Życie to nie bajka

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

To jeden z tych filmów, które już przed obejrzeniem wzbudzają moją sympatię i sprawiają,że chętnie wybieram się na nie do kina. O ile właściwie nie za wiele wiedziałem o samym filmie, oprócz ogólnych informacji zaczerpniętych z ulotki i kilku obejrzanych screenów, to muszę przyznać, że przede wszystkim to właśnie te ostatnie zainteresowały mnie najbardziej, oraz fakt iż są to animacje niebędące dziełem Pixara, ani DreamWorksa, wytwórni tak właściwie wiodących ostatnimi czasy prym w tego typu produkcjach. Wcześniej wspomniane screeny wyglądały interesująco i wypadało się jeszcze przekonać, czy rzeczywiście mamy tu do czynienia z produktem konkurencyjnym. I okazuje się, że Europejczycy też potrafią.

Jeżeli chodzi o wrażenia wizualne, to wychodząc z sali kinowej nie miałem żadnych zastrzeżeń. Cały film po prostu cieszył oczy, poczynając od ciekawie wykonanych bohaterów, a na naprawdę widowiskowo wyglądających krajobrazach kończąc. Te ostatnie były o tyle ciekawo, że postacie stąpały sobie po gruntach najzwyczajniej w świecie bezwładnie dryfujących w przestworzach, co pozwalało na uzyskanie naprawdę ciekawych efektów, nadawało im to ponadto wiele dynamiki i swoistego piękna. Utkwiły mi w pamięci zwłaszcza dwie sceny. Odpoczynek na bardzo finezyjnych liliach, oraz scen w której jeden z bohaterów siedzi sobie na unoszącym się fragmencie ściany przelatującym obok kamiennej wieży, również bezwładnie unoszącej się wśród szczątków miasta. Cała scena wydała mi się o tyle ciekawa, iż przywodziła na myśl bardziej przestrzeń kosmiczną wypełniona elementami zniszczonego statku, niż świat fantasy, z którym jakby nie patrzeć mamy tu do czynienia. Wrażenie to z pewnością potęgował następujący zaraz potem wybuch wieży,która zaczęła do złudzenia przypominać eksplodujący statek kosmiczny rodem z filmów SF. Czyli oprawa wizualna na duży plus i jest to z pewnością jeden z powód dla którego warto zainteresować się tym filmem.

Oprawa audio także zasługuje na pochwały. Muzyka świetnie dopełniała całego wrażenia niezwykłości świata i podkreślała jego fantastyczny charakter. Często mieliśmy tu do czynienia z kawałkami w stylu celtyckimi, świetnie wkomponowującymi się w sceny akcji. Dubbing także zasługuje na pochwałę. Swoim słowotokiem znowu nas uraczył Krzysztof Tyniec (a.k.a. Niezapomniany Timon) wcielający się w postać gadatliwego sir Gwizdo. Na wyróżnienie zasługuje także Dominika Kluźniak, czyli odtwórczyni drugiej gaduły filmu –Zoe i jej jakże charakterystyczne „nieziemsko!”. Co ciekawe swym głosem uraczył nas także, jakże znany i lubiany, parlamentarzysta Janusz Palikot. Chociaż ja osobiście miałem trochę problemów z ustaleniem postaci której podkładał głos, co wydaje mi się o tyle dziwne, że jego głos całkiem dobrze kojarzę z TV, a postaci w filmie naprawdę nie ma za wiele.

Pora wreszcie przejść do najciekawszych kwestii dotyczącej filmu, a mianowicie jego fabuły, oraz klimatu. Cóż fabuła prosta jak budowa broni mistrza Lian-Chu (chodzi o cep oczywiście, chociaż jego igły też by się nadały jako przykład). Mamy tu drużynę Łowców Smoków,potężnego jaszczura do pokonania na krańcu świata i królestwo do uratowania. Rzeczywiście wydaje się to być bardzo typowe, chociaż oglądając film odniosłem wrażenie, że ten banalny scenariusz jest tak naprawdę tylko pretekstem do ukazania tego niezwykłego i jak najbardziej niebanalnego świata. Gdyż tak naprawdę wszystko jest tu trochę, lub bardzo odchylone od normy. Zamki są opustoszałe i bez powodu ich poszczególne fragmenty po prostu odlatują w siną dal, potężny władca jest ślepy i niedołężny, rycerze szaleni,a bohater mogący ocalić świat bardziej przypomina bezmyślnego Mongoła, niż wielkiego bohatera, a zamiast wierzchowca towarzyszy mu niebieski stworek przypominający wyglądem połączenie psa,królika, oraz świni, potrafiący w dodatku sikać ogniem. Po zapoznaniu się z realiami można odnieść wrażenie, że tylko żyjący w wyobraźni dziewczynki rycerz Gotik jest tu typowy, ale on właściwie w filmie się nie pojawia.

Na szczególne uznanie zasługuje tutaj właśnie ten świat, który mieści w sobie te wszystkie dziwactwa, przez co sam jest dziwaczny, a z czasem robi się nawet przygnębiający, pomimo dość humorystycznego podejścia do sprawy. Nasza drużyna przemierza tu trakty, miasta i lasy, ale trakty potrafią się nagle urwać za bohaterami nie pozwalając im na drogę powrotną, miasta będące już tylko ruinami, bezwładnymi szczątkami unoszącymi się wśród chmur, oraz lasy w dużej mierze porośnięte purchawkami i najeżone kolcami. A wszystkie te miejsca łączy jedna cecha, są opuszczone. Cały świat zdaje się taki być, wręcz umierający, a z każdym krokiem zrobionym w kierunku ocalenia go, jest coraz mnie do ocalenia. Wszystko to sprawia, że od pewnego momentu widz zaczyna się zastanawiać, czyta droga bez powrotu rzeczywiście ma jakikolwiek sens i czy tak właściwie jest jeszcze jakaś nadzieje dla tej krainy.

Muszę przyznać, że właściwe to zrobiło na mnie największe wrażenie w tym filmie.Komedia, która oferuje nam coś więcej niż tylko gagi, uwidacznia pustkę świata, oraz bohaterów w nim zamkniętych. Beznadziejność całej sytuacji. I wszystko było by dobrze, i wszystko było by bardzo dobrze, gdyby nie zupełnie do mnie nie przemawiające zakończenie. Będące niestety ukłonem w stronę konwencji i młodszego widza, co na moje nieszczęście sprawiło, że magia i klimat filmu zaczęły gdzieś pod koniec ulatywać, pozostawiając mi pod tym względem pewien niedosyt i rozczarowanie. Jednakże nawet pomimo tej "wpadki" jest to film wart uwagi i mający wiele do zaoferowania widzowi, więc jak najbardziej zachęcam do obejrzenia.

Zwiastun:

Świetnie to opisałeś.
Nie pozostaje mi nic innego jak również gorąco polecić tą piękną pod względem wykreowanego, dziwacznego świata, bajkę :)

Dodaj komentarz