Pierwszy raz w życiu czekam na amerykański remake
Mam mieszane uczucia po obejrzeniu tego filmu. Z jednej strony czasami był tak przynudnawy, że aż bardziej zaciekawił mnie proces parzenia herbaty która stała obok mnie, irytująco i niepotrzebnie przedłużające się sceny też nie sprawiały, że z chęcią oglądałem to co dzieje się na ekranie, a z drugiej strony po kilku godzinach od zmęczenia tego filmu kiedy te badziej nudne wątki odeszły w zapomnienie film stał się dosyć ciekawy i całkiem inny niż to co do tej pory widziałem.
Ale po co te dłużyzny? Tak, wiem... "Budowanie napięcia" i "oddanie klimatu zimnej Szwecji", ale ten film de facto mógłby trwać około 40-50 minut i doskonale wszystko pokazać bez żadnego chaosu. Do tego skrótowość i kompletne pominięcie historii Eli.
Pierwszy raz w życiu czekam na amerykański remake. Sądzę, że może on dużo zmienić i zupełnie inaczej przedstawić tę historię (nie mówię, że lepiej, Bron Boże, bo to amerykanom wychodzi raz na 10 lat).
Pojedź sobie Bartek na Nowe Horyzonty, obejrzyj wszystkie filmy konkursowe, a potem obejrzyj jeszcze raz "Pozwól mi wejść". Myślę, że nabierzesz nowej perspektywy :)
Ja nie zauważyłem ani jednej dłużyzny. Wszystko trwało akurat tyle ile powinno.
Jedyne co amerykańska wersja mogłaby poprawić (reszta zostałaby zapewne wzorcowo spaprana) to efekty specjalne, które niestety w szwedzkim oryginale wyglądały bardzo niskobudżetowo.
A są w ogóle plany nakręcenie remake'u czy to tylko Twoje prywatne fantazje?
a jednak będzie remake:
http://www.imdb.com/title/tt1228987/
Przez większość czasu wiele się nie dzieje, ale ani przez chwilę się nie nudziłem. Jest coś naprawdę niesamowitego w tym filmie, coś co nie pozwala też o nim szybko zapomnieć.