Uderzenia gorąca

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Małżeństwo z klasy średniej, dziewczyna zarabiająca na seks kamerkach, kelner, autorka kryminałów, nastolatkowie, szalona miłośniczka zwierząt. Wszyscy mieszkają w tym samym kraju, ale dzieli ich i kasa i klasa. Tylko w ramach takiej fabuły jak Atak paniki członkowie zamkniętych mikroświatów są w stanie wychylić głowy ze swoich baniek i zobaczyć siebie nawzajem.

Kiedy w samolotowych fotelach zasiadają Dorota Segda i Artur Żmijewski, to z Egiptu nie wracają wyłącznie grani przez nich bohaterowie. Ta dwójka uosabia świat klasy średniej, z całym ich kulturowym imaginarium, włączając w to świętą Faustynę i Ojca Mateusza. Paweł Maślona nie ma dla nich litości i przy pomocy montażu równoległego konfrontuje ich z klasą wyższą, reprezentowanych tu przez postaci odgrywane przez Grzegorza Damięckiego i Magdalenę Popławską, a także z klasą ludową - kelnerem Miłoszem (Bartłomiej Kotschedoff), ale też i seksworkerką Kamilą (Aleksandra Pisula). Jak to w komedii, wszystko, co może pójść źle idzie źle. Romantyczna kolacja okazuje się mało romantyczna. Cyfrowe imperium kosmiczne zostanie podstępnie zaatakowane, a podczas nagrywania sesji erotycznej przed kamerą wpadną koleżanki. Nie można oczywiście zapomnieć o dwóch klasykach komizmu, czyli dużej nieudanej imprezie (w tym wypadku weselu) i podróży samolotem.

Oba epizody to ewidentnie nawiązanie do Dzikich historii Damiána Szifrona, jednak reżyser nie miał zamiaru przehandlować krytycznego wymiaru swojego filmu za śmiech widowni. Wszystkie historie łączy moment kryzysu. Szeroki przekrój społeczny każe zadać jednak pytanie czy ten kryzys aby nie jest permanentny. Wydarzenia w tym filmie pokazują, że bohaterowie cały czas kroczą na skraju przepaści. Niezbyt dobrze świadczy nie tylko o ich mikroświatach, ale o polskim społeczeństwie jako takim. Wydaje się, że wnioski są trochę jak ze Smarzowskiego, jednak forma podawcza jest radykalnie odmienna.

Paweł Maślona przywraca wiarę w egalitarny humor. Komizm, który nie wyklucza, nie jest bronią polityczną. Raczej w polskim kinie nie narodził się nowy Chaplin i zastrzeżenia Pawła Mościckiego do współczesnego śmiechu (polecam przeczytać przynajmniej wywiad) pozostają aktualne, jednak po raz pierwszy od dawna nad Wisłą krąży widmo włączającej komedii. Atak paniki nie jest tylko kolejną mniej lub bardziej wydajną maszynką do koszenia pieniędzy grupy komercyjnej. Oczywiście również w tym filmie średnioklasowa optyka dominuje, jednak udaje się ją przekroczyć i dostrzec coś innego niż Warszawę ze snu, w której młodzi atrakcyjni ludzie zakochują się w swoich stumetrowych mieszkaniach. Jednocześnie to film, który nie ucieka od swojej gatunkowości. Jest komedią, która nie bawi się w przebieranki i akceptuje swoją odrębność.

Atak paniki ma wszystko, czego potrzebuje kino gatunkowe: dobry scenariusz, świetnych aktorów i sprawną realizację. Jednak do ideału wciąż trochę brakuje. Humor mógłby być bardziej drapieżny, a uniknięcie tych kilku wpadek obsadowych znacząco podniosłoby jakość filmu. Wciąż to produkcja więcej niż interesująca i na następne obrazy jej reżysera bez wątpienia warto czekać.

Zwiastun:

Film raczej przyjemnie przeciętny, do "dzikich historii" daleko. A to, że na komedii widz nie placze ze zgryzoty raczej trudno uznac za walor.

Jeżeli będę miał kilka oglądalnych polskich komedii w sezonie, to przestanę to uważać za walor.

Dodaj komentarz