Kino u wód: Karlowarskie podsumowanie

Data:

Zwycięstwem czeskiego Křižáčka zakończył się 52. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Karlowych Warach. Pula nagród podzielona została niemal całkowicie między obrazy z Europy Środkowej i Wschodniej potwierdzając lokalną rangę festiwalu.

Film Servis Festival Karlovy Vary

Karlowe Wary chciałyby mierzyć wyżej niż Słowacja, Polska, Rosja czy Bośnia. Stąd niezmiennie zabawna próba zrobienia z Karlsbadu Cannes nad Teplą. Czerwony dywan rozwinięty jest przez cały czas trwania festiwalu. W tym roku można było odnieść wrażenie, że sprowadzenie Umy Thurmanovej, Caseya Afflecka i Jeremiego Rennera pochłonęło więcej pieniędzy niż domknięcie programu filmowego. Warto zaznaczyć, że karlowarski blichtr jest wyjątkowo efemeryczny. Tuż obok czerwonego dywanu bije prawdziwe serce tej imprezy. Jego prawą komorą jest namiot z piwem. Drugą, wiata, w której królowały dwie największe gwiazdy festiwalu: smażony ser i farmerskie brambory.

Nieco mniejsze wrażenie niż specjalność Czech, czyli piwo, robiły filmy. Karlowe Wary są w pierwszej kolejności przeglądem co ciekawszych pozycji z największych festiwali. W tym roku pod tym względem program nieco zawiódł. Canneńskiego honoru broniło znakomite Good Time, chyba najlepszy amerykański film akcji ostatnich lat i jedna z najciekawszych wariacji na temat estetyki giallo, jakie kiedykolwiek powstały. Bardzo ciekawy obraz zaprezentował Fatih Akin, łącząc w swoim W ułamku sekundy trzy różne filmy połączone osobą głównej bohaterki. Sama gra Diane Kruger sprawia, że ten film trzeba obejrzeć, a wcale nie wyczerpuje to zalet. Powstało kino proste, ale bardzo wyraziste.


A Ghost Story, Film Servis Festival Karlovy Vary

Na brak szlachetnej prostoty na pewno narzeka Podwójny kochanek, który tonie w kampowości i chęci nieustannego zaskakiwania. Seans najnowszego filmu François Ozona należał do przyjemniejszych, ale daleko mu jeszcze do powrotu do poziomu U niej w domu. Rozczarowaniem spośród festiwalowych pewniaków było A Ghost Story. Ten film mógłby robić za wzorzec amerykańskiego indie kina. Są tu i gwiazdy w mało gwiazdorskich rolach i nieśpieszne tempo. Jeżeli dodać do tego bardzo estetyczne zdjęcia i bogate pokłady nudy otrzymamy solidne amerykańskie kino niezależne. Honoru tego specyficznego gatunku bronił debiutant, Kogonada. Jego Columbus to produkcja, którą mógłby nakręcić Richard Linklater. O ile zdecydowałby się na zrobienie kina nie tylko o rodzącym się uczuciu, ale też o modernistycznej (niezwykle fotogenicznej) architekturze.

Nieco ciekawiej prezentowały się filmy z krajów postkomunistycznych. Po raz pierwszy od 15 lat triumfowała czeska produkcja. Křižáček Václava Kadrnki to historia o chłopcu, który zakłada zbroję i udaje się na poszukiwanie Ziemi Świętej. Nagroda dla Křižáčka była zaskoczeniem, film konsekwentnie przez cały festiwal zbierał najgorsze oceny krytyków. Faworytem dziennikarzy była Arytmia Borysa Chliebnikowa. Trudno się dziwić, to bardzo mocna produkcja rozpisana na dwa silne aktorskie głosy. Nagroda dla najlepszego aktora nie bez powodu trafiła do Alexandra Yatsenki. Stworzył niejednoznaczną, ale wiarygodną kreację. Równie dobrze zagrała partnerująca mu Irina Gorbacheva, jednak wyróżnienia dla najlepszych aktorek zdobyły Jowita Budnik i Eliane Umuhire, odtwórczynie głównych ról w Ptaki śpiewają w Kigali..


Arytmia, Film Servis Festival Karlovy Vary

Dobrze, że to aktorstwo zostało docenione w ostatnim obrazie Krauzów. Ptaki... zdecydowanie nie należą do najlepszych dzieł tego duetu. To film zmanierowany, przedkładający formalną ekstrawagancję nad psychologiczną prawdę. Nawet widzowie przyzwyczajeni do eksperymentów mogą uznać, że klasyczne opowiadanie sprawdziłoby się tutaj dużo lepiej. Jeżeli mowa o ekstrawagancjach, nie sposób nie wspomnieć o Novembrze Rainera Sarneta. Takie ekranowe szaleństwo zdarza się naprawdę rzadko i nie można się dziwić, że Karlowe Wary umieściły ten obraz w oficjalnej selekcji, ale poza konkursem (miał wcześniej premierę na festiwalu Tribeca). Warto go wypatrywać na polskich festiwalach, tym bardziej, że Polska była koproducentem.

Jednym z festiwalowych zaskoczeń była pozycja naszego kraju jako koproducenta. Pokazywano nie tylko November, ale też Zwierzęta Grega Zglińskiego. Widać, że współpraca regionalna i ponadregionalna jest ścieżką, na którą coraz śmielej wkraczają kinematografie Europy Środkowej. I nie dotyczy to bynajmniej koprodukcyjnych klasyków w rodzaju Czechy/Słowacja. Gospodarze mieli udział np. w irańskim Uczciwym człowieku. Co prawda Słowianie jeszcze nie idą na podbój kinowego świata, dopiero się w nim jako tako odnajdują.

Karlowe Wary to festiwal, który przypomina o swojej szlachetnej przeszłości (nie bez powodu w głosowaniu publiczności królują czechosłowackie klasyki), ale też stara się konfrontować nasz filmowy region ze światem. W tym roku okno na świat było dyskretnie przymknięte, jakby organizatorzy bali się, że kigalijskie ptaki, krzyżaczkowie i baby z ledu zostaną zdmuchnięte przez przeciąg. Niesłusznie, przecież zawsze zostałby namiot ze smażonym serem i bramborami.

Na koniec lista festiwalowych hitów i kitów.

1. Good time, reż: Ben Safdie, Joshua Safdie
2. W ułamku sekundy, reż: Fatih Akin
3. November, reż: Rainer Sarnet
4. Podwójny kochanek, reż: François Ozon
5. Western, reż: Valeska Grisebach
6. Arrythmia, reż: Borys Chliebnikow
7. Zwierzęta, reż: Greg Zglinski
8. Menashe, reż: Joshua Z. Weinstein
9. Las hijas de Abril, reż: Michel Franco
10. Centaur, reż: Aktan Arym Kubat
11. Księżyc Jowisza, reż: Kornél Mundruczó
12. La región salvaje, reż: Amat Escalante
13. Columbus, reż: Kogonada
14. God's Own Country, reż: Francis Lee
15. Liberami, reż: Federica Di Giacomo
16. Muskarci koji ne placu, reż: Alen Drljevic
17. Un beau soleil intérieur, reż: Claire Denis
18. Rekvijem za gospodju J, reż: Bojan Vuletic
19. Juze, reż: Miransha Naik
20. Lerd, reż: Mohammad Rasoulof
21. A Ghost Story, reż: David Lowery
22. Pomegranate Garden, reż: Ilgar Najaf
23. La familia, reż: Gustavo Rondón Córdova
24. Spira mirabilis, reż: Massimo D'Anolfi, Martina Parenti
25. Los perros, reż: Marcela Said
26. Ceux qui font les révolutions à moitié n'ont fait que se creuser un tombeau, reż: Mathieu Denis, Simon Lavoie
27. Ptaki śpiewają w Kigali, reż: Joanna Kos-Krauze
28. In the Deep, reż: Johannes Roberts
29. The Nile Hilton Incident, reż: Tarik Saleh
30. Reinos, reż: Pelayo Lira
31. Monte, reż: Amir Naderi
32. Stockholm, My Love, reż: Mark Cousins
33. Pûrusaido man, reż: Hirobumi Watanabe