Dante Spinotti: wróg publiczny nr 1!

Data:
Ocena recenzenta: 4/10

Bywają filmy lepsze i gorsze, wspaniałe i żenujące. Ale to jest chyba pierwszy film, którego po prostu nie mogłem oglądać. Słusznie czy nie, winą za to obarczam Dantego Spinotti, który jest autorem zdjęć do tego filmu.

Niby miał być eksperyment artystyczny z nowoczesną technologią. Zdjęcia miały być jakby dokumentalne. I się udało, wyglądają jak obsceniczne filmiki kręcone przez gimnazjalistów telefonami komórkowymi. Chyba nikt kto choć trochę zna się na fotografii a na pewno nikt kto w życiu nakręcił coś więcej niż imieniny u cioci nie jest w stanie skupić się na niczym poza obrzydliwie widocznymi wadami obrazu. Mi przeszkadzało to do tego stopnia, że prawie przestałem zwracać uwagę na rozwój akcji a skupiłem się na wypatrywaniu kolejnych niedociągnięć.

Najbardziej rzucają się w oczy aberracje chromatyczne. Krawędzie pomiędzy bardzo jasnymi i ciemnymi obszarami (zwłaszcza nieostre) w zależności od położenia w kadrze są zielone, purpurowe lub niebieskie. Coś co uchodzi w kompaktowych aparatach fotograficznych bo na odbitce 9x15 tego po prostu nie widać, jest niedopuszczalne na dużym ekranie.

Rozpiętość tonalna do niczego. W filmie są ujęcia w których wyraźnie widać, że obróbka znacznie zmniejszyła liczbę widocznych barw. Równie źle wyglądają zdjęcia scen oświetlanych magnezją, są praktycznie dwubarwne. Do tego jeszcze balans bieli rozjeżdżający się do tego stopnia, że w dwóch kolejnych ujęciach koszule gangsterów mają wyraźnie inne barwy. Nie mniej nieprzyjemne wrażenie robią zbyt czerwone zdjęcia z pomieszczeń oświetlonych żarówkami.

Na koniec jeszcze to paskudne wrażenie super ostrego i stabilnego obrazu które odróżnia Teatr Telewizji od kina. Zwłaszcza w jednej ze scen strzelaniny.

Do kina iść nie warto! Wszystko co ten film oferuje można zmieścić na dwudziestu kilku calach telewizora. Być może nawet wszystkie te niedociągnięcia nie raziłyby aż tak. Mam też cichą nadzieję, że techniczne niedociągnięcia tego filmu zostaną dostrzeżone i szerzej skrytykowane. Nie chciałbym bowiem by ten sposób filmowania stał się modny.

A tak poza tym? Film zupełnie niewybitny. Poza kilkoma scenami publiczność zachowywała nad wyraz duży dystans.

P.S. Muszę nie zgodzić się z michukiem, „Rozpustnik” mimo, że nie jest może filmem wybitnym to jest o niebo lepszy od „Wrogów publicznych”. Zwłaszcza, że Johnny Depp dostał tam znacznie więcej miejsca do gry.

No, to prawda, że przez te huśtające się ujęcia Depp jakoś nie miał pola. Ale i tak mu się udało zagrać Dillingera, którego można polubić.

A ja jestem punk
I w ramach walki ze wszystkimi schematami
A ja jestem punk
Lubię filmy
Z huśtającymi ujęciami!

Steelman, na pewno Cię to ucieszy: Plus Camerimage. Wielki hołd dla Dante Spinottiego :>

Dodaj komentarz