Ta wojna nie jest Boża

Data:
Ocena recenzenta: 9/10

Wczoraj zakończył się 11 Planete+ Doc Festival. Główną nagrodę, w pełni zasłużenie, zdobył na nim film "Jesteśmy Waszymi przyjaciółmi", czyli wstrząsająca opowieść o najmłodszym państwie świata - Sudanie Południowym.

By opowiedzieć o Sudanie Płd., reżyser filmu Hubert Sauper wybrał się do niego malutkim, specjalnie w tym celu skonstruowanym, samolocikiem. Pojazd ten wywołuje salwy śmiechu wśród miejscowych, ale dla celów dokumentu sprawdza się wyśmienicie, pozwalając na równoczesne pokazanie kraju z dalekiej i z bardzo bliskiej perspektywy. Patrząc na Afrykę z lotu ptaka, łatwo dostrzec niedorzeczność stworzonych przez Białych granic, prostych linii poprowadzonych na mapie przez ludzi, którzy nie postawili w Afryce nawet stopy i którzy kompletnie nie liczyli się z różnicami między zamieszkującymi dane tereny plemionami. Albo i gorzej, liczyli się, świetnie wiedząc, że taka konstrukcja granic na zawsze poróżni miejscowych, ułatwiając kontrolę nad tymi terenami.

Sudan miał dodatkowego pecha. Na początku był przedmiotem konfliktu między Anglikami (pragnącymi władać pasem od północy do południa kontynentu) i Francuzami (pragnącymi władać korytarzem ze wschodu na zachód). Obecnie ścierają się tam wpływy Amerykanów i Chińczyków. Sudan Płd. powstał w 2011 po trwającej kilkadziesiąt lat wojnie domowej między zamieszkującymi północ muzułmanami, a osiadłymi na południu chrześcijanami. W wojnie tej Amerykanie udzielili wsparcia południu, ale naiwnością byłoby sądzić, że stała za tym obrona świata chrześcijańskiego. Aktualne są słowa piosenki śpiewanej kiedyś przez Kazika (o Iraku): Ta wojna nie jest Boża, to wojna o ropę blisko morza... Na nieszczęście Sudan Płd. ma bowiem ropę. Dużo ropy.

Wybór malutkiego samolociku miał jeszcze jeden walor. Samolot taki może lądować niemal wszędzie, dzięki czemu reżyser był w stanie odwiedzać pojedyncze wioski i przyglądać się nowemu państwu z bliska. A widok z bliska jest przerażający. Okazuje się bowiem, że kolonializm AD 2014 ma się świetnie, zmodyfikował lekko metody, ale jego istota jest wciąż taka sama. A jest nią chciwość, przemoc i hipokryzja. Przedstawiciele Zachodu mają tu na ustach mnóstwo frazesów, o tym jak wspaniałe to miejsce, jak wspaniali to ludzie i jak ze wszystkich sił będą pomagać w rozwoju tego nowo powstałego państwa. Tyle że, gdy w pięknych klimatyzowanych salach oddają się dysputom, spijając słowa z własnych ust, w tle widzimy pracujących w pocie czoła czarnoskórych sprzątaczy, dozorców, kierowców...

Kolonializm nie mógłby się rzecz jasna obyć bez indoktrynacji kulturowej, na miejscu są więc już, jak zawsze, chrześcijańscy misjonarze. Naszą rolą jest, jak mówią, niesienie Dobrej Nowiny tym dzikusom (jak nie mówią, ale na pewno myślą). Nie zmieniamy u nich wszystkiego, jedynie to co niezgodne jest z Biblią. No więc głód, choroby, wojny, skażona woda - to wszystko Panu Bogu najwyraźniej nie przeszkadza, priorytetem jest walka z... nagością. Proszę sobie wyobrazić, mówi jeden kretyn do drugiej kretynki, że kilkadziesiąt kilometrów stąd są miejsca, gdzie większość nie ma ubrań. No więc jadą z misją i naciągają biednym, zagłodzonym dzieciom białe skarpetki na nóżki, "dzikim" tancerkom wręczają zaś biustonosze. A na koniec najważniejszy wynalazek, wręcz niezbędny tym plemionom - elektroniczną Biblię, napędzaną energią słoneczną....

Ale przecież to nie grzech, pomagając, zarobić przy okazji troszkę pieniędzy, prawda? Pan Nasz ceni zaradność. Oto więc jedna amerykańska firma wykupiła za 25 tys. dolarów prawo użytkowania i pozyskiwania surowców z obszaru o powierzchni 800 tys. hektarów. Na innych ekstensywne wydobycie ropy skaziło wody gruntowe, zmuszając miejscowych do exodusu. Na innych po prostu postawiono płot, coś niby miejscowi marudzili, że wcześniej wypasali tam swoje zwierzęta, no ale teraz jest płot, to się muszą przyzwyczaić, prawda?

Choć nie brakuje w tym filmie zabawnych momentów, ironicznie zatytułowany dokument Saupera ("We come as friends") nie jest z tych, po których wyszlibyśmy z kina w pogodnym nastroju. Ja, wychodząc, przypomniałem sobie obejrzane na tym samym festiwalu "Rozważania o przemocy", radykalny dokument, wzywający do przemocy, będącej jedyną odpowiedzią na neokolonialną agresję. Trudno się z nim nie zgodzić.

Zwiastun: