7 mniej znanych filmów z Robertem De Niro, które warto zobaczyć

Data:

Uznawany powszechnie za jednego z najwybitniejszych aktorów w historii kina Robert De Niro obchodzi dziś 77 urodziny. Z tej okazji przygotowaliśmy dla Was 7 mniej znanych filmów z jego udziałem, które warto zobaczyć.

1. "Nie jesteśmy aniołami" (1988). Robert De Niro wraz z partnerującym mu Seanem Pennem wcielają się w postaci dwóch uciekinierów z więzienia. Akcja toczy się w latach 30. minionego wieku, a dwaj kumple próbują przedostać się do Kanady. Z depczącym im po piętach pościgiem trafiają do przygranicznej miejscowości, gdzie zostają wzięci za księży. Portretowany przez De Niro Ned zaczyna zakochiwać się w miejscowej kobiecie, z kolei grany przez Penna Jim przechodzi duchową przemianę. Czy mężczyznom uda się uciec przed wymiarem sprawiedliwości?

Film w luźny sposób nawiązywał do komedii z Humphreyem Bogartem z 1955 roku pod tym samym tytułem. Na pomysł jego realizacji wpadł sam De Niro, który koniecznie chciał nakręcić coś ze swoim, wtedy nowym, przyjacielem - Seanem Pennem. Projekt tych utytułowanych aktorów nie okazał się sukcesem kasowym, ale nam wypada zgodzić się ze słowami cenionego krytyka filmowego Andrew Sarrisa, który nazwał "Nie jesteśmy aniołami" beztrosko sympatycznym, który bez przerwy dostarcza drobnych uciech. Jeżeli szukacie niezbyt długiej, przyjemnej komedii z kreacjami aktorskimi na wysokim poziomie (obok wspomnianych panów na ekranie można także zobaczyć Demi Moore) to ten film będzie dobrym wyborem.

2. "Stalney i Iris" (1990). Powstały nieco później melodramat, w którym u boku De Niro zagrała Jane Fonda, ma na chwilę pisania tego tekstu 13 ocen na naszym portalu. A szkoda, ponieważ ta prosta, życiowa historia to kawał dobrego kina. Robert De Niro wciela się w postać Stanley'a, pracownika stołówki w fabryce, gdzie pracuje grana przez Fondę Iris. Pewnego dnia mężczyzna pomaga kobiecie, gdy ta zostaje napadnięta. Tak rodzi się ich znajomość. Z czasem Iris odkrywa, że Stanley jest analfabetą, co uniemożliwia mu znalezienie lepszej pracy. Postanawia mu pomóc.

W melodramacie Martina Ritta nie doświadczycie żadnych fajerwerków, efektownych fabularnych twistów. To prosta opowieść o codziennym życiu, z jego blaskami i częściej cieniami. O bólu, problemach i trudnych relacjach, nie tylko tych damsko-męskich, ale także rodzinnych czy tych panujących w pracy. A to wszystko w interpretacji dwójki podwójnych laureatów Oscara. Naprawdę warto, by film ten dotarł do większego grona osób.

3. "Chłopięcy świat" (1993). "Chłopięcy świat" to filmowa biografia amerykańskiego pisarza Tobiasa Wolffa, skupiająca się na krótkim okresie dorastania bohatera. W tym czasie jego matka wyszła za pewnego mechanika. Początkowo romantyczny i przyjazny mężczyzna z czasem zaczyna ujawniać swoje prawdziwe - antypatyczne, okrutne - oblicze, zamieniając życie Tobiasa w piekło.

De Niro zgodził się zagrać postać ojczyma pod warunkiem, że będzie mógł wybrać odtwórcę roli Tobiasa. W tym celu urządził w Los Angeles maraton przesłuchań, przez cały dzień czytając scenariusz z młodymi aktorami. Na castingu pojawił się chociażby Joaquin Phoenix. De Niro skupił się jednak na innym dzieciaku, który nie miał do tej pory żadnego występu w pełnometrażowym filmie fabularnym. Postawił na swoim i w ten sposób rozpoczęła się filmowa kariera Leonardo DiCaprio.

Trzeba oddać, że to on skorzystał na występie najwięcej. Krytycy pozytywnie ocenili jego kreację, która stała się dla niego trampoliną do dalszej kariery. Z kolei doskonała rola De Niro budzi oczywiście zachwyt z aktorskiego punktu widzenia, natomiast odpychający bohater wzbudził ogromną niechęć publiczności. Bez wątpienia jednak warto zobaczyć "Chłopięcy świat". De Niro był tak dumny ze swojej roli, że zaprosił na premierę samego Elię Kazana. Dodatkowo to debiut pełnometrażowy DiCaprio. Czy potrzeba lepszych referencji?

4. "Uśpieni" (1996). Po rolach sadystycznego ojczyma, stwora z Frankensteina oraz gangstera, De Niro postanowił ocieplić swój filmowy wizerunek i wcielić się w jednoznacznie pozytywną postać ojca Bobby'ego w dramacie "Uśpieni". To rewelacyjna opowieść o zemście po latach. Młodzi chłopacy trafiają do poprawczaka, gdzie staną się ofiarami okrutnych opiekunów. Lata później realizują na nich swój plan doskonałej zemsty. 

Rola De Niro nie jest wielka; aktor pojawia się jedynie w kilku scenach, ale stanowi ucieleśnienie stateczności i prawości. W artykule, który ukazał się w "Time Out" laureat Oscara wskazywał, że w jego odczuciu ksiądz Bobby wiedział, że "księża nie powinni łamać pewnych zasad, nawet jeżeli są to niepisane zasady. Jednak nie są one nienaruszalne, o ile ksiadz uzna, że ich pogwałcenie jest uzasadnione moralnie". Ten cytat doskonale ukazuje, czego można spodziewać się po seansie "Uśpionych" - moralne rozterki bohaterów związanych ze sprawowaną przez nich funkcją, życiowymi doświadczeniami; pytania o to czym jest właściwe postępowanie. Oczywiście, film w reżyserii Barry'ego Levinsona to trzymający w napięciu thriller, którego niektóre sceny będziecie mieć przed oczyma jeszcze długo po napisach końcowych. Na pewnym poziomie to jednak także traktat moralny dostarczajacy bardziej intelektualnej rozrywki. A przy tym świetna kreacja Kevina Bacona, a obok Brad Pitt czy Dustin Hoffman.

5. "Fakty i akty" (1997). Za kamerą ponownie Barry Levinson, a przed nią - De Niro i Hoffman. Jak wskazano w biografii tego drugiego - "niepozorny film nakręcony dla żartu, który stał się symbolem największej afery prezydenckiej od czasów Watergate". Skąd takie stwierdzenie? Otóż "Fakty i akty" są luźno oparte na książce Larry'ego Beinerta "Amercian Hero", w której autori wysnuł teorię, że George Bush wywołał wojnę w Zatoce Perskiej, ponieważ chciał zwiększyć swoje poparcie i tym samym zapewnić sobie reelekcję. Film odchodzi od hipotez dotyczących rzeczywistej polityki USA i skupia się na fikcyjnej historii Conrada Breana (Robert De Niro), który właśnie przeżywa koszmar doradcy politycznego. Jego klient - prezydent Stanów Zjednoczonych, na dwa tygodonie przed kolejnymi wyborami, zostaje oskarżony przez nieletnią dziewczynkę o molestowanie. Chcąc powstrzymać katastrofę, Brean zatrudnia producenta z Hollywood i wspólnie starają się skupić uwagę mediów i opinii publicznej na fikcyjnej wojnie w Europie.

Film jest satyryczną obserwacją zacierającej się granicy między Hollywood a Waszyngtonem. Mimo wielu celnych obserwacji na temat życia politycznego, stanowi również źródło dobrej rozrywki. Ponadto jak wskazano, stał się symbolem prezydenckiej afery. Tydzień po dystrybucji "Faktów i aktów" w USA wybuchł skandal związany z romansem prezydenta Clintona i Monicą Lewinsky. Na jednym ze zdjęciu Lewinsky ma identyczny beret jak dziewczynka z filmu Levinsona. Życie dorównało fikcji, a film przeszedł do historii jako zapowiedź prawdziwej afery politycznej.  

6. "Bez skazy" (1999). Opowieść o tolerancji, szacunku do drugiego człowieka stanowiąca ilustrację powiedzenia, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. Walt Koontz, w którego wciela się De Niro, to będący na emeryturze ochroniarz pogardzający wszelkimi objawami "inności", reagujący alergicznie na swojego sąsiada transwestytę. Kiedy doznaje wylewu terapeuta doradza mu lekcje śpiewu. Jedynym rozwiązaniem okazują się spotkania z mieszkającym obok Rustym.

Pomysł zestawienia opryskliwego mężczyzny walczącego ze wszelką innością,a ostatecznie zmuszonym przez okoliczności do bliższego zapoznania się z nią nie wyszedł tak dobrze jak w "Lepiej być nie może". Niemniej to nadal mądre kino, z ciekawą rolą De Niro i jeszcze lepszą Philipa Seymoura Hoffmana. I chociaż nie dostał tylu nagród co wspomniany film z Nicholsonem i Hunt i wbrew tytułowi posiada pewne skazy to nadal warto poświęcić mu swój czas.

7. "Kamienne pięśći" (2016). Historia Roberto Durána, legendarnego pięściarza z Panamy, począwszy od jego walk z dzieciństwa na ulicach rodzinnego miasta aż po największe ringi świata. Opowieść o wzlotach i upadkach, odnoszonych sukcesach i porażkach oraz o najcięższej walce z samym sobą i swoimi słabościami.

"Kamienne pięści" to wybijająca się ponad przeciętność opowieść o dochodzeniu do sportowego sukcesu. Film ma oczywiście wszystkie obowiązkowe dla takiej historii elementy, czyli zasłużony trener-mentor (w tej właśnie roli De Niro), sukcesy przeplatane porażkami, ale mimo to ogląda się to naprawdę przyjemnie. Jeżeli podobał Wam się "Creed" i mało Wam historii, gdzie krzyżują się rękawice bokserskie to "Kamienne pięści" będą idealnym wyborem na wieczorny seans.