Kobieta mafii

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

Prażące słońce, woda i drinki - wakacyjny nastrój udzielił się jury Międzynarodowego Konkursu Nowe Horyzonty, które nagrodziło Holiday Isabelli Eklöf. Szanowne gremium doceniło świetną reżyserską robotę. Nie zauważyło niestety, że głównej bohaterce blisko do postaci zapełniających uniwersum Patryka Vegi.

Sascha to blondynka jak z dowcipu, nie grzeszy inteligencją, ale za to nadrabia wyglądem. Brak intelektualnych głębi w niczym jej nie przeszkadza, w końcu przyjechała do Turcji na wakacje, a nie na naukowe sympozjum. Ma zamiar się dobrze bawić, a że najbardziej lubi luksusowe przedmioty i miejsca, nie mogła znaleźć lepszego towarzysza niż Michael. To gangster zajmujący się przemytem narkotyków. Mężczyzna przystojny, psychopatyczny i niestroniący od przemocy. Lubi za to wydawać spore kwoty, również na szmaragdy dla swojej dziewczyny. Policzkowanie i wymuszone stosunki seksualne to cena, którą Sascha jest w stanie zapłacić za turecki high life. Basen z dmuchanym krokodylem w dzień i kokaina w nocy wystarczą, aby tkwiła w tym toksycznym związku, nawet gdy na horyzoncie pojawia się inny, nieco łagodniejszy, mężczyzna.

Scenariusz Holiday niewiele się różni od większości filmów o żonach, matkach i kochankach mafii. Gdyby nie elementarna spójność i przyzwoite dialogi świetnie odnalazłby się w nim nawet Patryk Vega. Od gatunkowej konkurencji film różni się sposobem realizacji. Isabella Eklöf stosuje środki znane raczej z kina artystycznego. W Holiday kamera często jest statyczna, a kadry szerokie. Sporo dzieje się tu w obrazie, poza dialogami. Niekiedy sposób inscenizacji scen nadaje im odmienne znaczenia niż te wynikające z tekstu. Eklöf wraz z operatorem Nadimem Carlsenem stworzyła obraz bardzo plastyczny, uwodzący barwami. Niestety nawet najbardziej brawurowa realizacja nie była w stanie wyrugować banału.

Holiday jest po prostu kolejną częścią Kobiet mafii. Filmem pokazującym młodą dziewczynę funkcjonującą gdzieś na pograniczu przestępczego świata. Podczas oglądania trudno nie mieć deja vu. Zarówno w głównej bohaterce, jak i w fabule nie ma nic nowego. Formalna dyscyplina tego obrazu imponuje, ale jak głosi ludowa mądrość - z ładnej miski się nie najesz.

Zwiastun: