TONGARIRO RELEASING: Zostań ze mną / Keep the Lights On

Data:

Teddy Award jest nagrodą przyznawaną od 1987 roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie dla najlepszego filmu fabularnego, krótkometrażowego i dokumentalnego poświęconych tematyce LGTB. Dla twórców tego rodzaju kina jest ona równie prestiżowa, co Oscary dla kina mainstreamowego. Jednak dopiero po dwudziestu kilku latach w 2012 roku motyw przyznania tej nagrody został wykorzystany w scenariuszu filmu fabularnego. Pojawił się on w filmie Iry Sachsa „Keep the lights on”, a sam film stał się jednocześnie laureatem tej nagrody. W Polsce trafił do dystrybucji z tytułem „Zostań ze mną”.

Film opowiada historię dziewięcioletniego związku reżysera filmów dokumentalnych Erika Rothmana i prawnika Paula Lucy. Pozornie prosta opowieść o dwojgu młodych ludzi, którzy poznają się przez seks-telefon, a potem spędzają ze sobą jedne z najlepszych lat swojego życia wydaje się być niczym nowym. Filmów o miłości, namiętności i rozpadzie związku nakręcono już wiele.

Jednak scenariusz napisany przez Irę Sachsa i Mauricio Zachariasa (w Polsce znanego głównie jako współautora scenariusza do filmu „Madame Sata”) oparty na książce Billa Clegga „Portrait of an addict as a young man” nie wpisuje się w żaden sztampowy schemat. Zawiera osobiste doświadczenia Sachsa i Clegga, których znajomość stanowi punkt wyjścia dla fabuły. I chociaż opowiedziana jest ona z punktu widzenia Erika/Sachsa, to odtworzona została wiernie w oparciu o ocalałe zapiski, mejle i dokumenty. Skupia się wyłącznie na wybranych fragmentach czasu. Można odnieść wrażenie, że jedyną porą roku przez dziewięć lat było lato. Jednak pozostawienie innych fragmentów wyraźnie zaburzyłoby czytelność przekazu i wiązałoby się z koniecznością wprowadzenia dodatkowych wątków np. atak na World Trade Center, co mogłoby zburzyć starannie budowaną przez scenarzystów układankę.

Słaby punkt tej opowieści to niejasny dystans charakterystyczny dla wielu dzieł zawierających elementy autobiograficzne. To, co dla autora jest niezwykle ważne z powodów sentymentalnych, może dla widza wydawać się niezrozumiałe i mniej interesujące. Początek filmu zdecydowanie mocniej skupia uwagę widza, niż zakończenie. Poza tym trudno nie zauważyć, że wygląd postaci nie zmienia się mimo upływu lat.

„Keep the lights on” to obraz wzajemnej relacji protagonistów o określonym statusie społecznym. To również film o uzależnieniu Paula od alkoholu i narkotyków oraz Erika od uczucia do Paula. W powszechnej opinii bardziej podatnymi na pułapkę alkoholowego lub narkotykowego uzależnienia są raczej osoby o artystycznym usposobieniu, a przedstawiciele zawodów o wysokim statusie społecznym (np. prawnicy) są na to raczej odporni. Przełamanie w filmie tego schematu wiąże się nie tylko z narażeniem Paula na codzienny stress oraz problemy z akceptacją własnej orientacji seksualnej. Istotne jest tutaj umieszczenie akcji w środowisku nowojorskich gejów lat dziewięćdziesiątych dotkliwie doświadczonych przez AIDS i żałobę po ofiarach tej choroby. Krystaliczna metamfetamina i crack były wówczas dla nich idealną ofertą fantastycznego beztroskiego życia, zapomnienia o normalnym świecie na okres 24 godzin za cenę mniejszą od klasycznych narkotyków. W tym aspekcie zachowanie Paula staje się bardziej zrozumiałe. W przeciwnym razie można byłoby odnieść wrażenie, że biali nowojorczycy są bogaci,ale mają mnóstwo poważnych problemów.

Ale oglądając ten film nie można oprzeć się innemu wrażeniu, że miłość też może być uzależnieniem, narkotykiem, trucizną. To inne oblicze miłości. Romantyczna stabilność nie ma nic wspólnego z frustracyjną autodestrukcją. Oparty na takiej miłości związek nie funkcjonuje. Co prawda łatwo jest utrzymać zewnętrzne pozory i iluzje, ale trwanie w takim toksycznym związku prowadzi do destrukcji. Trudno jest uświadomić sobie konieczność zerwania, trudno jest przejść przez dojrzewanie do rozstania, gdyż odejście może być boleśniejsze od pozostania. Seks można uważać za element miłości wpisany w związek. Ale silne seksualne połączenie może iść w parze z samozniszczeniem. Jeśli w związku pojawia się problem, to może być impulsem do szukania seksu poza nim. Problem toksycznych relacji i seksu poza związkiem jest niemal powszechny i dotyczy całego społeczeństwa, a nie tylko gejów. Sposób ukazania tego w filmie Sachsa daleki jest od banału. Tytuł „Keep the ligts on” może mieć szczególne znaczenie. Może podkreślać konieczność nie usuwania w cień codziennych problemów.

Zdecydowanie mocną stroną filmu oprócz bardzo dobrej gry aktorskiej jest powadzenie kamery. Umiejscowienie jej blisko protagonistów powoduje skupienie na szczegółach i rezygnację z kontekstu. Daje to niezwykły efekt wizualny w przedstawianiu męskiego ciała, zwłaszcza przy scenach erotycznych. Dużo jest naturalnych świateł i półmroków. Eksponowane kolory i odcienie wydają się odzwierciedlać stan umysłu postaci. Warto zwrócić też uwagę na pojawiające się w różnych fragmentach filmu obrazy queer art. Największe wrażenie robią dzieła Borisa Torresa (aktualnego partnera reżysera) przedstawiane podczas napisów początkowych z towarzyszącym podkładem muzyki Arthura Russela (muzyka zmarłego przedwcześnie na AIDS).

Wśród wielu scen w tym filmie jedna zostaje w pamięci na długo. To scena, w której Erik po powrocie z Berlina odnajduje Paula w luksusowym apartamencie uprawiającego płatny seks z wynajętym hustlerem. Wyciągnięcie ręki i trzymanie się dłonie wyrażają więcej niż słowa. Może w ich umysłach przez chwilę przemknie zlepek myśli. Kocham cię/Kochaj mnie. Nie pozwolę ci/Nie pozwól mi spaść w otchłań. Pozostaw zapalone światła. Zostań ze mną. Przecież każdy z nas wie, że nie będzie żyć długo i szczęśliwie.