Pusty dom

Data:
Ocena recenzenta: 10/10

"Trudno stwierdzić, czy świat w którym żyjemy jest rzeczywistością, czy snem".
/z filmu/

W naszym życiu nie brakuje słów. Mówimy, ciągle mówimy, czasem byle co, tylko po to, by mówić. Zagłuszamy innych, nieraz siebie samych. Nieraz krzyczymy, wydzieramy się na innych. Z naszych ust wychodzi zlepek wyrazów, które nie mają sensu. A może tak właśnie warto zatrzymać się, w ciszy wsłuchać się we własne myśli. Czasem lepiej zamilczeć niż powiedzieć o jeden wyraz za dużo. Bywa i tak, że mówią Ci, którzy niewiele mają do powiedzenia, a milczą Ci, którzy milczeć nie powinni...

Tae-suk to młody chłopak, bezdomny z wyboru. Na drzwiach domów przykleja ulotki. Nie dlatego, że musi. To sprawdzony sposób, by zorientować się, który dom akurat jest pusty. Wcale nie jest złodziejem. Wchodzi, odsłuchuje wiadomości na automatycznej sekretarce, bierze prysznic, szykuje coś do jedzenia. W zamian robi pranie, naprawia uszkodzony sprzęt domowy. Na koniec pamiątkowe zdjęcie na tle domowych obrazów. I znika, ot tak po prostu.

Dlaczego to robi? Ma wyższe wykształcenie, z pewnością znalazłby dobrą pracę, szybko by awansował. Żyłby jak inni. A mimo to tuła się od domu do domu, żyjąc jak duch. Być może chce nam pokazać, że pieniądz to nie wszystko. Każdy dom to inna historia. Pięknie udekorowane wnętrza, a mimo to domowników wypełnia pustka. Troszczą się, by ich cztery ściany cieszyły oko, a nie potrafią zatroszczyć się o własne wnętrze. Nie potrafią zadbać, by między domownikami nie było zgrzytów. Wydawać by się mogło, że mają wszystko, a czegoś im brakuje.

Życie Tae-suka zmienia się, kiedy w jednym z domów spotyka kobietę. Pogrążona w smutku, bita przez męża straciła sens życia. Nie kocha go, nie odbiera od niego telefonów, nie mają sobie nic do powiedzenia. Krzyki męża nic nie zmieniają. On krzyczy, a ona milczy. Film udowadnia, że w miłości można milczeć i doskonale się rozumieć, wcale nie trzeba powtarzać "kocham Cię", by druga osoba to wiedziała. Bo nieraz słowa mogą być puste.

Kim Ki-duk jest mistrzem w tym co robi. Tak niewiele trzeba, by stworzyć obraz, który zachwyca. Każda scena jest tu potrzebna. Każdy gest, każdy ruch jest niezbędny. Zwróćmy uwagę, że główna bohaterka wymawia tylko dwa proste, a zarazem stwarzające tak wiele wysiłku słowa. I to naprawdę wystarcza. Z ekranu aż kipią emocje, które nas ogarniają. Bardziej czujemy, niż widzimy. "Pusty dom" to minimum słów, a maksimum treści. Niepotrzebne słowa wypowiedziane przez innych, krzyki otaczającego świata są zagłuszane milczeniem głównych bohaterów. Reżyser nie narzuca się nachalnie, właściwie niewiele nam mówi, sprawia, że każdy czuje to, co czuć chce. Tu każda scena jest niczym promyk słońca sprawiający, że kwiat budzi się do życia.

Pełno w tym filmie scen, które urzekają. Sun-hwa stoi przed swym mężem, jednak wpatrzona jest w swego ukochanego, którego w oddali dostrzega tylko ona. Słowo kocham Cię, wychodzi z jej ust, mąż jest przekonany, że to do niego, ona jednak doskonale wie, kto jest ich adresatem. Małżonkowie przytulają się, w tym samym czasie do kobiety zbliża się Tae-suk. Mimo, że znajduje się w objęciach męża, całuje swego ukochanego. Małżonek tego nie widzi, wystarczy, że oni wiedzą jak wielka jest ich miłość. Trudno jest to sobie wyobrazić, trudniej opisać, to trzeba zobaczyć.

Aktorstwo, muzyka, zdjęcia, klimat - uczta dla duszy.

Wcześniej opublikowano na: www.kinomaniaki.com

Zwiastun: