Miłość bez granic

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Triumf dający satysfakcję i spełnienie i zasługujący na uwagę szerokiej widowni.
/Top Critic/

Kochasz a jednocześnie nienawidzisz. W końcu robisz coś, co wcale nie przynosi zmiany. Coś, co tylko w założeniu miało wprowadzić porządek. W rzeczywistości namieszało jeszcze bardziej. Popełniłeś czyn, który nie ma usprawiedliwienia. Czyn, który już nigdy nie da Ci spokoju. Podjąłeś okrutną decyzję. Od konsekwencji nie uciekniesz. Możesz próbować, ale wyrzuty sumienia nie umilkną. Możesz je zagłuszać, ale i tak nie masz szans na wygraną. I chociaż chciałeś dobrze, to jednak wszystkiego nie byłeś w stanie przewidzieć. Pozostanie pustka, smutek, rozpacz. Już nic nie będzie takie jak dotąd.

Jestem przekonany, że przywołując nazwisko Arriaga pewnie mało kto skojarzy je z takimi pozycjami jak 'Amores Perros', '21 gramów', czy też 'Babel'. Bo tak już jakoś się utarło, że zwracamy uwagę na reżysera filmu, a o scenarzyście niestety zapominamy. Ale to właśnie bez Guillermo Arriagi nie byłoby wyżej wymienionych filmów. To właśnie ten Pan odpowiedzialny jest za scenariusz tych przejmujących historii. 'Granice miłości' są jego reżyserskim debiutem. I trzeba rzec, debiutem jak najbardziej udanym. Po raz kolejny udowodnił, że mamy do czynienia z nietuzinkowym twórcą współczesnej kinematografii.

'Granice miłości' to przede wszystkim portret kobiet. Jedna z nich w innym mężczyźnie odnajduje ukojenie. To on staje się dla niej oparciem, to on jest w stanie ją zrozumieć. Podczas gdy ona siebie nie do końca akceptuje, on z tym nie ma problemu. Dla niego jest nieskazitelna, bez skazy, nie dostrzega defektu jej ciała, który tak bardzo jej przeszkadza. I to on pomaga jej pogodzić się z wyglądem. Szukała zrozumienia, w końcu je odnalazła. Z kolei Sylvia walczy z demonami przeszłości. Tak właściwie nie jest w stanie z nimi wygrać. Nieprzemyślany czyn sprawił, że życie straciło blask. Można się starać zapomnieć, ale jak się okazuje nie jest łatwo. Bo przeszłość nie daje za wygraną. Wkrada się w teraźniejszość, zakłóca ją, a może robi to, co do niej należy?

Guillermo Arriaga jako scenarzysta jest dla mnie numerem jeden. Z czystym sumieniem mogę napisać, że jeszcze się na nim nie zawiodłem. Jego dotychczasowe poczynania za każdym razem wywierały na mnie niesamowite wrażenie. Więc nic dziwnego, że na wieść o jego reżyserskim debiucie skakałem z radości. Bo jak tu się nie cieszyć, kiedy wielce prawdopodobnym było, że powstanie niebanalny dramat, że przyjdzie mi obejrzeć film, o którym zbyt szybko nie zapomnę. Aż ciężko uwierzyć, że pomysł na scenariusz 'Granic miłości' rozwijał się przez blisko piętnaście lat. W końcu mamy do czynienia z człowiekiem, który wyznaje zasadę 'zanim opowiesz historię poczekaj aż dojrzeje'. Ale czekać było warto.

'Granice miłości' to wielowątkowy dramat, dla którego chronologia nie istnieje. Przeszłość łączy się z teraźniejszością. Widzimy to, co było, po czym przenosimy się do tego, co jest. Taki styl opowiadania historii znalazł sobie zwolennika w mojej osobie, styl unikalny, niebanalny, po prostu oryginalny, zresztą jak sama postać reżysera.

Oprawa muzyczna to sprawka dwóch muzyków: Hansa Zimmera oraz Omara Rodrigueza-Lopeza. Podczas gdy pierwszego z nich przedstawiać nikomu nie trzeba to z drugim niektórzy mogą mieć (spory) problem. Ale pewnie znajdą się i tacy, którzy od razu skojarzą go z zespołem o nazwie The Mars Volta. Skojarzenie jak najbardziej trafne, bowiem Omar Rodriguez-Lopez to członek tej grającej progresywny rock kapeli. Osobiście muszę przyznać, że o zespole nie słyszałem, ale jeśli przynajmniej w połowie ich muzyka jest tak dobra jak ścieżka dźwiękowa recenzowanej przeze mnie produkcji to warto na nich zwrócić uwagę.

Jeśli chodzi o aktorstwo, to również i ono stoi na wysokim poziomie. Niewątpliwie spory w tym udział Charlize Theron, która za fenomenalną kreację w filmie 'Monster' otrzymała Oscara. Już wtedy dość wysoko postawiła sobie poprzeczkę, ale udział w 'Granicach miłości' gorszym wcale nazwać nie można. Na planie pojawiła się również Kim Basinger, której zaangażowanie w ten projekt niewątpliwie można nazwać strzałem w dziesiątkę. Takich ról się nie zapomina, takie role się docenia.

W przypadku 'Granic miłości' wypada wspomnieć o zdjęciach, które kręcono przez osiem tygodni między innymi na pustyni Chihuahuan w Nowym Meksyku. Krajobrazy zostały starannie dobrane, bo jak mówi sam reżyser „stanowiły część opowieści”. Przestrzeń terenu idealnie oddaje osamotnienie z jakim zmagają się bohaterowie.

Wcześniej opublikowano na: www.kinomaniaki.com