Szef

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Jon Favreau to człowiek wielu talentów – aktor, reżyser, scenarzysta, producent. Gość podczas swojej kariery odniósł kilka finansowych jak i artystycznych sukcesów. To nie podlega żadnej wątpliwości. Warto wspomnieć w tym miejscu o jego współpracy z Marvel/Disney. To on swoim „Iron Manem” rozpoczął całą zajawkę na filmowy świat Marvela. Dzięki niemu (i Marvelowi oczywiście) Robert Downey Jr. powrócił, a nawet wspiął się na szczyt panteonu dzisiejszych gwiazdorów Hollywood. Tym razem nasz człowiek orkiestra, jakim niewątpliwie jest Favreau, postanowił stworzyć projekt bardziej osobisty niż jego ostatnie filmy. Efektem jego prac jest „Szef”, najsmaczniejsza komedia tego roku.

Film opowiada historię Carla Caspera (Jon Favreau), kucharza pasjonata, szefa kuchni w Gauloises, renomowanej restauracji w Los Angeles. Carl jeszcze kilka lat wcześniej święcił sukcesy kulinarne, od jego osoby aż biło pasją do gotowania. Przez te kilka lat pracy nasz bohater wpadł jednak w sidła rutyny. Od lat serwuje to samo menu i powoli zaczyna go to wykończać. Dosyć mocno pomaga mu w tym właściciel Gauloises, Riva (Dustin Hoffman). Zbieg wydarzeń oraz… Twitter, spowodują, iż Carl nie dość, że zostaje upokorzony, to traci pracę. Z pomocną dłonią wychodzi jego była żona, Inez (Sofia Vergara). Zabiera go do Miami w charakterze opiekunki ich syna, 11 letniego Percy’ego (Emjay Anthony). Na miejscu pierwszy mąż Inez, Marvin (Robert Downey Jr.) postanawia pomóc Carlowi. Podarowuje mu rozpadającego się food trucka, bar na kółkach. Bohater postanawia wyremontować samochód i ruszyć w trasę powrotną drogami USA. W taki właśnie sposób rozpoczyna się największa przygoda w życiu Carla i Percy’ego.

 CHEF_08810.NEF

Ta wyprawa staje się idealną okazją do zacieśnienia więzi między ojcem i synem. Carl choć naprawdę się stara, nie zawsze potrafi odpowiednio zachować się wobec syna. Próbuje jednak zaszczepić w swoim potomku pasję do kulinarstwa. To wszystko zbliża ich do siebie. Po drodze nie obędzie się bez mniejszych bądź większych wpadek. W całym tym miszmaszu charakterów i wydarzeń, dwójce bohaterów towarzyszy Martin (John Leguizamo), przyjaciel i zaufany współpracownik Carla. „Szefa” można śmiało nazwać filmem drogi. Im więcej kilometrów na liczniku, tym porozumienie między pokoleniami staje się mocniejsze. Zarówno ojciec jak i syn wynoszą z podróży wiele nauk oraz ogrom doświadczenia. Carl w końcu zaczyna rozumieć, na czym mu najbardziej w życiu zależy. Czego tak naprawdę pragnie. W filmie nie brakuje świetnego, lekkiego humoru. Jest tu kilka tak przezabawnych scen, które zagwarantują wam ból mięśni brzucha. Sama scena z mąką kukurydzianą powinna przejść do historii filmów komediowych.

„Szef” to niewątpliwie jedna z najlepszych komedii tego roku. Film nasycony przepysznym klimatem i co oczywiste, jeszcze smaczniejszymi potrawami. Dawka humoru jaką oferuje, poruszy nawet największego sztywniaka. Widać, jak aktorzy świetnie bawili się na planie. To się po prostu podczas seansu czuje. „Szef” to tak naprawdę film dla każdego (chyba , że ktoś jest na diecie). Gwarantuję, że bez względu na wiek czy pleć, każdy będzie się na nim świetnie bawił. Jest to film idealny na wakacje i czuć w nim ten błogi klimat. Po dodaniu do niego tych wszystkich pyszności, wychodzi coś wspaniałego. Smacznego!

Zwiastun: