótowy dowiadujemy się od tymczasowego narratora, bądź narratorek, którymi okazują się chociażby sąsiadki głównego bohatera. Starsze panie, spędzające wiele czasu na pogawędkach przedstawiają nam jego intencje, poczynania czy stany emocjonalne; krótko i bardzo „ludowo” obrazując sytuację.

Odczucia, które dotykają widza podczas seansu ‘Cieni zapomnianych przodków’ są jednak, w głównej mierze, efektem pracy dwóch osób. Na najwyższe uznanie zasługuje Miroslav Skorik, rodowity Lwowianin, który skomponował, a w zasadzie użył istniejących już folkowych pieśni dla pokreślenia charakteru tej opowieści. Drugim bardzo mocnym punktem filmu są bezsprzecznie zdjęcia, bardzo dynamiczne, kolorowe, wręcz energetyczne obrazy stworzone przez Viktora Bestayeva i Yuri Ilyenko.
To głownie to narzędzie, wzmocnione przez świetną pracę kamery, której udało się uchwycić kilka fantastycznych scen, doskonale przy tym operując kolorem, tworzy klimat tej opowieści: mistyczny, głęboko osadzony w słowiańskiej kulturze mit życia.

Powstaje jednak pytanie, czy Cienie zapomnianych przodków są przystosowane do potrzeb nowoczesnego widza? Muszę jednak stwierdzić, że chyba nie. Kino zbyt mocno przyzwyczaiło nas do czegoś innego, namacalnego i realistycznego, aby w pełni docenić czyste piękno huculskiej epopei. Jestem jednak pewien że są wśród nas tacy romantycy, który w filmie tym dostrzegą nieruszone, niczym nie skażone piękno. Ja, aby to osiągnąć, będę musiał obejrzeć ten film jeszcze raz.

Film jest, przynajmniej formą, absolutnym zaprzeczeniem sowieckiej doktryny realizmu socjalistycznego; w opisie wydarzeń ucieka się do alegorii, magii, znaczenia rytuałów i obrzędów ludowych, przedstawiając bohaterów głównie przez pryzmat ich etnicznego pochodzenia. Fakt ten spotkał się w czasie z aresztowaniami młodych ukraińskich intelektualistów i dodatkowo wzmocnił antysowiecki (jak przynajmniej wydawało się władzom) wydźwięk filmu, co przyniosło jego twórcy wiele nieprzyjemności wraz z blokowaniem kilku jego późniejszych produkcji.


Już w lutym Box Paradżanowa dostępny będzie na DVD. Filmaster jest patronem medialnym tego wydania.

Czy pisząc "nowoczesnego" miałeś na myśli widza masowego?

I tak, i nie. Za widza masowego siebie samego raczej nie uznaję, a jednak film sprawił mi trochę kłopotu.

Dodaj komentarz