Wielka małpa stylowa, ale nie taka wielka

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

Dzisiaj wchodzi do naszych kin "Kong: Wyspa Czaszki". Historycznie już siódma odsłona filmu o wielkim King Kongu - pierwszy raz obejrzano Konga w 1933 roku, a więc mamy tutaj do czynienia z postacią dla kina legendarną i rozpoznawalną. Czy odgrzewanie tej historii miało sens nie tylko z punktu widzenia pieniędzy zarobionych na biletach?

Przy takich filmach trzeba od razu postawić sprawę jasno: jest to kino dla fanów gatunku. Chyba nie jest on nazwany, ale ogólnie sprowadza się do tego, że ludzie mierzą się z wielkim potworem (może to być "Godzilla", omawiany "King Kong" czy potwory z "Pacific Rim") za pomocą wszelkich dostępnych środków. A więc jest to kino akcji z wielką ilością wybuchów i dramatycznych momentów.

Najpierw kilka słów właśnie dla fanów gatunku. Film będzie się Wam podobał. Nie ma tutaj takiego krycia się jak w nowej wersji "Godzilli" sprzed kilku lat, w której to potworów nam prawie wcale nie pokazano. W przypadku "Wyspy Czaszek" zostajemy niemalże natychmiastowo wrzuceni w wir akcji i już po paru minutach dostajemy Konga niszczącego pięściami nadlatujące helikoptery. A potem dostajemy jeszcze więcej: nie będę zdradzał szczegółowo fabuły (bo nawet jakaś tam jest), ale twórcom udało się wstawić do filmu kilka bardzo wymyślnych stworów, które dodają kolorytu całej historii. Szkoda tylko, że im dalej wchodzimy w film tym te potwory są coraz mniej ciekawe, a po prostu są coraz większe.

Tutaj warto przejść do największego zaskoczenia i pozytywu w tym filmie. Akcja filmu dzieje się zaraz po wojnie w Wietnamie i naprawdę z dbałością o każdy szczegół przedstawiono nam tamtejsze realia (i muzycznie, i wizualnie). Przez chwilę miałem nawet wrażenie, że wolałbym zobaczyć taki klimat w filmie, w którym nie ma potworów. Tak więc film bardzo szybko wciąga. Jednak wydaje mi się, że zaraz po minięciu połowy filmu (czyli po jakiejś godzinie) klimat znika, a dostajemy mnóstwo scen akcji ,które jednak za bardzo nie wzbudzają emocji. Tak jak pisałem, przedstawiane nam są coraz większe potwory do pokonania przez bohaterów i jakby te sceny trzymały poziom z początku filmu to bym pewnie wystawił znacznie wyższą ocenę.

Jeżeli nie jesteśmy fanami gatunku to może chociaż warto iść dla aktorów? Chyba nie bardzo, bo o ile mamy tu naprawdę zdolną obsadę - młodzi Tom Hiddleston i Brie Larson oraz starzy wyjadacze: Samulel L. Jackson, John C. Reilly i Joihn Goodman - to jednak ich postacie zostały napisane typowo pod gatunek (co w sumie nie może dziwić). Tak więc nawet aktorzy nie mieli za bardzo jak wykazać się odtawrzając dosyć przewidywalne reakcje i dialogi, ale za to całkiem dobrze wyszły sceny humorystyczne. Bryluje w tym przede wszystkim John C. Reilly.

Kilka słów o reżyserze. Jest to ciekawy zbieg okoliczności (albo celowe rozwiązanie), że ponownie kontynuację filmu o potworach dostał do nakręcenia reżyser, który wcześniej zrobił niewiele i raczej parał się kinem festiwalowym. Jordan Vogt-Roberts - to on zrobił najnowszego Konga - wcześniej dał się poznać światu jedynie z chwalonego na festiwalach filmu "Królowie lata" z 2014 roku. Napisałem "ponownie", ponieważ za wspomnianą już kontumację serii "Godzilla" odpowiadał Gareth Edwards, który wcześniej także mógł się pochwalić tylko jednym filmem (za to historia o wielkim jaszczurze otworzyła mu drogę do nakręcenia gwiezdonowojnego "Łotra 1"). Pracę reżysera w "Kongu" można ocenić pozytywnie, bo udało mu się zapanować nad chaosem, który na pewno był na planie przy tak wielkiej produkcji.

Podsumowując, na plus na pewno styl w jakim oddano realia tamtych czasów, a także pomysłowość (do czasu). No i to, że film jest kontynuacją klasycznych filmów o wielkich potworach także dla wielu ludzi będzie plusem. Dla pozostałych raczej nie znajdzie się tutaj nic więcej; może poza kilkoma celnymi żartami i ładnymi zdjęciami - to też ogromny plus filmu, wiele scen zostało nakręconych bardzo efektownie i po prostu ładnie (choć momentami nadużywano slow motion).

Ode mnie 7/10 jak dla filmu z gatunku survival-monster (tak go sobie nazwę) na udany piątek czy sobotę, ale jednak 6/10 jeżeli chodzi o o ogólny poziom całego filmu.

Zwiastun:

Ten film to właśnie po prostu rasowy blockbuster i to obojętnie czy jesteśmy fanami monster movie. Jeżeli ktoś lubi rozwałkę, czystą akcję w wymiarze XXL to jak najbardziej mu się spodoba.

Dodaj komentarz