Jądro ciemności?

Data:
Ocena recenzenta: 9/10

Tekst na temat tego filmu wypadałoby otworzyć jakimś celnym cytatem i tu otwiera się ogrom możliwości, mógłby to być fragment Nowego Testamentu, "Jądra ciemności" Josepha Conrada, "Władcy much" Williama Goldinga, "Zła" Jana Guillou, czy nawet "Miasta i psów" Maria Vargas Llosy. Skoro taki ignorant jak ja potrafi bez większego wysiłku znaleźć paralele między tymi dziełami to znaczy, że coś jest na rzeczy. Autorzy scenariusza sięgnęli po temat aktualny zawsze i wszędzie, "W lepszym świecie" traktuje o pochodzeniu zła i o stosunku do niego. Szkoda, że obiecując tak ważną tematykę Susanne Bier odchodzi od niej i serwuje widzowi psychologiczną analizę. W ten sposób powstał znakomity film, niosący niesamowity ładunek emocjonalny, ale mogło powstać dzieło ze wszech miar genialne.

A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!

Mat. 5:39 (Biblia Tysiąclecia)

Nadstawienie drugiego policzka pokazane zostało w sposób dosłowny. Anton, lekarz pracujący w Afryce, zostaje na oczach synów spoliczkowany. Nie odpowiada przemocą, co spotyka się z niezrozumieniem dzieci. Dla nich pacyfizm jest czymś obcym, abstrakcyjnym, należącym do zupełnie innego świata. Bier buduje scenę konfrontacji dwóch tak skrajnie różnych postaw w sposób bardzo sugestywny. Wysoki, schludnie ubrany mężczyzna spotyka się z ciemnowłosym (czerń ma znaczenie pejoratywne), niskim, krępym zbirem. Anton stara się podnieść ich spotkanie do poziomu konfliktu ideologicznego, jednak spotyka się tylko z brutalną siłą. Wszystko rozgrywa się przed dziećmi, bohater urasta tu do proroka pacyfizmu, niosącego swą naukę.

Widać, że Bier odrobiła pracę domową z egzegezy Pisma. Te słowa zawierają treść, która przez wielu nie jest w ogóle zauważana. Wyraźnie podkreślone jest słowo "prawy", w ten policzek uderza się zewnętrzną stroną dłoni (większość ludzi jest praworęczna). Tak więc jest to gest podkreślenia swojej wyższości. Nadstawienie lewego policzka, "zarezerwowanego" dla osób równych sobie. Lekarz demonstruje absolutny brak strachu przed ślepą siłą i w ten sposób na jakimś, wyższym, abstrakcyjnym poziomie wygrywa.

Żyjemy tak jak śnimy – samotnie.

Joseph Conrad - "Jądro ciemności"

Hævnen to również film o samotności. Anton wraz z synami żyje według zasad własnego snu. Marzenia, mówiącego, że da się żyć w sposób cywilizowany. Co z tego, skoro pod cywilizacyjną politurą tkwią instynkty, a do ich obudzenia nie potrzeba wcale podróży wgłąb czarnego lądu, wszak jądro ciemności znajduje się w każdym z nas. Wydaje mi się, że Jensen i Bier świadomie nawiązują do klasycznej powieści Józefa Korzeniowskiego. Dlaczego Afryka? Przecież jest tyle innych miejsc. Jak więc wyglądają poglądy wyrażone w obydwu dziełach? Podobnie, a zarazem inaczej ;) Zdaje się jakby początkowa część stawiała taką samą tezę jak Conrad - zło jest nieodłączną częścią człowieczeństwa. Przemoc jest tylko jej objawem. Sceny w szkole zdają się to mówić, jednak to stwierdzenie odnosi się tylko do postaci drugoplanowych, działania bohaterów pierwszoplanowych są zawsze bardzo silnie psychologicznie umotywowane, to dobrzy ludzie tylko z pewnych względów postępują jak postępują. W pewnym momencie film zmienia dyscyplinę, z tematu filozoficznego przemienia się w analizę współczesnej rodziny, by później znowu zawędrować w opuszczone rejony. Pytania o rzeczy niezwykle istotne są zadawane, co z tego skoro brakuje odpowiedzi. W lepszym świecie jest jak zdanie skończone w połowie, można się tylko domyślać co miało znaczyć.

Cokolwiek istnieje, o ile istnieje, jest dobrem, inaczej mówiąc dobro jest tym, co jest, zło natomiast jest tym, czego nie ma w dobru

Św. Augustyn z Hippony

Działania dzieci podyktowane są jakimś brakiem. Rodzice Eliasa są w separacji, ojciec pracuje na drugim końcu świata. Życie jego przyjaciela, Christiana, też naznaczone jest nieobecnością, matka nie żyje, a drugi rodzic nie jest w stanie poradzić sobie z wychowaniem syna. Zło jako brak dobra czy inherentny element człowieczeństwa? W pewnym momencie następuje ideologiczna wolta, wszystkiemu złu winne rozbite rodziny, święty Augustyn triumfuje, tylko po co wątek afrykański? Niepotrzebny, czy też rozmywający wymowę dzieła. Bier podaje różne odpowiedzi i można to uznać za zaletę, ale też i wadę, jakby nie dała rady, lub nie chciała opowiedzieć się po którejś ze stron, wszak kwestia tego czy człowiek ma z natury dobrą albo złą naturę, czy jest tabula rasa leży u podstaw systemów filozoficznych i politycznych.

Jaki jest mój zarzut wobec filmu? Brak zdecydowania, wobec wybranej tematyki nie można się odciąć, pozostawić pytania otwartym. Podobna sytuacja miała miejsce w "Tuż po weselu", ale rozważania na temat szczęścia można zostawić w ten sposób. Tym razem Bier zbyt łatwo pozwoliła sobie na nieustosunkowanie się do problemu. Tylko tyle, poza tym to najlepszy obraz jaki widziałem od dawna.

PS. Przeczytałem to, co napisałem i wychodzi, że to jakiś majak, tym większy, że film bardzo mi się spodobał, więc tych, którzy przypadkiem to przeczytają, a filmu nie widzieli, zapewniam, iż na "W lepszym świecie" wybrać się powinni.

Zwiastun:

Żaden majak, bardzo ciekawa notka.
To będzie chyba najlepiej onotkowany film na Filmasterze :D

Też miałem intuicję, że twórcy inspirowali się Conradem. A to, że się czepiasz, tys prowda ;)

Bardzo ciekawe obserwacje, chociaż wydaje mi się, że Św. Augustyn akurat by się nie zgodził ;-) Do wątków biblijnych dorzuciłabym natomiast starotestamentową moralność, którą zdają się wyznawać tutaj dzieci oraz Afrykanie ("oko za oko, ząb za ząb"), a która została tu pięknie skontrastowana właśnie z tym nowotestamentowym nastawianiem drugiego policzka.

Dodaj komentarz