Dużo facetów, kobieta i pies

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Rzecz nietypowa - Moskwa, lata 60, potraktowana przez operatora i reżysera jako kanwa dla fantastycznych wzlotów fantazji, czarno-białe zdjęcia przerywają fragmenty animowane, z których każdy jest miniaturowym arcydziełem.

http://4.bp.blogspot.com/-xr0tN9DSEDg/TiVSF6GmUDI/AAAAAAAAAUc/A55NgJuYpXc/s1600/pic+3.jpeg

Fabuła gra drugie skrzypce. Czysty purnonsens. Zbiegły pies - kosmonauta (czy raczej pies trenowany na kosmonautę) jest w niejasny sposób powiązany z szajką ustawicznie biegających bandytów. Bandyci wiążą się z dziewczyną, w której zakochał się główny bohater - Pietia, którego swoją drogą także można powiązać z psem. Opary absurdu unoszą się przede wszystkim nad mini-vanem, który rozsyła po mieście sygnał aktywujący obrożę, przez co oczy psa wyskakują z orbit.

Animacja nawiązuje do tej tradycyjnej, radzieckiej, jednak raczej luźno, także w nawiązaniach do Nowej Fali znajdujemy głównie ciepłe żarty z tamtych zasad. Uzyskany w ten sposób efekt jest lekki, może nie parodystyczny, ale na pewno bardzo ironiczny i pełen humoru. Czy to film o miłości? Miłości młodszego chłopaka do doświadczonej kobiety? Miłości do pewnych epok w historii kina, które zawsze będą nas urzekały? Czy też po prostu psota reżysera? Czasami miałam wrażenie, że scenariusz, montaż i zdjęcia poczynają sobie z wszelkimi zasadami sztuki filmowej dokładnie tak, jak samochód Pietii z prawami fizyki wzbijając się beztrosko w chmury. To pozytywna ocena. Sprawne łamanie granic i przenoszenie widzów w chmury to zawsze pozytywny efekt. Gorąco polecam wszystkim zmęczonym - tym zmęczonym deszczowym dniem i tym zmęczonym dołującym dramatami, w które tegoroczny fastiwal obfituje.