Sponsoring - niefortunny tytuł

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

„Sponsoring” Małgorzaty Szumowskiej: krótko mówiąc – jestem na „tak”, wart zainwestowanego czasu i ceny biletu. Zanim obejrzałam film, słyszałam różne opinie, między innymi zarzut, że jest nijaki i nie wiadomo o czym tak naprawdę traktuje. Myślę, że ta dezorientacja wynika z faktu, że Szumowska unika jakiejkolwiek oceny moralnej, a zwłaszcza - nie potępia.

Dziennikarka w średnim wieku (Juliette Binoche) nawiązuje kontakt z dwiema studentkami paryskimi – Francuzką i Polką (znakomita Joanna Kulig), celem przeprowadzenia wywiadu, na podstawie którego ma powstać artykuł o sponsoringu. Podczas rozmów z dziewczynami, za które płaci im jak regularny klient, nawiązuje się między nimi relacja, najpierw bardzo ostrożna, potem głównie ciekawość, wreszcie sympatia, w pewnych momentach graniczącą z fascynacją, oraz pewną dozą kobiecej solidarności (wątek feministyczny). W miarę upływu czasu, wszelkie stereotypy na temat płatnej miłości ustępują pod wpływem normalności, naturalności dziewczyn i rosnącej świadomości ich codziennej sytuacji skutkującej takimi, a nie innymi wyborami.  Jednocześnie typowe problemy małżeńskie i kryzys w relacji z dorastającym synem sprawiają, że Anna coraz chętniej ucieka w świat Charlotte i Alicji, a jej wizja rzeczywistości zostaje niebezpiecznie zachwiana. Okazuje się, że rzeczy przestają się wydawać takimi jak dotychczas, a świat kryje w sobie możliwość innych, konkurencyjnych perspektyw.  Ostatecznie Anna powraca do codzienności, wywiad się kończy, powstaje artykuł. Doświadczenie jednak i przemyślenia pozostają. Jak wspomniałam nie ma tu jednoznacznych ocen moralnych, można natomiast wyczuć ton oskarżenia pod adresem całego społeczeństwa, zwłaszcza męskiej jego części.

Pozostawiając kwestie ideologiczne na boku, można pogratulować reżyserce wrażliwości i subtelności w potraktowaniu kontrowersyjnego tematu oraz umiejętności wykreowania atmosfery na granicy realizmu i oniryczności. A przede wszystkim doborowej obsady – rola Alicji poraża autentycznością. Pewien niedosyt natomiast pozostawia powierzchowne ujęcie bohaterek artykułu. Z drugiej strony, zamierzeniem reżyserki było przyjęcie perspektywy głównej bohaterki. Trudno mi się zgodzić z zarzutami o to, że film nie przedstawia w pełni problemu prostytucji – nie sądzę w ogóle żeby jakikolwiek reżyser stawiał sobie za cel takie niewykonalne zadanie. Najbardziej niefortunny jest z tego wszystkiego tytuł, który sugeruje, że będzie mowa o zjawisku zwanym "sponsoringiem".

Podsumowując – film nieprzegadany, pełen światła i koloru, warty obejrzenia ze względu na  poetykę i aktorstwo. Warstwa „ideologiczna” może budzić kontrowersje, ale sądzę, że i tak nie kwestionuje całości obrazu. Poszłam na ten film bez żadnych oczekiwań i nie zawiodłam się, a nawet byłam pozytywnie zaskoczona.

Zwiastun:

Niefortunny to jest nie tyle tytuł, co polski tytuł, czyli tłumaczenie. Nie wiem, czy to pomysł Szumowskiej, czy dystrybutorów, ale stawiam na to drugie, bo nie od dziś wiadomo, że polską publiczność traktuje się jak debili, których trzeba ściągać do kina na "atrakcyjny" tytuł.

Oryginalny tytuł to "One", co nawiązuje zresztą do tytułu wcześniejszego filmu Szumowskiej "Ono". Niecierpliwie czekam na "Oni" ;)

To wiele wyjaśnia. Dziwie się w takim razie, że Szumowska zgodziła się na takie prymitywne tłumaczenie, chyba że nie wiele ma w tej kwestii do powiedzenia :-/

Dziwniejsze jest to, że promują ją jako Małgośkę (??) Szumowską

Dodaj komentarz