Kod nieznany czyli niedokończone historie kilku podróży

Data:
Ocena recenzenta: 9/10

Każdy ma swoją wrażliwość. Haneke przemawia do mojej jak mało kto. "Kod nieznany" obejrzałem przed chwilą w kinie i chyba długo nie będę mógł zasnąć. Skoro i tak nie usnę, to równie dobrze mogę napisać na gorąco kilka słów.

"Kod nieznany" skonstruowany jest nieco jak (parę lat późniejszy) "Babel" Inarritu - obserwujemy przeplatające się historie kilku ludzi różnych ras i zawodów. O ile jednak "Babel" był dla mnie zabawą bez głębszej refleksji, o tyle dla Haneke konstrukcja ta jest punktem wyjścia do wielu poważnych pytań.

Pierwszą i najbardziej oczywistą interpretacją filmu jest ta, że jest on opowieścią o niezrozumieniu. Sugeruje to wyraźnie (znakomita!) otwierająca film scena z głuchoniemymi dziećmi. Dziewczynka zadaje zagadkę, dzieci... chyba zgadują. Chyba, bo język migowy jest niestety dla mnie równie obcy jak dla większości widzów. Świetny i prosty symbol "nieznanego kodu". Sceny wzajemnego niezrozumienia ludzi różnych ras i kultur pojawiają się w filmie wielokrotnie. Ale to tylko tło, pretekst do ważniejszych pytań. Jak zwykle u Haneke bolesnych i wymierzonych prosto w serce widza.

W filmie obserwujemy równocześnie los wielu postaci: żebrzącej Rumunki, afrykańskiej rodziny, mieszkańców francuskiej wsi.. Jednak głównymi bohaterami filmu wydaje się być dwójka Paryżan - Anne (rewelacyjna Juliette Binoche) i jej chłopak Georges. Ona jest aktorką, a on fotografem wojennym. Para ta wydaje mi się najważniejsza dla filmu, bo to właśnie poprzez nią Haneke zadaje zachodnio-europejskiemu widzowi (a przecież do takiego kieruje głównie swoje filmy) najważniejsze pytania.

Oczywiście film można interpretować na wielu płaszczyznach, ale myślę, że najważniejsze pytanie Haneke postawione nam, to pytanie o naszą wrażliwość i nasz stosunek do otaczającego świata. Jak reagujemy na otaczające nas nieszczęście? Anne uosabia wygodnie żyjącą mieszczkę. Niepokoją ją nieco krzyki dziecka za ścianą, ale co właściwie zrobi w tej sprawie? Georges ryzykuje śmierć w krajach objętych konfliktem. Ale czy jego postawa wobec świata naprawdę jest tak inna? Czy robi coś dla bliźnich, czy jeździ do krajów objętych wojną tylko po to, żeby podnieść sobie adrenalinę? Anne zada mu pytanie: "Czy kiedykolwiek kogoś uszczęśliwiłeś?" "Nie" odpowie.

Haneke nie pozwala swoim widzom poczuć się wygodnie ani przez moment. Jak to możliwe, pyta, że przejmujemy się wymyślnymi filmami o psychopatycznych mordercach (Anne gra w takim), a zupełnie ignorujemy cierpienie, które czai się na każdym rogu ulicy? Jaka jest właściwa postawa człowieka cywilizowanego wobec "innego"? Haneke nie byłby jednym z największych współczesnych moralistów, gdyby nie przemycał pewnych odpowiedzi. I są one, jak każda prawda, banalne. Wcale nie musimy zostawać bohaterami. Nie musimy poświęcać całego majątku dla ratowania bliźnich. Nie musimy wyrzekać się swojego wygodnego życia. Czasem po prostu wystarczy, że w brudnej, śmierdzącej "Rumunce" zobaczymy człowieka.

Ja w kwestii formalnej, bez znaczenia dla samej recenzji. Być może faktycznie w filmie Hanekego występowała Rumunka, ale na 99% była to jednak Cyganka z Rumunii. Rumuni nie mają tradycji żebrania.

Hmm.. ja pamiętam dokładnie kwestię wypowiadaną przez jedną z bohaterek, o tym jak to właśnie schyliła się, żeby wrzucić pieniądze "Rumunce" i poczuła obrzydzenie. To może być kwestia tłumaczenia na język polski, może być kwestia błędu kulturowego, etc. Wszystkich Rumunów oczywiście bardzo serdecznie przepraszam za powielanie stereotypów, ale tak było w filmie. Zresztą, jak słusznie piszesz, nie o to przecież chodzi :)

Ale wprowadziłem kosmetyczną, kompromisową zmianę ;)

Ten film jest już w polskich kinach? Dzięki za notkę. Oceniłeś oczko wyżej niż"Białą wstążkę", więc czekam z niecierpliwością.

No tak - film z 2000 roku.

W studyjnym kinie we Wrocławiu był akurat przegląd Haneke, to nadrobiłem zaległości. Co do oceny, to zarówno przy Białej wstążce jak i przy Kodzie nieznanym wahałem się między 9 a 10. Różnica jest dla mnie bardzo subtelna - kwestia silniejszych emocji.

Tak hipotetycznie - "Kod nieznany" porusza wiele wątków, które Haneke rozwinął w późniejszych filmach? Może kolejność oglądania faktycznie nie jest najgorsza.

Istnieje coś co spaja wszystkie filmy Haneke. Jest to zainteresowanie kondycją współczesnego, "burżuazyjnego" społeczeństwa, jego moralnością. Haneke zadaje pytania o tyle na ile "dobrymi" ludźmi jesteśmy, poruszając takie wątki jak skłonność do przemocy, otwartość na innych, moralność w codziennym życiu. Zwykłe humanistyczne pytania. W różnych filmach akcent położony jest na różne zagadnienia. Nie sądzę, żeby kolejność oglądania miała istotne znaczenie, bo to jednak (mimo wielu wspólnych elementów) odrębne filmy. Ja w każdym razie oglądałem bardzo nie po kolei (w nawiasach daty powstania filmów):
Funny Games (1997)
Pianistka (2001)
Ukryte (2005)
Siódmy kontynent (1989)
Video Benny'ego (1992)
Biała wstążka (2009)
Kod nieznany (2000)

i nie miało to znaczenia przy oglądaniu.

Ja jak zwykle jestem opóźniony i dopiero teraz trafiłem na wątek. Bardzo odpowiada mi to co piszesz, bo zgadza się z moimi spostrzeżeniami. Miałem okazję być na przeglądzie filmów Hanekego 5 lat temu i oprócz tych, które i Ty widziałeś, oglądałem jeszcze 'Czas wilka' i '71 fragmentów'. Ale chciałbym się zapytać o drugą wersję 'Funny games' (te amerykańską), czy rzeczywiście jest rozczarowująca, gdy porównać ją z pierwszą wersją?

No wiesz, nie robi takiego wrażenia jak pierwsza, bo 1) znasz już pierwszą, więc wiesz o co chodzi, 2) w głównych rolach są znani aktorzy, przez co łatwiej nam się z tym oswoić i pocieszać, że to tylko film. Wersja amerykańska jest zrobiona właściwie identycznie jak austriacka, więc nie ma się czego specjalnie czepiać, ale równocześnie myślę, że nie trzeba jej oglądać, jak się zna oryginał. Nic nowego nie wnosi.

"Czas wilka" i "71 fragmentów" ciągle przede mną.

Zastanowiła mnie tylko tak wysoka ocena dla filmu w sumie mało znanego i pochodzącego sprzed 10-ciu lat. To Twoja jedyna 10 dla Hanekego?

Nie jedyna 10-tka, bo wcześniej dałem 10 za Funny Games. Co do tego, dlaczego akurat "Kodowi nieznanemu" dałem 10, to hmm... trudno powiedzieć, mam wrażenie, że się po prostu Haneke zbierało od jakiegoś czasu. Taka kumulacja ;)

Dziesiątki daję wtedy gdy film oprócz tego, że mi się podoba, jeszcze coś we mnie ruszy. Czym robię się starszy, tym trudniej niestety mnie ruszyć. Ale Haneke się jakoś udaje. To pewnie nie jest obiektywnie film doskonały, może po prostu miałem ochotę postawić 10 bo dawno tego nie robiłem? Świetne uczucie ;)

Muszę jakoś dotrzeć do tego filmu, ale chyba nie będzie łatwo :(

Okazuje się, że dużo łatwiej niż się ktokolwiek spodziewał. "Kod nieznany" w czwartek o 20.00 na TVP Kultura!

Właśnie o to chodziło mi z polecankami filmów w TV. Z tych wszystkich obliczeń gustu wynika, że warte obejrzenia są filmy, które już widziałem 5 razy. Moim zdaniem lepiej byłoby polecać filmy, których np. nikt nie ocenił, a może ktoś nawet tylko słyszał, że warto i dodać krótki komentarz. Żeby nie Twoje info mógłbym ten film przegapić, ale na Filmasterze można polegać mimo wszystko. Jeśli nie jest to dla Ciebie kłopot, to mógłbyś mi wrzucać na priv swoje "typy"? Ja odwdzięczyłbym się tym samym. Serdeczne dzięki.

A propos polecanek z TV to Aquilla i ja co tydzień przeszukujemy ramówki zdecydowanej większości kanałów TV i wybieramy wszystko co choćby potencjalnie warte uwagi, łącznie z pozycjami których jeszcze nikt na filmasterze nie oglądał. Co tydzień praktycznie polecam film który przy okazji własnoręcznie dodaje do bazy. Często są to filmy które nawet na IMDB mają nie wiecej niż kilkadziesiąt ocen (oczywiście wysokich :) )

Właśnie chodzi mi o to, że Twój subiektywny wybór nie musi być dla mnie najlepszy. Ale nie chcę wracać do tej dyskusji. Kilka razy przejrzałem polecanki Aquilli i byłem rozczarowany, więc dałem sobie z tym spokój.

Nie wiem jak Aquilla, ale ja właściwie nie dokonuję subiektywnego wyboru, oczywiście w pewnym ograniczonym rozumieniu pojęcia subiektywności. Wrzucam na listę każdy film który na podst. inf. dost. na filmasterze, IMDB, ew. filmwebie lub po prostu moich własnych np. zaszłyszanych, może się okazać filmem dobrym. To czywiście powoduje, że lista może zawierać potencjalnie przeciętne filmy, ale na pewno gwarantuje prawie w 100%, że jest na niej każdy film, potencjalnie przynajmniej, wart uwagi. To tak tylko gwoli uzupełnienienia.
Obiecuję już do tematu nie wracać :)

Ja tam zawsze namawiam do rozmów pod wątkiem i jeśli tylko ktoś mi podrzuci dobry film natychmiast go dopisuję. Ale od kilku tygodni cisza, jakbym tylko ja tam wchodzila

A może zamiast obecnego systemu dwóch obiektywnych źródeł polecanych filmów Aquilli i Ofermy zrobić by jedno ogólne forum, na którym każdy mógłby w formie postu wrzucić swoje telewizyjne rekomendacje dla innych. Byłoby to o tyle lepsze, że byłyby to rekomendacje subiektywne, więc byłoby mniej więcej wiadomo, czego się spodziewać (jeśli się zna danego Filmastera).

Był taki temat i o ile dobrze kojarzę zdechł śmiercią naturalną. Ja tam nic przeciwko nie mam, i tak będę przeglądać program na własną rękę. :)

ja też nie mam nic przeciwko i podobnie jak Aquilla nadal przeglądać będę na własną rękę ;)
Natomiast dla mnie akurat lista polecanek jest o tyle atrakcyjna, że po kolei sprawdzam listowane przez Aquille filmy (no i te na które trafiam w trakcie sporządzania swojej listy) i jak widzę że ktoś kogo znam ocenił dany film wysoko na filmasterze stanowi dla mnie dodatkowy, albo glówny argument, żeby film obejrzeć/nagrać.

@ Aquilla Właśnie z tego powodu nie mam zamiaru wracać do tej dyskusji. Oczywiście przeglądaj sobie program na własną rękę. Powodzenia.

@Ofermo - obiecałeś więcej do tego tematu nie wracać...

@Doktor Takie postulaty, z którymi w 100% się zgadzam, po prostu nie mają sensu, przekonałem się o tym wcześniej. Nie chodzi też o to, by każdy zakładał osobny wątek z polecankami, bo burdl się tylko robi. Ale jeśli byłbyś łaskaw podzielić się ze mną osobiście jakimś ciekawym filmem w TV, to będę wdzięczny.

@lapsus Proponuję w takim razie, że jak zobaczę w tygodniu coś szczególnie interesującego (a mało powszechnie znanego), to będę umieszczał komentarz pod notką Aquilli lub Ofermy. W ten sposób i wilk syty i owca cała :) I Ciebie proszę o podobne rekomendacje - ponieważ obserwuję obie notki, wszelkie nowe komentarze będę od razu widział w Odpowiedziach.

Ja wolałbym inne rozwiązanie, ale... skoro ma być wilk syty i nawet owca

Dzięki Doktorze za rekomendację. Obejrzałem "Kod..." na DVD i zrobił na mnie dobre wrażenie. Choć faktycznie, to film niższego kalibru niż Funny games czy Biała wstążka.

Dodaj komentarz