Jestem na tak, ale...

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

1
Muzyka typowo „Polańska”, jak zwykle, steruje emocjami widza, mówi mu, co ma czuć i kiedy, jak tablice na sitcomach mówiące klakierom, kiedy mają klaskać (ale pod tym względem to „China Town” przebija „Ghost Writera”). Nie lubię tego w filmach Polańskiego.

2
Sporo zbędnych scen-wypełniaczy niepotrzebnie wydłużających film (typu lecący czy lądujący samolot, powitania, pożegnania; jeśli nie mają znaczenia dla fabuły, to są nieuzasadnione jak strzelba, która nie wystrzela).

3
Ewan McGregor doskonale dobrany do roli ghost writera – jest dosłownie absolutnym duchem, doskonale nijakim, wtapiającym się w tłum, niewyróżniającym się niczym; co jest dużym plusem filmu, nie mówiąc o kunszcie aktorskim – umieć zagrać no mana to jest jednak coś, zwłaszcza jeśli się jest kimś takim jak Ewan McGregor, za kim piszczą nastolatki. Ten facet gra właściwie oczami, spojrzeniami, mimiką. Zapominam jego twarz po każdym filmie z jego udziałem, tylko oczy pamiętam.

4
Akcja toczy się wolno, więc widz jest zaskoczony kilkoma nagłymi zrywami. Ale to pozwala nie zasnąć. To zresztą też jest bardzo „Polańskie”.

5
Podobało się, ale bez zachwytu. Po „Nożu w wodzie”, po „Śmierci i dziewczynie” wymagam już od Polańskiego dużo więcej. I nie będę go usprawiedliwiać aresztem domowym. :)

Zwiastun:

"Zapominam jego twarz po każdym filmie z jego udziałem, tylko oczy pamiętam."

Dlatego o McGregorze, jeszcze przed ekranizacją "Piekła pocztowego" myślałem, że byłby idealnym Moistem :)

O, tak, masz rację!
A "Piekło pocztowe" już zekranizowane??

http://filmaster.pl/film/going-postal/

Tak, i niestety Richard Coyle za bardzo rzuca się w oczy ;)

Ale po Twojej ocenie widzę, że film całkiem dobry! :)

To z sentymentu :) Na pewno lepszy od "Koloru magii", ale mówiąc szczerze, gdyby nie to, że wcześniej czytałem książkę dałbym dwie gwiazdki mniej.

A moim zdaniem to właśnie te na pozór nic nie wnoszące sceny to największy atut filmu. Ogrodnik zamiatający liście na wietrze - absolutne mistrzostwo.

Ogrodnik akurat tworzy klimat, nie jest zbędny. :-)

Moim zdaniem, pozostałe "zbędne" sceny też tworzą klimat; np. rowerowa jazda McGregora w deszczu

Ale to też nie jest zbędna scena, ja miałam na myśli te naprawdę zbędne, a nie tworzące klimat. ;> A samolot to mnie już do pasji doprowadzał, ile razy można pokazywać, jak ląduje i startuje? Jak się do niego wsiada i wysiada? Naprawdę nie muszę widzieć, jak bohater się przemieszcza, tak samo jak nie muszę widzieć, że udaje się do ubikacji. No chyba że ma to znaczenie dla akcji. ;P

"A samolot to mnie już do pasji doprowadzał, ile razy można pokazywać, jak ląduje i startuje? Jak się do niego wsiada i wysiada?"

A to nie jest ważny element opowiadania historii pokazujący widzowi, że zmienia się miejsce akcji?

filmu nie widziałem, trzeba się wziąć i nadrobić, zdanie swoje złapać.

Samolot był tak eksponowany chyba po to, żeby sobie widz zarejestrował nazwę firmy, co ją miał wyrysowaną na ogonie. Albo na kadłubie, w każdym razie ta firma potem odegrała jakąś rolę - no i stawiałbym na to, że to po to.

Może firma odegrała ważną rolę - w finansowaniu filmu. ;P

Nie. To firma z którą współpracował prof. Emmett, politolog.. Pamiętam, jak pokazywali tę nazwę. Rzeczywiście jest ważna dla filmu.

Akurat ta stonowana muzyka była idealnie dopasowana. Nie było w niej nic nachalnego ( od kiedy to muzyka w jego filmach steruje emocjami ? ). Akcja toczy się tak jak powinna i pozwala delektować się kunsztem reżyserskim. Rzekomych zbędnych scen w filmie jakoś sobie nie przypominam ( nie każde ujęcie w filmie musi mieć znaczenie dla fabuły ). Genialna produkcja, której nie ma co porównywać do nieudanego filmu jakim jest "Śmierć i dziewczyna".

Zgadzam się, nie tylko co do muzyki. Muzyki specjalnie słuchałem i była naprawdę dobra, pozostawała dla mnie w tle i nie znalazłem w niej tanich efektów w stylu "ta-dam!", które ściągają uwagę nie na akcję, a same na siebie.Jeśli nawet były, to w takich momentach, że akcja je przebijała - i o to chodzi: mogą być kulminacje, ale muzyka kulminuje się zawsze o krok mniej niż treść.

Dodaj komentarz