Biuro (2001-2003)

The Office

Serial obyczajowy z życia przeciętnego biura, stylizowany na telenowelę dokumentalną.

Obsada:

Pełna obsada

Świetny serial z intrygującą formą quasidokumentu. Przezabawny zwłaszcza dla osób, którym zdarzyło się obejrzeć jakieś fragmenty tzw. telenowel dokumentalnych lub innych cyklicznych programów typu "reality" produkowanych przez BBC. Ricky Gervais świetny w roli nieco obleśnego, wrednego szefa.

Dobry przykład na to, że remake może być lepszy niż oryginał. Anglicy mieli dobry pomysł, a Amerykanie go świetnie zrealizowali. Wersja brytyjska bez ikry, bohaterowie niemiłosiernie szarzy, a ja nie mogłam oderwać oczu od kłów Ricky'ego Gervaisa. :P Można sobie darować i od razu oglądać amerykańskie Biuro (tylko trzeba przywyknąć do Steve'a Carella jako menadżera (mi to zajęło chyba z sezon zanim go polubiłam).

Wybacz, ale nie wierzę. "Biuro" brytyjskie było genialne, zarówno Gervais jak i Crook (Gareth) po prostu fenomenalni. Nie widzę sensu oglądania wersji amerykańskiej, nawet jeśli nie jest spieprzona, z tych samych względów dla których nie obejrzałbym amerykańskiej wersji Monty Pythona.

Wybacz, ale wzruszam ramionami.

Przyznam, że Twoja zachęta do oglądania amerykańskiego "Biura" na mnie akurat zadziałała odwrotnie, czyli zniechęcająco, a wszystko to przez jedno Twoje sformułowanie, a mianowicie, że bohaterowie są "szarzy". Dla mnie właśnie sednem humoru w brytyjskim "Biurze" była ta szarość, sprawiająca, że miało się wrażenie obcowania z dokumentem. No i Gervais, wówczas jeszcze nieznany, pocieszny, ale i okrutny zarazem. I wyraz zażenowania na twarzach pracowników na widok jego numerów - bezcenny!

Nie uważam zresztą wcale brytyjskiego "Biura" za czystą komedię, ten serial był świeży, dzięki swojej unikalności. Czasem się śmiałem, ale czasem byłem równie zażenowany jak pracownicy biura. Jeśli więc piszesz o amerykańskim "Biurze", że jest "zabawnym sitcomem", to się zaczynam zastanawiać, czy to nie jest jednak całkiem inny typ serialu. Czy tak jest rzeczywiście? Na ile ta wersja jest zmieniona? Czy w amerykańskiej wersji są dodane śmiechy?!

Ale jesteś uprzedzony! Ten sam koncept jest w brytyjskim i amerykańskim, a ja sitcomem to nazwałam, bo krótkie i śmieszne (masz rację, często żenujące). Oczywiście to jest jakiś tam mockument serialowy, czy jak to tam. Jeśli Ci się szarzy bohaterowie podobają, to spoko. Mnie nie. Ja mam kiepski gust, bo uwielbiam też Przyjaciół (znam ich na pamięć). Biura są do siebie b. podobne (tyle, że amerykańskie oczywiście dłuższe z tego, co widzę po latach nadawania, nie chce mi się sprawdzać), tyle że inni aktorzy, a co za tym idzie trochę jednak inna atmosfera. W amerykańskim nie taka sztywna, bardziej naturalni ludzie. I jacyś bardziej estetyczni. Też niby biurowo, ale jednak inaczej. Może kwestia gustu, może kwestia, który się obejrzało pierwszy (ja zaczęłam oglądać Biuro po artykule Michała Zygmunta w Seriale: Przewodnik Krytyki Politycznej, który skłaniał się właśnie bardziej ku amerykańskiemu, a znając swój zły smak (nie mam wśród ulubionych seriali żadnego brytyjskiego, za to kilka amerykańskich), podejrzewałam, że raczej ten amerykański bardziej trafi w mój gust). Trudno powiedzieć, a Ty i tak amerykańskiego nie widziałeś i nie obejrzysz, bo co się będziesz kierował polecanką kogoś, kto się nie zna i lubi śmiech z taśmy (nota bene nie ma go w amerykańskim Biurze). Ta rozmowa NIE MA SENSU, zdajesz sobie sprawę, prawda? Mnie oczywiście wkurza, że amerykańskie to automatycznie gorsze. Ja mam tu taki odwrotny snobizm do tego antyamerykańskiego snobizmu. :> No i uwielbiam Biuro (US). Do dziś oglądam, choć te ostatni odcinki już nie wzbudzają we mnie takiego entuzjazmu jak te wcześniejsze.

O raju, rzeczywiście wyprowadziłem @lamijka z równowagi, ale widzę, że jeszcze mnie obserwujesz, więc jest nadzieja :) Nie wiem, skąd (bardzo naciągana) teza o radykalnych różnicach w naszym guście, skoro obu nam się ten serial podoba, a "spór" dotyczy jakiegoś detalu. Anyway, kłamiesz jak z nut, pisząc, że żaden brytyjski serial nie jest Twoim ulubionym, bo przecież Monty Pythonowi dałaś 10 :P

PS Nie chodziło o to, że amerykańskie automatycznie gorsze, tylko, że remaki automatycznie gorsze. Takie uprzedzenie rzeczywiście mam.

Mnie również fascynowało, jak dobrze w brytyjskim biurze oddano nastrój telenoweli dokumentalnej, takie pomieszanie naturalności i sztuczności w odgrywanych sytuacjach itp. Oglądając przypadkiem pierwszy odcinek (jakoś nie od początku itp.) na BBC Prime w pierwszej chwili założyłam, że to kolejny typowy dla tego kanału program "reality". Kolejny serial w tej samej konwencji nie jest już czymś świeżym.

asthmar
bartje
moraw
jakilcz
iknow
izabellamonika
Skyscore
agiwle
MichaelSaunders