Sexapil to nasza broń kobieca

Data:
Artykuł zawiera spoilery!

Długie lata – wespół z Woode Allene – byłem po stronie Złej Królowej, a przeciw Śnieżce. Długie lata byłem jej groupie. Długie lata mój kompas pożądania był nastawiony na azymut Królowej o sercu z lodu. Zrozumiałym więc jest, że moje rozczarowanie filmem „Mirror Mirror” jest wielkie. A jest to rozczarowanie podwójne – tym, że film jest słaby, i tym, że jego początek dał mi wielką nadzieje, że będzie co najmniej dobry.

Bo oto historię Śnieżki zaczyna opowiadać Zła Królowa. I rozprawia się z tym mitem ostro, jako oręż narracyjny mając strukturalizm. Zapowiadało się więc świetnie – zmieniona zostanie struktura mitu, a jego morfologia zmieni bieg. A jednak, po chwili intelektualne wzniosłości – nabijania się z pretensjonalności i bachanaliów ludowych – wracamy w stare koleiny narracyjne. Okazuje się, że ten wstępniak Złej Królowej ma być jedynie szczepionką przed krytycznym myśleniem, taki okiem puszczonym do widza – wiadomo, to baśni, zbiór iluzji i nieprawd, wy to wiecie, my to wiemy. I gdy już czujność widza zostanie uśpiona może on oddać się we władanie mitu.

Podstawowym konfliktem w tej historii jest oczywiście walka Śnieżki ze Złą Królowa o królestwo, no i o księcia. Konflikt Śnieżki ze Złą Królowa nie jest tylko konfliktem personalnym, ale także ideowym. To spór postu z karnawałem, dobra ze złem,skromności z narcystyczną histerią, piękna z kiczem, no i łabędzia z pawiem.
W początkowym etapie walki przewaga jest zdecydowanie po stronie zła. Nie tylko Zła Królowa dzierży władzę, ale i wykorzystuje ta władze w niecnych celach – grabi biedaków, suci sytych, a przed wszystkim siebie. Zła Królowa jest kobietą, a co za tym idzie, ma szereg wad wynikłych z natury kobiety, które nie pozwalają jej w sposób efektywny sprawować władzy. Największą z nich jest to, że władając wielkim imperium, częściej zasięga rady doradców z Avonu niż doradców ekonomicznych. Królestwo więc pogrążone jest w bidzie, ale królowa jest chytra i bystra, i zna dobrze PRowe sztuczki pozwalające jej utrzymać się u władzy – po pierwsze, wytwarza wspólnotę strachu przed bestia grasującą w lesie, po drugie, dokonuje klasycznego manewru z kozłem ofiarnym, zrzucając na Niziołków frustracje społeczne wspólnoty.

Do kolejnych błędów politycznych Złej Królowej można zaliczyć i ten, że nie zgładziła Śnieżki kiedy ta była jeszcze małą dziewczynką. W efekcie pod jej bokiem urosło dorodne, piękne dziewczę, które ma apetyt na władze i chce przywrócić królestwu jego dawne, bardziej socjalistyczne, oblicze.
Gdy startuje akcja filmu Śnieżka ma 18 lat, piękne lico, uśmiech urokliwy równie mocno jak uśmiech Juli Roberts w „Pretty Women” , i właśnie dowiaduje się co Zła Królowa zrobiła z jej królestwem. Podczas gospodarskiej wizyty Śnieżka odkrywa biedę społeczną, oraz własne libido – w wyniku spotkania pól nagiego księcia. Ów książę staje się stawką ,o którą będzie się toczyć gra między dwoma pięknościami – ta, która go zdobędzie zyska władze nad królestwem.

Widać więc wyraźnie, że historia ta uległa feminizacji, a co za tym idzie, musiała się zmniejszyć rola dramaturgiczna czerwonego zatrutego jabłuszka. Kobiety walczą, kradną sobie faceta, trenują armie. Śnieżka jest aktywna, energiczna i charyzmatyczna. Nie czeka na księcia, sama z bronią w reku walczy i zdobywa ukochanego. Oczywiście feminizm jeszcze nie zaszedł tak daleko, by nie obyło się bez klapsów czy siadania na kolanach, to tez tam jest. Ale trend jest widoczny – kobiety są odważne, waleczne, i nawet jeśli słabsze fizycznie to lepiej rozwinięte intelektualnie od facetów, i to one nazywają ich słodziakami.
Struktura tego opowiadania jest nienadmiernie złożona. Zła królowa odkrywa plany śnieżki, to znaczy nie tyle odkrywa, co sama Śnieżka jej o nim mówi, i postanawia naprawić swój błąd dokonując politycznego zabójstwa. Zła Królowa powierza misje zabicia Śnieżki „bałwanowi” - lokajowi królowej – oczywistym więc jest niepowodzenie tej misji. Śnieżka zbiega do lasu, werbuje „olbrzymich karłów” i jako Robin Hood w wersji żeńskiej grabi bogatych i organizuje państwo socjalne. W międzyczasie stacza pojedynek z ukochanym, jeszcze bardziej się w nim zakochuje, a on w niej. Następnie on, pod wpływem czarów, szczenięco zakochuje się w Złej Królowej i nawet planują ślub, ale na drodze do szczęścia młodej pary staje Śnieżka, która zuchwale porywa księcia z jego wesela.

Taki akt łotrostwa nie mógł oczywiście pozostać bez odpowiedzi ze strony Królowej. Wraz ze swoją najsilniejsza bronią – bestią – rusza na vendettę. Dochodzi do finałowej walki - zagrożenie śmiercią – a po zwycięstwie Śnieżki do jej ślubu z księciem – ciągłość życia.

Największa wadą tej wersji Śnieżki jest wyjątkowa prostota opowiadania przy jednoczesnym niskim poziomie dramatyzmu. Nie ma chwil, gdy widz czuje zagrożenie, czy lęka się o losy Śnieżki. Najdłuższa scena dramatyczna to pojedynek Śnieżki z ukochanym, ciężko wiec podczas jej trwania poczuć realne zagrożenie bytności księżniczki – kto jak kto, ale książę księżniczki nie skrzywdzi.

Dominująca konwencja tego filmu jest komedia, ale i ten obszar opowiadania nie został dobrze opracowany. Brak tu naprawdę dobrych żartów – takich, co się je pamięta długo po seansie i z których tworzy się memy- a dostajemy jedynie stare i ograne motywy - a to sprzeczka między luzakiem a obrońca norm, a to jeden z krasnali ciągle smali cholewki do Śnieżki i nie chce dopuścić do happy endu. Czasem jedynie, i to z lekka, kąciki warg wędrują w górę. No jedynie zakończenie niektórych może rozbawić.

Pod względem aktorskim najlepiej wypada w tym filmie Lily Collins – odtwórczyni roli Śnieżki. Jest urocza, słodka, wprost wlewa miód w serca widzów. Jest idealną córeczką tatusia i wyobrażeniem o grzecznej dziewczynce. Za to Julia Roberts mnie zawiodła. O tym, że jej postać - Zła Królowa- jest diaboliczna i szalona nie dowiedziałem się z jej gry, ale z opisów jej osobowości dokonanych przez innych bohaterów. Tylko sporadycznie udawało jej się wykonać właściwy ruch, czy zagrać właściwą manierę. Zła Królowa w jej wersji jest zwykłą starzejącą się babą z odrobina histerii.
Nie zachwyca też świat przedstawiony. Wszystkie scenerie są już znane, oklepane, i nie dostajemy w tym filmie absolutnie niczego nowego.

Ta historia, czy raczej ten mit, porusza dwie ważne kwestie. Po pierwsze, to nieaktualne już dzisiaj, próby przekształcenia strukturalnego problemu ustroju feudalnego w problem personalny. Nie tyle zły jest ład polityczny, co niektórzy jego reprezentanci. Po drugie, aktualna także dziś, choć już coraz słabsza, kwestia sprowadzani kobiety do jej wartości estetycznej, i opisywanie jej tylko przez pryzmat jej cielesności.

Zwiastun: