Mangus!

Data:

Osiemnastolatek spędza wieczór z grupa znajomych w jakimś lokalu. Dość głośna muzyka, może jakiś taniec, sterta mniej lub bardziej niewybrednych kawałów, gra w bilard lub piłkarzyki, kilka piw lub szampan. Po wyjściu z imprezy późny powrót do domu samochodem. Na kolejnym skrzyżowaniu następuje wypadek. Nie jest ważne kto jest winien, kto wymusił pierwszeństwo lub zajechał drogę ani co stało się z innymi uczestnikami wypadku. Ważny jest ten moment wybudzenia w szpitalu, kiedy do świadomości dochodzi fakt przebycia amputacji nóg, sparaliżowania wskutek urazu kręgosłupa lub perspektywa dalszego życia z systemem worków niezbędnych przy nietrzymaniu zwieraczy albo zależność od wózka inwalidzkiego nazywanego przez niektórych „nowa bryką po wypadku”. To jeden z czarnych scenariuszy mogących przydarzyć się każdemu - może smutny, ale prawdopodobny. Problem gdzieś istnieje w szerokiej świadomości. Świadczą o tym pojawiające się co jakiś czas dość liczne kampanie społeczne typu „piłeś – nie jedź” czy „nigdy nie prowadzę po alkoholu”.

„Mangus!” to drugi film fabularny Asha Christiana nakręconym po pięciu latach od debiutu „Fat Girls”. Podobnie jak poprzednio główny bohater jest chłopcem kończącym liceum w zapyziałym teksańskim miasteczku i marzącym o karierze aktorskiej w Hollywood. Swoje imię wiąże z łacińskim słowem „magnus” czyli „wielki” - nosili je w średniowieczu skandynawscy królowie. Ale dla osiemnastoletniego Mangusa Spedgewicka najważniejszym celem do osiągnięcia na dzisiaj jest zdobycie tytułowej roli w szkolnym przedstawieniu „Jesus Christ Spectacular”. Ta sztuka wystawiana jest w jego szkole co roku od wczesnych lat siedemdziesiątych, a w przeszłości główną rolę grali w niej ojciec i dziadek Mangusa. Po wygranym castingu Magnus świętuje zwycięstwo z dwójką znajomych, ale wracając do domu ulega wypadkowi samochodowemu, po którym skazany jest na wózek inwalidzki. Wkrótce jego świat wali się w gruzy Szkolna rada rodziców pozbawia go roli uważając, że Jezus nie może być inwalidą. Ojciec Magnusa (Magnus senior) będący zawodowym żołnierzem musi wyjechać na wojnę przeciwko talibom. Macocha Magusa Raquel pod nieobecność ojca wysyła pasierba do jego matki Cookie Richardson i jej córki Jessici Simpson. Puntem przełomowym jest dla Mangusa chwila, gdy partner jego matki Buddy Richardson zabiera go do erotycznego baru oferującego lap dance i jakieś dragi. Wśród mglistego dymu snującego się między nagimi tancerkami widzi Jezusa Chrystusa zachęcającego go do walki o rolę w przedstawieniu.

Ukazanie tragedii wypadku samochodowego i jego nieodwracalnych dla wchodzącego w życie nastolatka następstw jest w filmie bardzo trudnym zadaniem. Reżyser unika jednak taniego grania na uczuciach, melodramatycznego zacięcia czy apelowania o zaakceptowanie osób niepełnosprawnych. W zamian oferuje dużą dawkę specyficznego czarnego humoru podobnego w stylu do oglądanego w jego poprzednim filmie. O ile jednak w „Fat Girls” dominował humor o zabarwieniu erotycznym i queerowym, to w „Mangusie” takie gagi są zmarginalizowane. W zamian pojawia się twórca tego stylu poczucia humoru. W roli Jezusa Chrystusa na ekranie widać Johna Watersa. Jest świetnym partnerem dla Ryana Nelsona Boggusa grającego tytułową rolę. I chociaż Boggus gra ją bardzo dobrze, co wymaga dużego wkładu pracy zwłaszcza w ujęciach przedstawiających niepełnosprawność, to doświadczenie aktorskie Watersa przyćmiewa kreację jego młodszego kolegi. Wyraźnie widać to również w przypadku Jennifer Coolidge jako Cookie i Heather Matarazzo jako Jessici. Jednak wszystkim grający aktorom należy się uznanie za stworzenie niezwykle sugestywnych dziwacznych nieco komiksowych postaci. Jest to szczególnie ważne, gdyż scenariusz sprawia wrażenie mniej dopracowanego od poprzedniego dzieła Christiana. Jednak reżyseria i scenografia są równie staranne w obu filmach.

„Mangus” to zabawne kino z dziwaczną fabułą ukazujące całą gamę różnych zachowań poszczególnych postaci. Ma jednak cechę, która przez niektórych może być uważana za dużą wadę. Trudno zaakceptować jego specyficzne poczucie humoru osobom przywykłym do kina hollywoodzkiego.