Holywood zepsuło Skandynawię

Data:

Tym oto kontrowersyjnym tytułem chciałbym Was zachęcić do wspólnego ubolewania nad losem skandynawskiego kina, bo utartą przez Azjatów drogą kroczy w stronę Holywoodu nic sobie z tego nie robiąc.

Oto dostajemy całkiem sprawnie zrealizowany film, ze świetną grą kamery, cudowny aktorsko, a to wszystko okraszone problemem, którego nie powstydziłby się nawet Stanley Kubrick. Młody człowiek w wiadomym dla siebie celu porywa małe dziecko. W wyniku tego zdarzenia brzdąc ginie, a morderca trafia do zakładu. Po wielu latach wychodzi na wolność. Cudem tylko zatrudnia się w lokalnym kościele jako organista. Po pewnym czasie dosięga go sprawa sprzed lat. Fabuła ma akurat w tym wypadku marginalne znaczenie. Oglądając ten film miałem wrażenie, że ktoś napisał treatmen, zamienił go w drabinkę, a następnie pominięto pisanie scenariusza, a skupiono się raczej na "ufilmawianiu" całości. Wychodzi na to, że wykazuję się niekonsekwencją twierdząc, że najważniejszym kryterium oceny jest język filmu, a jednocześnie wytykając temu konkretnemu tytułowi jego nadmiar. Otóż najmniej wskazane są skrajności, a w tym dziele niestety przesadzono.

Ogląda się to naprawdę dobrze, ale przez cały czas ma się wrażenie stawianych na liście scen ptaszków. Brakuje tutaj lekkości. Temat jest ciężki, ale nie o tym tutaj mowa. Ciężko mi kibicować komuś innemu niż główny bohater. Sami aktorzy grają nierówno. Brakuje trochę ładu i składu. Może zbyt krytycznie do tego podchodzę, ale teraz, kiedy minęło już parę miesięcy od seansu, dalej trzyma się mnie ta opinia. Czy polecam ten film? Zdecydowanie tak. Dlaczego? Jak niekonsekwentny wydaje mi się to film, to również moja opinia może wykazywać się tą cechą. Nie powinniście raczej mieć poczucia straconego czasu, a i zadanie operatora zostało wykonane z najwyższa pieczołowitością.

Słowem zakończenia, kino skandynawskie wraz z kinem azjatyckim i tak o głowę przebijają to, co dociera do nas choćby ze Stanów Zjednoczonych.

Zwiastun:

Widząc tytuł Twojej notki byłam przekonana, że chodzi o remake świetnego szwedzkiego "Pozwól mi wejść" ...

by bylo cholercia, ale jeszcze nie widzialem

Jestem pewna, że jak już zobaczysz, to będziesz zdegustowany ;)

Wlasnie nie wiem czy w ogole ogladac... az tak slabe? Dzisiaj ogladalem reboot Koszmaru z ulicy wiazow... faktycznie koszmar

Ja tam oceniłam oba filmy na to samo (6/10), ale "Let Me In" jest nakręcone w typowej i dość namolnej manierze holiłudzkiej, więc na pewno Cię wkurzy ;)

Dodaj komentarz