69. Berlinale II: Znane nazwiska konkursu głównego.

Data:


Złota rękawica (Der Goldene Handschuh/The Golden Glove), reż. Fatih Akin, prod.: Niemcy/Francja 2019, czas: 115’, sekcja: Konkurs główny Berlinale
W filmie Akina brzydota rozpanoszyła się na dobre, cały Hamburg lat 70-tych jest obskurny. Zaniedbani, kalecy ludzie mieszkają w norach, przy których mieszczuchowate stylizacje wnętrz Fassbindera to wyżyny elegancji. Na piętrze jednej z kamienic pomieszkuje Fritz Honka, zakompleksiony okularnik i stały bywalec mordowni o nazwie Złota rękawica. Okleja wszystkie swoje ściany tandetnymi porno magazynami i zaprasza do siebie pijane kobiety nieświadome zagrożenia. Skrzywdzony w młodości Fritz jest bowiem seryjnym mordercą, porzuca części ciała ofiar w okolicznych śmietnikach, a niektóre z nich chowa za ścianą na strychu. Reżyser wzorując się na powieści kryminalnej próbuje pokazać potwora z ludzką twarzą. Na uwagę zasługuje brawurowa szarża młodego Jonasa Dasslera; aktor cierpliwie znosił kilkugodzinną charakteryzację i doskonale wypadł w roli patologicznego pijaka.
Wśród prasy pojawiły się mieszane opinie na temat filmu, niektórym „Złota rękawica” wyjątkowo się nie spodobała. Pod warstwą makabry dostarczającej perwersyjnej przyjemności oglądania, reżyser przemyca jednak proste i czytelne przesłanie. W poprzednich filmach interesowało go zderzenie kultur, wzajemne przenikanie się obyczajów i religii, które zauważył wychowywany w Niemczech w rodzinie tureckich imigrantów. Tu widoczne są dwa odstępstwa od wszechobecnej szkarady. Petra, urodziwa blondyna, średnio rozgarnięta nastolatka, symbol czystej miłości, jest idealizowana w wizjach przez zabójcę. Drugim wyjątkiem jest mieszkająca po sąsiedzku rodzina greckich uchodźców, kultywująca tradycję i rytuały dnia codziennego, spotykająca się wspólnie przy stole. Paradoksalnie to właśnie ich przypadkowa obecność zamyka historię. W czasach narastających nastrojów nacjonalistycznych przyda się film subtelnie podkreślający wartość ponadnarodowego społeczeństwa.


Antologia miasta duchów (Répertoire des villes disparues/The ghost town anthology), reż. Denis Côté, prod.: Kanada 2019, czas: 97’, sekcja: Konkurs główny Berlinale
Czy ty przypadek, że w Internecie tak często spotyka się oferty loterii wizowej do Kanady? Czy wiele jest opustoszałych, skutych lodem niewielkich osad jak ta przedstawiona w filmie? Bezimienni bohaterowie społeczności francuskojęzycznej tracą grunt pod nogami po nagłym samobójstwie nastolatka. W rozmokłym, błotnistym miasteczku, podobnie jak u Weerasethakula, duchy współistnieją z ludźmi w tej samej rzeczywistości. Kreśląc losy kilku osób dotkniętych młodą śmiercią Côté analizuje współczesne zjawisko pustoszenia wiejskich domostw w poszukiwaniu lepszego w większych miastach, ale też przygląda się zaściankowości, twarzom pełnym obaw przed nieznanym i obcym. Zmarły chłopak nawiedza rodzinę, ale to my, widzowie, stopniowo odkrywamy, że plany czasowe nakładają się na siebie. Zmrożona ziemia uniemożliwia pochówek zmarłego aż do wiosny. A co jeśli ciało nie znajduje się w trumnie w oczekiwaniu na pogrzeb? Czy ojciec uciekający na parę dni poza miasto na pewno zabiera ze sobą autostopowicza? Konstrukcja filmu dopuszcza wiele interpretacji, niektórzy zobaczą przerażający horror, inni dramat, wariację na temat radzenia sobie z żałobą po najbliższych.

Varda, to ja (Varda par Agnés/Varda by Agnés), reż. Agnés Varda, prod.: Francja 2019, czas: 115’, sekcja: Sekcja pozakonkursowa Berlinale
Międzynarodowej publiczności pamiętającej filmy Nowej Fali nie trzeba przedstawiać Agnés. Bezproblemowa, dziarska i emanująca ciepłem staruszka skończyła niedawno 90 lat, nic więc dziwnego, że poproszona o realizację autotematycznego filmu-wykładu przez kanał Arte uległa pokusie i przez niecałe dwie godziny zajmuje nas swoimi dokonaniami. W pokazywanym poza konkursem filmie Francuzka uzasadnia reżyserskie i obsadowe decyzje, tłumaczy paradokumentalny charakter jej dzieł i przypomina jak wielką jest kociarą. Śledzący na bieżąco jej twórczość zobaczą wersję Varda – the best of, i, choć nie jest to powtórka z „Plaży Agnés”, dowiedzieć się można paru nowych szczegółów. Chronologiczną kronikę wyimków z filmów i inspirujących zdjęć zamykają ostatnie dokonania przesuwające jej działalność w kierunku sztuk wizualnych, instalacji i pomysłów realizowanych w muzeach. Zbitka całości materiału przypomina i kojarzy Vardę z inną, polską kombatantką ekranu, Danutą Szaflarską, która dzieliła się osobistymi historiami w „Innym świecie”. Na konferencji prasowej Agnés przyznała, że jej filmy nie zarabiały pieniędzy, ale spotkania z międzynarodową garstką fanów czy to w Brazylii czy w Korei nadawały sens jej działaniom. Redefiniowaniu, korygowaniu pracy i ciągłemu poszukiwaniu pomysłów oraz ich formy.