Equilibrium- niezłe kino sf

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Jestem na fali i postanowiłam korzystać póki sztorm nie umilknie. Czując ostatnio przypływ pozytywnych wibracji w kierunki pana Christiana Bale’a, postanowiłam obejrzeć pewien film, na który czatuje od dłuższego czasu- Equilibrium. Ubóstwiam takie filmy, wojna między dobrem a złem osadzona w dalekiej przyszłości, dziwna, wymyślna alternatywna przyszłość, wielkie uczucia, przewartościowanie słów ludzkość, bohaterstwo itp.

Znowu się zachwyciłam Christianem Bale’m, zresztą podobnie jak całym filmem. Mamy tu do czynienia z post wojennym światem, który by nie dopuścić do czwartej wojny światowej, tworzy społeczeństwo oparte na nieodczuwaniu. Każdy obywatel jest zobligowany do przyjmowania, dwukrotnie w ciągu dnia, leku, który sprawia że nie czuje, zarówno nienawiści, powodującej wojny, ale również całej gamy odczuć pozytywnych takich jak miłość, przyjaźń czy radość. Wizja powiedziałabym dość przerażająca i abstrakcyjna, ale niech będzie, na potrzeby filmu można znieść i wymyślić wiele.

To ciekawe kino debiutanckie, z kilkoma znaczącymi zwrotami akcji, poruszające ważne dla „ludzkości” tematy. Ludzka zdolność do okrucieństwa jest dość oklepanym tematem filmowym, tutaj mamy pokazane społeczeństwo, wydawać by się mogło idealne, co moim zdaniem jest dość paradoksalne. Otóż obok grupy identycznie ubranych, szaraków na lekach mamy chodzących wokół nich funkcjonariuszy z bronią, w czarnych strojach, takie usankcjonowane prawem bojówki. Dość oczywiste są nawiązania do stalinizmu i hitleryzmu, reżyser bardzo łopatologicznie pokazuje nam, że to idealne społeczeństwo to nic innego jak spełnienia marzeń imperialistycznych i społecznych pewnego pana z wąsikiem. Powoduje to nasze ukierunkowane zniechęcenie do pokazywanego systemu i ułatwia polubienie rewolucjonistów, którzy czują bez przeszkód. Szczerze mówiąc nie podoba mi się, gdy reżyser sam z siebie podaje mi na tacy środki interpretacyjne, zamiast pozwolić mi, widzowi samodzielnie odkryć ukryte znaczenia i zdecydować o ogólnej interpretacji filmu.

Takiemu szkolnemu potraktowaniu przekazu historii towarzyszą całkiem fajne i przyjemne dla oka efekty specjalne. W dodatku dobrze zagrana. Mam również kilka zastrzeżeń co do kadrowania. Myślę że można by sobie darować ujęcia typu spokojny idący tłum i biegnący jak szalony Bale, symbolizujący wyłamywanie się z przyjętego schematu. Mam nadzieję że były to po prostu zwykłe błędy debiutanta.

Ale, mimo że film w wersji interpretacyjnej przypomina spacer odbywany po macoszemu za rękę z reżyserem, to nadal „wyczepiaste” kino sf, powiem szczerze jest czym się zachwycać w czasie seansu. Fajna intryga, zaskakująca końcówka no i niezwyciężony główny bohater.

Film całkiem nieźle zrealizowany, ale gdzie Kurt Wimmer dotarł w 2002, George Lucas był od 1971. Polecam obejrzeć THX 1138.

Dodaj komentarz