Łowca człowieczeństwa

Data:
Ocena recenzenta: 10/10
Artykuł zawiera spoilery!

Uwielbiam filmy, które zostawiają mnie kimś innym niż byłem przed seansem, które zmieniają mój punkt widzenia. Wielką zasługa twórców Blade Runner'a jest fakt, iż wzięli całkiem ciekawe opowiadanie SF i ... uczynili je jeszcze lepszym. Powieść "Czy androidy śnią o elektronicznych owcach" jest dosyć złożona. Dick uczynił bohatera tego opowiadania urzędnikiem, dał mu żonę, dał zwyczajne życie. Język filmu jest materią odmienną, co powoduje, że często dobre książki nie stają się dobrymi filmami, chyba że twórcy potrafią dokonać translacji.W tym wypadku mamy do czynienia z bardzo odważną translacją, bo urzędnika uczyniono detektywem w klasycznym i sprawdzonym stylu filmów Noir. Idealnie udało się dokonać połączenia zastępując mroczne dzielnice, mrocznym światem przyszłości, w którym noc i deszcz są stałym elementem.

Forma jest jest wyjątkowa, co w filmach reżyserowanych przez Scott'a nie dziwi, ale jest jedynie początkiem. Treść tego filmu jest wyjątkowa, wysoka i wręcz genialna. Scena z umierającym Roy'em, będąca kwintesencją całego filmu, pokazuje reakcją Deckard'a, że mimo iż oto przestała funkcjonować maszyna a nie biologiczny organizm, to właśnie mieliśmy do czynienia ze śmiercią ludzkiej istoty. Całe widowisko służy tak naprawdę tej jednej scenie, w której słyszymy jak replikant umierając nie dąży jak maszyna do zrealizowania jakiegoś zadania, misji, a zamiast tego ostatnia jego myśl jest pytaniem o sens życia. To bardzo nieprzyjemna dla nas koncepcja poruszona wcześniej w Odysei Kosmicznej i później w Matriksie lecz tu ujęta, moim zdaniem, najpiękniej. Koncepcja nowego świata, w którym nasza technologia, dzieło naszych rąk stanie się wolną istotą, która zacznie rozważać czym jest wolna wola i czemu odmawia się jej korzystania z niej. Nie chcę ciągnąć tej analizy dalej, aby nie pozbawiać widzów możliwości samodzielnego zastanowienia się czym tak naprawdę jest człowieczeństwo i czy niezbędnym elementem do tego jest posiadanie biologicznej maszyny jaką są nasze organiczne ciała.

Zwiastun:

W powyższym tekście są błędy merytoryczne. Przede wszystkim film bazuje na powieści, a nie opowiadaniu. Poza tym książkowy Deckard również jest nikim innym, a właśnie Łowcą Androidów. i to bardzo uznanym w swojej klasie.

W powyższym tekście są błędy merytoryczne. Przede wszystkim film bazuje na powieści, a nie opowiadaniu. Poza tym książkowy Deckard również jest nikim innym, a właśnie Łowcą Androidów. i to bardzo uznanym w swojej klasie.

Błąd z określenie książki jako opowiadanie uznaję i już poprawiłem. Natomiast jeśli chodzi o profil postaci to się nie zgadzam. Deckard w książce jest typowym urzędnikiem chodzącym do pracy z teczką, co nie przeszkadza mu być świetnym łowcą. W filmie postać została mocno ustylizowana na datektywa w stylu filmu noir.

Deckard w książce jest Łowcą. Pracuje na etacie, ale nie chodzi "z teczką". Jest zatrudniony na coś w rodzaju "minimalnej pensji" co - jak jest wytłumaczone - ma go motywować do łapania Androidów - głównym źródłem dochodu są dla niego nagrody za usunięte Andki.

Dodaj komentarz